Rano znowu padało, a ja miałam iść na pocztę. Jak zwykle pomyślałam o słońcu i po chwili wyszło i przestało padać. Ale musiałam odebrać kilka telefonów i wysłać kilka mejli. Znowu zaczęło padać. No trudno. Wolałabym nie nosić parasolki, więc poprosiłam o ładną pogodę. Nie mogłam dłużej czekać i musiałam wyjść. Zauważyłam kalosze i założyłam je. Dawno nie były na powietrzu ;) W końcu padało.
Oczywiście wyszło słońce i przestało padać. A ja szłam w kaloszach. Było mi ciepło, bo musiałam założyć skarpetki. Kalosze miały być planem B, gdyby nie udało mi się wyciągnąć słońca zza chmur. Skąd ten brak wiary i asekuracja?
Skoro już kalosze wyszły na spacer to postanowiłam zrobić im przyjemność i wchodziłam do każdej kałuży jaką napotkałam. Myślę, że było im przyjemnie. Zobaczyły też słońce, co chyba rzadko się zdarza.
Czasem dobrze jest zrobić komuś/czemuś prezent ;) Kalosze były zadowolone i ja też ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz