02/01/2021

Połączenie

Pierwszy roboczy dzień.

Powitał mnie jeszcze grudnik, a może stycznik?


Po 13 miesiącach zakwitł i jest coraz ładniejszy.

Wychodzą rano do sklepu usłyszałam, że sąsiad z piętra niżej nie może otworzyć drzwi. Zrobiło się zamieszanie, sąsiedzi wyszli na korytarz. Pan mieszka sam, bo 5 lat temu zmarła mu żona. Z każdym dniem jest go coraz mniej. Chyba ma już problemy z pamięcią.

Na początku grudnia nie wychodziłam z domu przez 3 dni. Miałam pilną i ważną sprawę. A potem gdy chciałam zamknąć mieszkanie zaciął się klucz w zamku. Pogmerałam i jakoś wyjęłam ten klucz. Musiałam iść, więc poszłam. Mieszkanie nie było zamknięte. Nie mam klamki na zewnątrz, więc nikt i tak by nie wszedł. Mimo wszystko szybko wróciłam. Wzięłam WD40, popryskałam zamek z każdej strony i klucz. I nic. Przez kolejne dni zamykałam tylko na 1 raz 1 zamek. Mam tak, że jeden zamek zamykam na dwa razy i dopiero mogę zamknąć drugi zamek. To chyba antywłamaniowy system.

Przypomniałam sobie o książce i sprawdziłam jaka może być przyczyna tej awarii.

 

Nie będę przepisywała książki.

Wszystko się zgadzało. Następnego dnia zamknęłam mieszkanie na wszystkie zamki. Samo się naprawiło. W życiu musi być równowaga. A u mnie jej zabrakło.

Pomyślałam o tym panu i też się zgadza. Miał podwójne drzwi, więc wyłamano zamek w wewnętrznych starych drzwiach i pan wpuścił rodzinę do środka. Chyba nie powinien mieszkać sam.

Po drodze do sklepu spotkałam się z innym sąsiadem. Powiedziałam mu dzień dobry, choć on był młodszy. Odpowiedział, a potem się usprawiedliwił, że przez te maski mnie nie poznał. A ja wszystkich rozpoznaję, bo przecież oprócz twarzy są jeszcze oczy, postura i chód. Każdy jest inny. Wprawiło mnie to zdarzenie w dobry nastrój.

Rano jeszcze było mroźno. Resztki szronu znalazłam tylko na pniu drzewa.

 

Właściwie to poszłam po grejpfruty. Co roku coś innego jem namiętnie. Od października nie było dnia, żebym nie zjadła choć pół grejpfruta. Wiem, że to gmo, bo kiedyś nie było czerwonych ani różowych. Ale są pyszne. Chyba dlatego schudłam w tym czasie 6 kg. W sklepie wybierałam owoce. W pewnej chwili zauważyłam, że jakiś pan podniósł z ziemi paczkę foliówek i rzucił na pudełko z bananami. Spojrzałam jak ta rolka powoli się toczyła i spadłaby gdybym jej nie zatrzymała. Pan stwierdził, że mam świetny refleks. Co można na to powiedzieć? Nie powiem mu, że to w wyniku krav magi. Po tych ćwiczeniach mi tak zostało, że nic mi nie upada. Może wyrobiła mi się uważność. Dla mnie rolka toczyła się wolno, a dla tego pana szybko. Czy to ważne. Każdy powód jest dobry, żeby zamienić ze sobą kilka słów.

Świat jest piękny i zapełniony pięknymi ludźmi. Wystarczy się tylko rozejrzeć. Żyjąc w jednym miejscu siłą rzeczy stajemy się sobie bliscy. Lubimy się, jesteśmy podobni. Na ulicy zagadujemy do ludzi podobnych do nas i wiemy, że rozmowa będzie ciekawa.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, tworzymy jedną rodzinę. Tworzymy jedność ze wszystkimi ludźmi, a nawet rzeczami, a ja z roślinami. Czasem mam wrażenie, że znam ludzi, których mijam na ulicy. To plus nieposiadania samochodu. Coraz więcej km pokonuję pieszo. Żeby spotykać się i rozmawiać. Poznawać jak najwięcej ludzi. Odkrywać, że tak naprawdę niczym się nie różnimy.

Dwa lata temu, w maju obudziłam się i poczułam stratę. Dziwne to uczucie, że kogoś już nie ma. W ciągu dnia obdzwoniłam rodzinę i znajomych, bo myślałam, że coś się komuś stało. Wszystko było OK. Po 3 dniach zobaczyłam na drzwiach wejściowych do klatki klepsydrę. Zmarł pan z 1 piętra. Właściwie to chora była jego żona, a umarł on. Wiele razy wnosiłam jej siatki z zakupami, a jemu nie. Nie wiem dlaczego tak to poczułam.

świadczy to o tym, że każdy człowiek na ziemi jest ważny. Gdy kogoś zabraknie to tworzy się dziura, której nikt nie jest w stanie zapełnić. Dotyczy to każdego, zwłaszcza zwykłego człowieka. Bo to masy są stworzycielami ewolucji i rozwoju ludzkości.

Nie czuję się oddzielona od nich. Wiem, że są bardzo różni ludzie i nie wszystkich akceptuję. Wtedy patrząc na nich widzę, że każdy z nas odgrywa jakąś rolę. Cieszę się, że mam taką, a nie inną misję na to życie. Gdybym miała być podła, gdybym miała szkodzić innym, byłabym nieszczęśliwa. Musiałabym się zmienić. Zgoda – buduje.

Gdy wracałam już do domu, szłam za dwoma nastolatkami. Najedli się czosnku i mieli maski. Chyba dużo tego zjedli, skoro ta woń „szła za nimi”. Muszą się bardzo bać zachorować.

Powonienie mi się wyostrzyło. Nie mogę nawet powiedzieć, że byłam chora bezobjawowo. Mam wiele objawów dobrej odporności.


01/01/2021

Pierwszy dzień roku

Nie mogłam się już doczekać fajerwerków. To najlepszy widok. Uwielbiam. :)


Była mgła więc widok nie był tak spektakularny jak zwykle. Ale jak zwykle mogłam liczyć na sąsiadów. Kanonada trwała tylko pół godziny. Warto było podziwiać.

Tuż przed zaśnięciem zastanawiałam się dlaczego nie ma mrozu, skoro jest zima. Śnieg jest zbędny w mieście, ale mróz już tak.

Mówisz – masz. Rano obudził mnie przepiękny widok i -2º.

Spacer po parku naładował moje akumulatory. Optymizm wychodzi mi uszami 😎 Spotkałam wile osób biegających i spacerujących. Każdy korzysta, żeby poprawić swój nastrój.

Czyż natura nie jest pomysłowa?

Normalność jest atrakcyjna.


Nowy rok obudził tęsknotę za wartościami, których brakuje w codziennym życiu. W przedziwnym zbiegu okoliczności trafiłam na jeden z wykładów Rudolfa Steinera. To wykład z 13 sierpnia 1908 roku o rozwoju duchowym.

http://wn.rsarchive.org/GA/GA0266/19080813e01.html

Nie można dać się wciągać wyłącznie w ciało fizyczne. Duchowość jest tak samo ważna jak ciało i umysł. Kilka razy doświadczyłam sytuacji, gdy mój duch wychodził poza ciało, jakby się w nim nie mieścił. Mogę też dotknąć kogoś kto jest 6 m ode mnie i ta osoba się odwróci.

Oto co zaleca Steiner, aby zacząć rozwijać się duchowo.

  1. Pomyśl przez 5 minut o jakiejś rzeczy, przedmiocie. Bądź uważny i myśl wyłącznie o tej jednej rzeczy. Po kilku dniach możesz zmienić przedmiot. To ćw. uaktywnia czakrę między brwiami.

  2. Rób nieistotną rzecz każdego dnia o określonej godzinie.

  3. Rozwijaj spokój ducha, to znaczy nie powinieneś wahać się między radowaniem się w niebie, a rozpaczą na śmierć. Ból można znieść lepiej, jeśli zbytnio się w nim nie pławi. Daje to poczucie spokoju, który przepływa z serca do ramion i przez dłonie. I to jest prawda, praktykuję to ćwiczenie.

  4. Zobacz piękne i prawdziwe elementy we wszystkich rzeczach. Chrystus Jezus podziwiał piękne zęby gnijącego psa, w którym jego uczniowie widzieli tylko brzydotę. We wszystkim można odkryć choć odrobinę prawdy i coś pięknego. Wykonywanie tego ćwiczenia przez jakiś czas daje poczucie wielkiej radości. To prawda. Ćwiczę to nieustannie i sprawia mi to radość, choć nie miałam pojęcia, że dlatego ją czuję.

  5. Zawsze bądź otwarty na nowe rzeczy. Nigdy nie powinno się mówić: nigdy o tym nie słyszałem, to nie może być, albo w to nie wierzę. Zawsze należy pozostawić otwartą możliwość, że można się czegoś nauczyć ze wszystkiego, co mówią ludzie. W ten sposób można się uczyć od dzieci, zwierząt i wszystkiego innego. Daje to poczucie, że można również postrzegać rzeczy, będąc częściowo poza swoim ciałem. Zgadzam się z tym, sprawdziłam w wielu sytuacjach.

  6. To ćwiczenie jest połączeniem poprzednich, tak że można połączyć je w dowolny sposób. Robiąc to, ma się poczucie, że przekroczyło się granice swojej skóry.

Zupełnie inaczej jest gdy ktoś mądrzejszy opisze to co robię. Nabywam pewność, że idę dobrą drogą. Każdy dzień jest cenny dla rozwoju ewolucyjnego.

Jestem jak ten kamień

Archiwa wykładów Steinera są opublikowane na stronie internetowej.

http://wn.rsarchive.org/GA/GA0266/19080813e01.html

Sprawdziłam co wygłosił 1 stycznia 1921 roku, czyli 100 lat temu. To był wykład „Stosunek różnych gałęzi nauk przyrodniczych do astronomii”. To fascynujące czym się ludzie interesowali dawno temu. Nikt teraz nie uważa, że bez astronomii nie można studiować embriologii. Kiedyś ludzie widzieli związek ludzkości z siłami Kosmosu.

Można wpisać dowolną datę i czytać. Czy jest ktoś kto przeczytał wszystko Steinera? Ja zwykle w niezwykły sposób trafiam na to co akurat zaprząta moją uwagę. Szkoda, że teraz nie ma tak wykształconych ludzi. Na pewno są, ale nieliczni.

A wczoraj opublikowano wykłady z cyklu „Drzewo życia i drzewo poznania dobra i zła”, co ciekawe, bo ostatnio słuchałam wykładów z Kabały luriańskiej.

Przypadki nie istnieją.

http://wn.rsarchive.org/GA/GA0266/19080813e01.html

Myślałam, że ta strona to tylko archiwum, a tu niespodzianka. Ostatnia aktualizacja była dzisiaj!

Im więcej tandety na każdym kroku tym człowiek szuka mądrości, bo przecież nie może być celem życia człowieka dbanie wyłącznie o ciało i rozrywki. Ewolucja nigdy by nie nastąpiła.

Wypiłyśmy dzisiaj we dwie ponad pół litra wina czerwonego. Piję rzadko, ale nie uderzyło mi do głowy ;)

Uwaga na koniec. Mamy szczęście w tym czasach, że nie znając języków możemy skorzystać z tłumaczenia automatycznego. Dzięki temu wiedza jest dla każdego. Błogosławię internet. To nie jest wujek samo zło.


31/12/2020

Ostatni dzień roku

W końcu się doczekaliśmy. Kończy się 2020 rok. Przestępny. Wiadomo już, że dodatkowy dzień zwiastuje kłopoty.

A ja jestem wdzięczna. Za to, że dotrwałam w dobrym zdrowiu fizycznym i psychicznym.

Ostatni sukces to grudnik, który zdążył zakwitnąć dzisiaj. Tylko jeden, ale jutro będzie kolejny i kolejne. Od rana mam dobry nastrój.


W końcu nazwa zobowiązuje. To ostatnia chwila.

To roślinka, którą dostałam w zeszłym roku na imieniny. Rosła sobie bez problemów cały rok. U siostry zakwitł w listopadzie, a u mnie nie. Posłużyłam się prośbą, groźbą i szantażem. I osiągnęłam cel.

Czym mam się martwić? Chyba nie tym na co nie mam wpływu. Dzięki koleżankom wiem, kiedy mam zakładać maskę i które sklepy będą nieczynne.

Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga – śmiać się albo oszaleć.

I trzeba się śmiać. Komu przeszkadzają sklepy z ciuchami, w którym jest znikoma liczba ludzi. Kasjerki w supermarketach nie zachorowały przez 10 miesięcy. Nigdzie nie ma chorych, więc się cieszę. Nie oglądam programów informacyjnych w tv, a w necie szybko mijam wieści z frontu. W moim świecie nie ma chorych na kowida. Byli chorzy na grypę i wyzdrowieli bez pomocy kogokolwiek. Jestem szczęściarą. Większość ludzi też.

Gdy w święto zmarłych jechałam obok cmentarza to widziałam samochód policyjny z włączonym silnikiem. Gdy po godzinie wracałam i znów ich widziałam, z ciągle pracującym silnikiem to zaczęłam się śmiać. Aż ludzie w autobusie przyglądali mi się z niepokojem. Wyobraziłam sobie jak ten wirus opuszcza groby i ich atakuje. Przecież to śmieszne. I straszne.

A restauracje miały być czynne tylko do 23, bo potem z kątów wychodzi wirus i może się rzucić na głodnych ludzi.

Czy oni naprawdę wierzą, że nikt im nie napluje do posiłku? Kiedyś.

Albo zamykanie parków i lasów. Dlaczego zgodziliśmy się, żeby do władzy doszli mierni ludzie. Jak można ich poważnie traktować.

Gdy wracałam z Wigilii zapomniałam o masce. Przypomniało mi się po kilometrze. Nie założyłam. Bo miałam szalik. Czekałam na atak kowida. Nie nastąpił. Ciągle jestem zdrowa, jak i reszta znajomych i rodzina.

Gdy zakładam maskę zawsze mówię: skuś baba na dziada. To mi zostało z dzieciństwa. Gdy byłam do czegoś zmuszana to zdanie było moją ochroną. Robiłam co chcieli, ale pod groźbą kary. Może liczyłam, że osoba zmądrzeje.

Mali ludzie zawsze muszą wzbudzać strach, bo inaczej nikt by ich nie słuchał.

Ale jak jest za bardzo strasznie to robi się wesoło. Taki wentyl bezpieczeństwa.

Pomyśl, że jesteśmy w eksperymencie Stanleya Milgrama (zamordowanego). Eksperyment_Milgrama Jakie głupoty władza może na nas wymuszać, a my się nie sprzeciwiamy. Każą facetom chodzić w sukienkach, a kobietom zakładać opaskę na oko, pirata. Wszystko wykonamy? Oczywiście, bo będą kary, jak za zbrodnie. Pamiętaj, że wszystko przemija. Źli ludzie odejdą, a właściwie wykurzy ich wiatr zmian. Bo zawsze odchodzą.

Jestem wdzięczna, że mój ojciec przeżył zawał i żyje. Dzięki lekarzom. On jest już stary, ale nie byłam gotowa na pozbawienie rodzica. Zastanowiłam się i właściwie to nie moja sprawa. Nie mogę go trzymać w nieskończoność. Rodzice nie są własnością nikogo, tak jak dzieci nie są własnością rodziców. To moje ego bało się straty.

Każdy ma własną ścieżkę. Jestem wdzięczna mamie, że mnie nie wyskrobała i pojawiłam się na tym pięknym świecie. Teraz uwolniłam ich, niech się dzieje co chcą. Ojciec mało jadł, więc zdrowie nie wracało. To mu powiedziałam, że jego mama tuż przed śmiercią przestała jeść, a mamy koleżanka przez Alzheimera też zapominała o jedzeniu. Umarły. Czy on też chce umrzeć czy ma plany na życie. Zaczął jeść. Idzie ku lepszemu. Czasem trzeba kimś potrząsnąć, nawet jak ma 86 lat.


Upiekłam ciasto drożdżowe, bo jutro idę w gości. Rano jeszcze upiekę chlebek. Już mi to spowszedniało, bo minęły 2 lata odkąd nie kupiłam chleba w sklepie. Nie wiem dlaczego jako mała dziewczynka stałam przed świętami przed piekarnią, żeby kupić kilka bochenków chleba. Nikt mi nie powiedział, że wystarczy mieć mąkę i można sobie samemu upiec pyszny chleb. I nic się nie marnuje, piekę tyle ile potrzebuję, i rozdaję nadwyżki.

Oczywiście telefon zostaje w domu. Bo tak.

Na nowy rok zacznij myśleć wyłącznie o sobie i swojej rodzinie. Gdy ty się zmienisz, uspokoisz to i świat wokół się zmieni. Nie ma innej drogi. Nie zasilaj obcych, którzy chcą twej zguby. Bez twojej energii oni umrą, odejdą w niebyt.

W obecnym roku odeszło parę spraw, które były dla mnie niekorzystne. Tkwiłam w nich nie wiadomo po co. A teraz ich nie ma. Co za ulga. I wdzięczność, że można.

Jutro nastąpi zmiana kalendarza. To tylko zmiana numerologiczna. 18 dzień księżycowy i 12 Aj. To są rachuby czasu odwieczne. Nie ma początku ani końca. Nie ma się czego bać. Postępuj właściwie, cokolwiek się zdarzy.

Bądź zdrów.

Nieustannie wprowadza mnie w dobry nastrój ta piosenka Earth, Wind & Fire


Dobrze, że nie jesteśmy czarnymi raperami. W tym roku zginęło ich w Stanach kilkudziesięciu. To taki wolny kraj. Nawet nie szukają morderców.



Wypijmy za wolność :) Wojna z ludźmi się skończy.

 

23/12/2020

Sen z ziemniakami

Weszłam do jakiegoś sklepu. Kupiłam 5 kg ziemniaków w siatce. Wyszłam ze sklepu. Tak na wszelki wypadek sprawdziłam paragon. A tam było napisane, że kupiłam 6 kg ziemniaków po 100 zł, czyli zapłaciłam w sumie 500 zł. Właściwie to nie pamiętałam, że zapłaciłam. Wróciłam do sklepu i pokazałam paragon sprzedawcy Ta kobieta popatrzyła i nic nie powiedziała. Podniosłam głos i mówię, że ziemniaki nie kosztują 100 zł za kilogram, więc to pomyłka i proszę o korektę. I dalej apatia tej i kolejnej kobiety z obsługi. Myślałam, że jak podniosę głos to inni klienci mnie poprą. Nic takiego się nie stało. Wszyscy chodzili jak w transie, jak zombie. Niby żyli, ale z ich mózgami coś się stało.

Nie mogłam się z nikim dogadać więc się obudziłam. Z bezradności.

 

Nigdy nie kupiłam takiej ilości ziemniaków. Nigdy nie kupuję warzyw w sklepach, wyłącznie na bazarach i mam swoich sprawdzonych rolników. Wiem, że większość sprzedawców kupuje na jednej giełdzie, ale chociaż jest wybór w odmianach. Dziwny sen.

W realu robiłam normalne zakupy. Najpierw kupiłam suszone polskie śliwki. Potem poszłam po schab, do tych śliwek. Była kolejka. Na dworze stały 3 osoby, bo w środku sklepu były 4 osoby. Za mną po minucie stanęły jeszcze 3 osoby. Dystans pół metra. I nic się nie działo. Zwykle nie stoję w kolejkach, ale dzisiaj musiałam, dla tych śliwek.

Opuściłam na chwilę moje miejsce i sprawdziłam co się dzieje w sklepie, że nikt nie wychodził. Coś tam powiedziałam i wróciłam na swoje miejsce. I wtedy kolejka się ruszyła, wyszła jedna osoba, za chwilę kolejna. Pan za mną powiedział: Ruszyła pani energię. Zdziwiłam się, że użył takiego słowa. Wyglądał na prostego człowieka, trochę nadużywającego. Przecież mu nie powiem, że ja tak mam. Energia jest we mnie i wokół mnie. Potem zaczęłam się tłumaczyć, że każdy jak idzie na zakupy to powinien mieć listę zakupów, wtedy wszystko by szło szybko. On nie ma listy, większość też nie. A ja kupiłam salami, a nie miałam tego w planie, ani na liście.

Energii mam zawsze nadmiar. Tylko często o tym zapominam. Rzadko jestem zmęczona, raczej znudzona rzeczami, które muszę robić, dla pieniędzy.

Ważne, że wszystko mam na te wyjątkowe święta. :)


21/12/2020

Dzień wiatru

To był piękny dzień. Przeżyliśmy kolejny koniec świata, czy czegoś tam.

Pierwszy dzień nowego cyklu.

Słońce weszło do znaku Koziorożca, a Jowisz i Saturn do Wodnika.

Będzie więcej powietrza. Przyda się trochę wiatru w tym zatęchłym świecie.

 

21.12.2020 = 10, to 356 dzień przestępnego roku i jest 10 dni do końca kalendarzowego roku. Wartość tego dnia to 10, czyli mocniejsza Jedynka – początek. Od ciebie zależy czego. To dobry dzień na ustawienie celów na kolejny rok i na 20 lat. Właśnie dziś. O czym marzysz? Zastanów się i wypowiedz. A potem obserwuj co się będzie działo. Zasiej ziarno, a potem będziesz zbierał to co zasiałeś.

To taki dzień jest ważny, a nie jakiś tam sylwester. Wiedzieli o tym starożytni, którzy byli mądrzejsi od nas. Media trąbią o wyjątkowej koniunkcji, a nie tłumaczą co się będzie działo, gdy 2 planety społeczne wchodzą do żywiołu powietrza. Takie koniunkcje są co ok. 20 lat, ale do tej pory były w żywiole ziemi - materii. 

U mnie dzisiaj były pootwierane okna. Nie zdążyłam ze sprzątaniem, bo mam jeszcze do zrobienia dużo niepotrzebnych rzeczy. Ciągle coś wyrzucam, robię miejsce na nowe. Jeśli jesteś przywiązany do swego poukładanego życia, to może być ci ciężko. Jeśli jest ci źle, to może być gorzej. Gdy w domu jest pożar, to otwarcie drzwi i okien spowoduje jeszcze większy ogień. Trzeba być uważnym i rozważnym.

W prawdziwym kalendarzu Majów jest to 1 Iq czyli dzień wiatru. Zmiana pory roku, dzień przesilenia zimowego na naszej półkuli. Wiać będzie też w ciągu kolejnych 13 dni (trecena). Będzie bolało. Bądź elastyczny i otwarty na zmiany. One będą czy tego chcesz czy nie. Stare odchodzi, bo już nie działa. Nadchodzi nowe. Postaw na komunikację. Wiatr to też tchnienie życia. Tylko żywa istota może tworzyć. Jak mój tata. Dzisiaj robił kiełbasę, choć jest słaby. Zawsze robił więc przed kolejnymi świętami też. Póki jest żywy. Dusza to Saq Iq - biały oddech, który utrzymuje nasze ciało.

Siła wiatru Ig jest taka, że zmian nie da się uniknąć. I kiedyś nie zrobi tego co zawsze robił.

Dlatego każą nam siedzieć w domach, żeby nie poczuć wiatru zmian. Czy można bez powodu wydawać takie polecenia? Może powiać lekki wietrzyk, albo huragan. To zależy od skostniałych struktur.

Ludzie się zastanawiają dlaczego pewne decyzje zapadają w konkretne dni. Niby nic takiego się nie dzieje, coraz mniej chorych w szpitalach, a tu takie restrykcje. Po co komu szczepionki, gdy przez 10 miesięcy nie zachorował, albo wyzdrowiał. To wszystko po to, żeby każdy żyjący na tym świecie przejrzał na oczy. Trzeba wyrwać się z tego marazmu, niekompetencji, głupoty, korupcji.

Np. w moim mieście, czym tłumaczyć decyzję opłat za śmieci w oparciu o zużycie wody? Koleś, który kupuje wyłącznie dania gotowe w plastiku, za śmieci zapłaci złotówkę, bo nie zużywa wody do gotowania, zmywania naczyń itd. Ma wszystko jednorazowe, a teraz jeszcze przestanie się myć i spuszczać wodę w wc. A przecież generuje tony śmieci, których nie da się zutylizować. To tylko przykład decyzji urzędników, którzy nie myślą. Czy my się mamy na to godzić? To już nie jest śmieszne, to straszne, komu pozwalamy tworzyć prawo. Jak tu przestrzegać takie przepisy. Może jakieś badania mózgu zamiast CV dla urzędasów.

Trzeba zrobić z tym porządek i podziękować za ciężką pracę utrudniania ludziom życia. Przecież to ludzie są najważniejsi, ich dobro i rozwój.

Dbajmy o siebie i bliskich. A reszta sama się ułoży.

Kosmos ze spokojem patrzy co się tu dzieje.

Na południowo-wschodnim niebie moja ulubiona konstelacja.

 


Miałam już nie pisać, ale muszę gdzieś przelewać swoje myśli. Dzisiaj trochę chaotycznie piszę, ale to wpływ tego wiatru ;)

Po to żyjemy, żeby się rozwijać, poszerzać swoją świadomość. Doświadczać. I zauważyć w końcu, że wszyscy pochodzimy od jednego Stwórcy i jesteśmy ze sobą połączeni. Przecież potrzebujemy każdego palca u ręki. Nie obcinamy go, bo go nie lubimy.

Odetchnij pełną piersią na świeżym powietrzu i patrz w przyszłość z optymizmem. Akceptu, nie walcz.


11/12/2020

Sen z niebieskimi kwiatkami

Byłam w domu. Stałam przy oknie. Na parapecie stała doniczka z kwiatami.

Opowiadałam komuś jaki to wyjątkowy kwiat.

Kwiat był podobny do szczawika. Było pełno cieniutkich łodyżek. Na końcu każdej był kwiatek. Nie było listków, ale reszta rekompensowała ten brak.



Mówiłam, że ta roślina ma piękne kwiaty, w formie tulipana tylko odwróconego.

A ta osoba mówi, że są już takie kwiaty, nazywają się dzwonki, i są też konwalie.

Zgoda, ale ten kolor jest wyjątkowy, bo niebieski. Oczywiście, że są kwiaty niebieskie, wystarczy czegoś dodać do wody. No dobrze, może nie są wyjątkowe.

A właściwie to wyglądają jak grzyby. Faktycznie odpowiedziałam, jak opieńki lub psie, bo są takie wiotkie.



Popatrzyłam na nie jeszcze raz, obiektywnie. Wyglądały jak niebieskie grzyby w doniczce. Czym tu się zachwycać.

Obudziłam się, bo sytuacja była absurdalna. Czy możliwa jest uprawa niebieskich grzybów?


Gdy się kładę, natychmiast zasypiam. Budzi mnie alarm o 8. Gdyby nie on, to spałabym chyba do południa.

Obudziłam się w świetnym nastroju.

Zaczęłam się zastanawiać co było ważnego w tym śnie. Może ten kolor?

Lubię niebieski i magenta, ale mam mało rzeczy czy ubrań w tym kolorze. Kiedyś miałam więcej.

W senniku papierowym znalazłam taką listę.



Czytając ją jeszcze bardziej się rozbawiłam. To smerfy są istotami boskimi?

Niezbyt mi się podobają niebieskie kwiaty, jak np. róże. One powinny być zawsze czerwone, różowe, białe lub żółte.

Może ważne było to, że sen był dobry, a nie koszmar.

Ostatnio wszystko wprawia mnie w dobry nastrój. Najważniejsze, że grypa zniknęła, bez tabletek i szczepionek.

Niedawno bolał mnie ząb. Rozmawiałam ze znajomym przez telefon. Na pytanie jak się czuję, odpowiedziałam, że źle, bo boli mnie ząb, a nie mam żadnej tabletki. A on na to, że zna najlepszy sposób na bolący ząb. Gdy spytałam jaki, to powiedział: DENTYSTA.

Prawda, że zabawne :) Gdzie szukać stomatologa o 22 w sobotni wieczór. Śmiałam się aż mi przeszedł ból. Nie boli mnie do dzisiaj, ale wizyta będzie konieczna.


A tutaj piękne roślinki stworzone przez firmę jubilera Carla Faberge (od jajek)

 


 


Wazon z kryształu górskiego, sprawia, że wygląda jakby był wypełniony wodą, liście z jadeitu, złote łodygi z grawerem, puszek ze srebrnych nitek.

Więcej obrazków tu kamienne_kwiaty

Takie sztuczne kwiaty mogłabym mieć. Warte więcej niż biżuteria. I przy okazji piękne.


10/12/2020

Pierwszy śnieg i monolity

Przyszedł 346 dzień roku i w moim mieście zrobiło się biało. Po raz pierwszy tej zimy. Biały puszek przykrył szarobure chodniki i ulice. Nastrój od razu jest lepszy. Jest czysto i widno.


Dowiedziałam się dzisiaj, że o Mikołaju uczą już w przedszkolach i organizują imprezy mikołajkowe. Rodzice muszą kupować prezenty dla innych dzieci i udawać, że to jakiś Mikołaj. To nauka oszukiwania od najmłodszych lat. Po co kłamać. U mnie mówiło się, że prezenty są pod choinką. W szkole też opowiadałam co dostałam pod choinkę, a nie od Mikołaja, wymyślonego przez coca-colę. Nakryliśmy dziadka jak się przebierał, więc nie ciągnęło się tej szopki. W tv nadają filmy o tych co nie wierzą w Mikołaja i udowadniają, że on jest. Ta pazerność do sprzedawania byle czego jest coraz większa. Czy ktoś to przerwie? Dlaczego się na to godzimy. Ziemia to nie śmietnik.

To kadr z filmu Kubricka.

Ciekawe zjawisko. W różnych miejscach świata pojawiły się monolity. Przypominają monolity z filmu „2001: A Space Odyssey” Stanleya Kubricka z 1968 roku. Film powstał na podstawie opowiadań Arthura C. Clarka. W trakcie filmu powstała powieść zbliżona do treści filmu.

Uznano, że te monolity pojawiające się obecnie w różnych miejscach na ziemi, są wydarzeniem artystycznym. Czyli nic nie znaczą.

Akurat teraz znowu ktoś ujawnia, że rządy państw wiedzą o obcych i z nimi współpracują.

Monolity pojawiły się 52 lata po premierze filmu. Młodszy Kubrick zmarł w 1999 roku w wieku 71 lat, a Clarke zmarł w 2008 roku w wieku 91 lat.

W filmie, małpy, które dotknęły monolitu zmieniły się, na lepsze. Zmądrzały, a potem był rozwój. Więc czym one są? Czy to portale czasoprzestrzenne, czy cokolwiek innego nieziemskiego?

Na pewno się o tym dowiemy, bo chyba wszystko zmierza do ujawnienia tajemnic.

 

U Clarka monolity były związane z Saturnem, a u Kubricka z Jowiszem.

I teraz 21 grudnia obie te planety będą w koniunkcji. Ciekawe zjawisko astronomiczne, więc już ogłoszono wielki reset. Koleżanki dzwonią do mnie i pytają czy będzie koniec świata. Co można powiedzieć. Co roku wieszczą końce, a świat trwa. I tak będzie. Niektórzy nawet tego nie zauważą.


Tak jak ja przez 10 miesięcy nie zauważyłam nikogo przeziębionego. Nie śledzę rankingów chorych, ale wiem, że ludzie gdzieś chorują i zdrowieją, a niewielu umiera. Jak co roku. Te fotki pustych łóżek nastrajają optymistycznie i nie budzą strachu.

Więc po co te szczepionki? Szczepionki na grypę nie działały, a te mają działać? Opracowane na kolanie w kilka miesięcy.

Czyżby?


To strona fundacji, która finansuje Pfizer od 2016 roku. Poszło na badania ponad 17 mln, więc musi się zwrócić. Od 4 lat szukają szczepionki i chyba ją mają, ale na jaką chorobę. Ciekawa ta strona gatesfoundation

Swoją drogą Pan Brama to biedny człowiek. Ma ogromną kasę i zamiast zrobić coś dobrego dla ludzkości, uwikłał się w eugenikę. I takim zostanie zapamiętany, jeśli w ogóle ktoś go zapamięta gdy już odejdzie w zaświaty. Przyczynił się do zaśmiecenia planety. W całej Afryce można trafić na stare monitory od jego komputerów. Czy on nie pomyślał, jak to utylizować.

To samo robi Pan Piżmo. Zaśmiecił orbitę Ziemi starlinkami. Łączność telefoniczna bardzo się pogorszyła, więc wymiana informacji kuleje. Przecież nadchodzi era Wodnika, gdzie informacja będzie podstawą życia. Tyle śmieci lata nad naszymi głowami, a nikt globalnych śmieciarzy nie rozlicza. Ciekawe gdzie się podziała butelka pet, którą zabrali ze sobą na ISS dwaj astronauci. Że też te śmieci nie trafiają do ogródków właścicieli.


08/12/2020

Sen z 3 psami

Byłam w Nowym Jorku. Z jednym znajomym poszłam do innego znajomego. Wzięliśmy ze sobą psy. Właściwie to psy same poszły z nami. Nasze psy były wolne, nie miały obroży, robiły co chciały, biegały gdzie chciały. Były szczęśliwe. Dom, do którego poszliśmy był duży i ciemny. Miał wiele pokoi i zakamarków. Nasze psy biegały sobie po całym domu. Zwiedzały teren. Ja ze znajomym rozmawialiśmy i czekaliśmy na gospodarza.

W pewnej chwili usłyszeliśmy strzał. Po chwili właściciel domu wszedł i powiedział, że musiał zastrzelić psa, bo go zaatakował. Przyszedł z innym pięknym psem.

Nie zrobiło to na nas żadnego wrażenia. Atmosfera była miła. Czuć było, że wszyscy są szczęśliwi i wolni, nic nas nie ograniczało. Chwilo trwaj! Można powiedzieć.


ang. artysta Edwin Henry Landseer (1802-1873)

Dziwny ten NY. Przecież tam są mikro mieszkania, a nie domy jak w UK. Musiałam widzieć jakieś napisy, nazwy ulic czy miasta itp.

To dziwne, że miałam psa. Nigdy nie będę niewolić żadnego żywego stworzenia. Dlatego chyba we śnie występujące w nim psy były wolne, robiły co chciały, chodziły gdzie chciały. Akurat teraz były z nami. I były piękne, majestatyczne, prawdziwe. A nie zmodyfikowane przez ludzi, jakieś krzyżówki ras dla uciechy ludzi, też tych koronowanych. I nie miały imion.

Nie mogę oglądać śniadaniówek w tv, bo tam zwierzęta są męczone, biegają wśród setki ludzi, w nieznanych sobie miejscach. Przeżywają ogromny stres i mogą z\robić komuś krzywdę. I ci ludzie udają miłośników zwierząt. A nawet nie słyszą co one mówią i myślą. To jest właśnie problem ludzi. Z egoizmu biorą sobie do domu niewolników i robią z nimi co chcą. Bo to ich własność. Z jednego więzienia (schroniska) zwierzęta trafiają do kolejnego więzienia, domowego. Takie zwierzęta tracą swój instynkt. Czasem sobie przypomną krzywdy i odgrywają się na ludziach.

Każda żywa istota zasługuje na wolność. Po czynach poznacie podlych ludzi.

Z Botswany znowu zniknęły słonie. W ubiegłym roku nie było ich kilka miesięcy. Teraz znowu gdzieś się zapodziały. Na pewno nie trafiły do Bali, żeby wozić turystów. Nauczyć posłuszeństwa można każdego. Ale instynkt zawsze się budzi, w najmniej spodziewanym momencie. Nie czuję współczucia dla ofiar.

fr. artysta Jean-Leon Gerome (1824-1904)
"An Arab and His Dogs"

Miałam dobry dzień, dobry nastrój, same dobre wiadomości. 

Nie spotkałam żadnych psów. 🌜🌞🌛

 

 

20/11/2020

Sen z mieszkaniem

Rozmawiałam z kimś przez telefon. To menadżer klienta. W trakcie rozmowy okazało się, że mieszka niedaleko mnie. Więc powiedziałam, że przyjdę do niego i porozmawiamy. Mieszkał w bloku moich rodziców. Weszłam. Mieszkanie powinno mieć 2 pokoje, ale ściany były usunięte. Tak jak teraz jest modne. Wszystko otwarte. Duża przestrzeń, żadnych ścianek. Nie ma kuchni, jest aneks kuchenny otwarty na salon. Dekoracje typowe, bezosobowe. Rozglądałam się i nie podobało mi się. Wszędzie było pełno rzeczy, jak to w małym mieszkaniu. Miałam już takie mieszkanie, w którym drzwi miała tylko łazienka. Mało prywatności. Każdy powinien mieć swój kącik, w którym może się schować gdy tego potrzebuje. Na dodatek w jego mieszkaniu był taki kącik, ale wydzielony przez zasłonkę. Przypomniało mi się mieszkanie mojej śląskiej babci. Ona w ogromnej kuchni miała ogromną wannę, która była zasłonięta firanką. Wanna była przykryta deską i służyła jako schowek na różności. Taka prowizorka. Nie w moim stylu. Ten menadżer mieszkał tam z żoną, bo niedawno się pobrali. Gdzie tu miejsce na imprezy, czy dziecko? Nie sposób nie oceniać wyborów ludzi. Załatwiłam z nim dużo spraw i wyszłam.

A dzisiaj wymieniłam z nim w realu 3 mejle i 3 telefony.

Nie wiem jak mieszka w rzeczywistości. To nieważne.

Ostatnio nie pamiętam snów. Czasem mam wrażenie, że coś śniłam, ale nie wiem co. Nie mogę się skupić.

Za to na niebie piękne widoki.

I znowu widoczny jest Orion z 3 siostrami.

To z godziny 23:24 na wschodnim niebie.



A potem o 3:26


i o 3:27 na zachodnim niebie. 

 


Widok fascynujący. Skąd starożytni wiedzieli tyle o ciałach niebieskich, skoro nie mieli odpowiednich przyrządów. I właściwie nazwali planety i gwiazdy. Używamy tych nazw do dzisiaj, a mało rozumiemy jak to wszystko funkcjonuje. Cofamy się w rozwoju.

Tylko niebo jest takie same od wieków. Trwa.

Patrzenie w nieograniczony kosmos napawa mnie optymizmem. Wszystko inne jest mało ważne, bo nietrwałe.


10/11/2020

Słońce i niedźwiedź

Po półtora miesiąca testów mój ojciec wczoraj w końcu został przyjęty do szpitala. Po zawale leczyli go normalnie, a teraz najpierw test kowidowy, a potem wizyta u lekarza.

Był lekki niepokój i stres. Chyba nikt nie lubi być chory i się leczyć w szpitalu.

To ostateczność, jak nic więcej nie można zrobić w domu.

Wczorajszy dzień był ciekawy. Można go było zapisać 9/11, lub 11/9. Skojarzenie z 2 wieżami w NY. Nic się nie stało.

Wczoraj był 11 Ajpu. Ajpu to słońce (daje siłę), Bóg, ojciec, wojownik, męska linia rodowa. Człowiek musi być odpornym i stawić czoła przeciwnościom. I tak było. W końcu w szpitalu założą mu rozrusznik i będzie się czuł lepiej. 11 mówi, że musisz coś robić, ale może przynosić komplikacje i wyzwania. I przyszli do niego dwaj młodzi lekarze i usiłowali go namówić na badania leków. Miałby przyjmować jakieś leki do marca, nie wiadomo na co. Taki żywy królik doświadczalny. I tata powiedział, że jemu już nic nie pomoże, że mu wszystko jedno i że i tak trafi do piachu. Litości. Jak można tak mówić o sobie. To sabotaż. To po co mu leki i operacje. Szpitale są zamknięte, więc jakim prawem wpuszczani są tacy ludzie. Chory jest na lekach, boi się i nie wie co robić, a takie hieny to wykorzystują. Potem ojciec się zreflektował i zaczął myśleć. Niczego nie podpisał, więc chyba panowie już nie wrócą.

Ciekawe, że wczoraj zadzwoniło 2 klientów, że zamykają przedszkola ich dzieciom, bo przyszła kobieta do gimnastyki korekcyjnej zarażona kowidem. Nie wiem czy była chora, czy tylko miała test, ale faktem jest zamknięcie z jej winy 2 przedszkoli.

Słońce to nie jest wdzięczny temat dla malarzy. Zwykle jest to wschód, albo zachód słońca. Raczej nudne. Jest za to masa obrazów księżyca, w pełni, sierp, w górach, nad morzem … Niektórzy doszli w tym do perfekcji.

W słońce nie można patrzeć, bo można oślepnąć. Słońce razi swoim blaskiem. Ale ten blask oświetla inne rzeczy. I wtedy wiadomo, że słońce jest w pobliżu.

Jak na tym obrazie namalowanym 144 lata temu przez Alberta Bierstadta.

 


The Great Trees, Mariposa Grove, California

Jest to obraz olejny, duży, 300,1x150,5 cm.

Obraz jest w prywatnej kolekcji, ale mam nadzieję, że nie jest trzymany w sejfie. Oryginał musi błyszczeć w świetle i jest znakomity do podziwiania.

Dzisiaj był 12 Imox – Krokodyl. Operacja była rano i ojciec urodził się na nowo, z nowym wspomagaczem serca, tylko pod obojczykiem. To idealny dzień na nowe początki i „urodzenie” czegoś nowego. 12 to silny dzień, dzień doświadczeń. Profesjonalni lekarze i chory, który powinien wyciągnąć wnioski.

Nastrój o dekady lepszy. Operacja udana (3). Z dnia Jedynka, więc to dobry początek nowego życia.

Jednak trzeba to nowe, darowane dodatkowe życie szanować i się zmienić.

Bo mój ojciec po zawale ciągle je tak samo. Narzeka, że nie może nic zrobić, co robił poprzednio. Faceci tak mają, trzymają się swoich ulubionych rzeczy, nawet jak im szkodzą. Dlatego umierają. Trzeba wstrząsnąć nim.

Jeszcze w maju wypisałam mu co ma wprowadzić do swojego jadłospisu, żeby mieć czyste tętnice. Mam pełno różnych recept, żeby być zdrowym i pięknym. Jedne działają, inne nie.

Oto ta lista:

  • czosnek

  • granaty

  • owsianka, jabłka

  • tłuste ryby (sardynki, pstrąg, tuńczyk, makrela, łosoś)

  • orzechy włoskie

  • oliwa z oliwek

  • pomidory

  • szpinak

  • pełne ziarno (pieczywo)

  • szparagi.

I okazało się, że ojciec z tej listy nie je niczego, lub sporadycznie. Lubi sok z granatów i brzuszki z łososia. Latem były pyszne pomidory, a on je omijał z daleka. Owsianki nigdy nie jadł. Nie tknie nawet ciastek owsianych. Szpinaku i szparagów nie jadł od dziecka, jabłka mu szkodzą na żołądek (to prawda).

To uproszczenie, ale tętnice miał zapchane i potrzebne były stenty.

A mama je to samo co ojciec, ale ona pije herbatki z imbirem, lubi sezam i inne zdrowe produkty. Wiek też robi swoje. Jeśli chcą dłużej żyć to trzeba się zmienić. Co było nie wróci. Nie wolno puszczać na wiatr negatywnych słów. Lepiej nic nie mówić niż paplać głupoty i przyciągać nieszczęście.

Wczorajszy dzień był też 24 dniem księżycowym, którego symbolem był niedźwiedź. 24 dk to dzień przebudzenia i przemiany męskiej energii. To dzień pożegnania z chorobą. Mam nadzieję, że ojciec w końcu zrozumiał, że pora na nowe rzeczy, a ze starymi trzeba się pożegnać. Trafił do szpitala, więc musi coś zmienić w swoim życiu, żeby żyć w zdrowiu. Samochodem nie będzie jeździł, bo nie ma już siły kręcić kierownicą. Na rowerze też nie, bo nie ma koordynacji i może się przewrócić. Nie wykona też czynności siłowych. Ostatnio odkręcał słoik i nadwerężył sobie nadgarstek. Po co więcej znaków.

24 dzień księżycowy to jeden z najsilniejszych dni w całym miesiącu, więc trzeba go wykorzystać do wzmocnienia własnego zdrowia. Niedźwiedź to silne zwierzę, więc bezpiecznie jest robić różne rzeczy. Siły nie braknie.

I wczoraj wydarzyło się coś strasznego, na Kamczatce. Zastrzelono niedźwiedzicę z dzieckiem, bo weszła na pokład łodzi podwodnej. Nie wiadomo, czy została zabita, czy tylko uśpiona. Ale wpadła do wody i nikt jej nie ratował.

 


Czyżby Rosjanie przestali kochać niedźwiedzie? Czy one nie są pod ochroną?

Mimo wszystko będzie dobrze. Tak mówią znaki.