Gdy wróciłam z pracy to pogadałam sobie z przyjaciółką przez telefon. Rozmawiałyśmy o tym, że jak czegoś chcemy to po prostu trzeba to sobie wziąć, czyli zachcieć na poważnie. Nie mówić o planach, a postanowić to mieć.
Opowiadałam jej, jak na ostatnim kursie wykładowca zapytał nas: co widzimy częściej: mgłę czy tęczę. On stwierdził, że nie mam racji, bo mgła występuje częściej. Okazało się, że on mieszka w małej miejscowości i wstaje wcześnie rano i chyba biega. Więc widzi tę mgłę często. Ja mieszkam w mieście, wstaję ok. 9 i dawno nie widziałam mgły. A tęczę zawsze po deszczu.
Gdy skończyłyśmy rozmawiać pomyślałam: a dlaczego tęcza jest tylko po deszczu? Przecież wiem, że muszą być kropelki wody i światło się tak załamuje, że widzimy tęczę. Dzisiaj cały dzień wiał porywisty wiatr, ale świeciło słoneczko. Na deszcz się nie zanosiło.
A potem spojrzałam na niebo i oto ujrzałam początek tęczy.
Bardzo wyraźne kolory, zwłaszcza różowy i żółty.
Zaczął się tworzyć łuk.
20140722_195258
20140722_195324
20140722_195417
Tu już jest pełna tęcza.
20140722_195814
Potem pomyślałam, że podwójna tęcza jest ładniejsza. I taka naprawdę się pojawiła. Tylko z prawej strony. Taka niepełna. Ale jednak.
Poczułam się świetnie, jakby ktoś robił to dla mnie specjalnie. Po prawej stronie u góry chmury ułożyły się w postać, która na mnie patrzy. Czy ktoś to widzi?! Czy ja mam zwidy.
A potem tęcza zaczęła powoli znikać. Ok. 20.20 już jej nie było. Dość długo ja było widać, bo ok. pół godziny. Dziwne, bo nie było deszczu. Na niebie trochę chmur i świeciło słoneczko.
Myślisz - masz
Czy ktoś by mi uwierzył gdyby nie te fotki? Pogodę można sprawdzić. Deszczu nie było. A tęcza jak na zamówienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz