30/12/2015

Powódź

Dziwne uczucie patrzeć jak woda płynie uliczkami, po których spacerowaliśmy na początku października tego roku.


Zwiedzaliśmy York, miasteczko w UK. Miasto położone jest nad dwiema rzekami Ouse i Foss. Często rzeki wylewają, są podtopienia, ale nie tak jak podczas tych Świąt.


Napis mój, bo ucięłam legendę.


Przejrzałam zdjęcia i znalazłam kilka z miejsc, które teraz są pod wodą. Dziwnie tam są zbudowane domy. Nie buduje się tam fundamentów na metr wysokich jak u nas, tylko na ziemi. Można spokojnie wejść przez okno do domu. Widać co się dzieje w mieszkaniach. Trudno się przyzwyczaić. Ale tam jest raczej ciepło cały rok, więc chyba jest to uzasadnione.


Starałam się nie robić fotek ludziom i są to tylko pasujące fragmenty.



Teraz już nie ma stolików, przy których siedzieliśmy. Dobrze widać poziom wody.


Zatopione tablice z menu, bo woda sięga skrzynek z kwiatami.


W Cliffords Tower byliśmy na górze, ale to pozostałość po więzieniu, niska energia. Woda nigdy nie sięgnie wieży.


York to przepiękne miasteczko ze specyficznym klimatem, którego nie oddają zdjęcia. Chodziliśmy po murach (zbudowanych w 1220 r.), które mają 13 km. Piękne widoki na miasto. Tu akurat widok na Katedrę (jej zrobiłam najwięcej fotek). Wyobrażaliśmy sobie, że jesteśmy w XIII wieku, w starych strojach. Trochę musiało być tam ciasno, wąsko. Doszliśmy do wniosku, że kobiety tam nie chodziły, tylko żołnierze czy wartownicy. Mury są w bardzo dobrym stanie, pamiętają wszystko, nas też zapamiętają. Patrzyliśmy na drzewa, które zasadzono lata temu i co one widziały. Tam teraz woda nie sięga.



A najpiękniejsze były ogrody, czy park miejski - Museum Gardens.



Bardzo piękne ogrody, zadbane. Można siedzieć czy leżeć na trawie bez obawy, że są tam psie odchody. Nie ma żadnych zdjęć, czy one też zostały zalane. Ale kto by się tym przejmował :(


Kto mieszka w UK, a nie był w Yorku to jest dziwny. Polecam, ale raczej na 2-3 dni, bo wtedy można dużo zobaczyć i poczuć niesamowitą energię. To tak jak być Polakiem i nie być w Krakowie.


Ale jest różnica, bo w Yorku nie ma wieżowców, czy drapaczy chmur jak w kolonii brytyjskiej zwanej Nowym Yorkiem. Całe miasteczko wygląda jak skansen, ale mieszkają tam zwykli ludzie. Nie wiem jak wygląda wieczorem czy nocą.


Jak ulice wyschną, posprząta się śmieci to znowu będzie pięknie.


Wysyłam im słoneczko ;)


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz