10/11/2020

Słońce i niedźwiedź

Po półtora miesiąca testów mój ojciec wczoraj w końcu został przyjęty do szpitala. Po zawale leczyli go normalnie, a teraz najpierw test kowidowy, a potem wizyta u lekarza.

Był lekki niepokój i stres. Chyba nikt nie lubi być chory i się leczyć w szpitalu.

To ostateczność, jak nic więcej nie można zrobić w domu.

Wczorajszy dzień był ciekawy. Można go było zapisać 9/11, lub 11/9. Skojarzenie z 2 wieżami w NY. Nic się nie stało.

Wczoraj był 11 Ajpu. Ajpu to słońce (daje siłę), Bóg, ojciec, wojownik, męska linia rodowa. Człowiek musi być odpornym i stawić czoła przeciwnościom. I tak było. W końcu w szpitalu założą mu rozrusznik i będzie się czuł lepiej. 11 mówi, że musisz coś robić, ale może przynosić komplikacje i wyzwania. I przyszli do niego dwaj młodzi lekarze i usiłowali go namówić na badania leków. Miałby przyjmować jakieś leki do marca, nie wiadomo na co. Taki żywy królik doświadczalny. I tata powiedział, że jemu już nic nie pomoże, że mu wszystko jedno i że i tak trafi do piachu. Litości. Jak można tak mówić o sobie. To sabotaż. To po co mu leki i operacje. Szpitale są zamknięte, więc jakim prawem wpuszczani są tacy ludzie. Chory jest na lekach, boi się i nie wie co robić, a takie hieny to wykorzystują. Potem ojciec się zreflektował i zaczął myśleć. Niczego nie podpisał, więc chyba panowie już nie wrócą.

Ciekawe, że wczoraj zadzwoniło 2 klientów, że zamykają przedszkola ich dzieciom, bo przyszła kobieta do gimnastyki korekcyjnej zarażona kowidem. Nie wiem czy była chora, czy tylko miała test, ale faktem jest zamknięcie z jej winy 2 przedszkoli.

Słońce to nie jest wdzięczny temat dla malarzy. Zwykle jest to wschód, albo zachód słońca. Raczej nudne. Jest za to masa obrazów księżyca, w pełni, sierp, w górach, nad morzem … Niektórzy doszli w tym do perfekcji.

W słońce nie można patrzeć, bo można oślepnąć. Słońce razi swoim blaskiem. Ale ten blask oświetla inne rzeczy. I wtedy wiadomo, że słońce jest w pobliżu.

Jak na tym obrazie namalowanym 144 lata temu przez Alberta Bierstadta.

 


The Great Trees, Mariposa Grove, California

Jest to obraz olejny, duży, 300,1x150,5 cm.

Obraz jest w prywatnej kolekcji, ale mam nadzieję, że nie jest trzymany w sejfie. Oryginał musi błyszczeć w świetle i jest znakomity do podziwiania.

Dzisiaj był 12 Imox – Krokodyl. Operacja była rano i ojciec urodził się na nowo, z nowym wspomagaczem serca, tylko pod obojczykiem. To idealny dzień na nowe początki i „urodzenie” czegoś nowego. 12 to silny dzień, dzień doświadczeń. Profesjonalni lekarze i chory, który powinien wyciągnąć wnioski.

Nastrój o dekady lepszy. Operacja udana (3). Z dnia Jedynka, więc to dobry początek nowego życia.

Jednak trzeba to nowe, darowane dodatkowe życie szanować i się zmienić.

Bo mój ojciec po zawale ciągle je tak samo. Narzeka, że nie może nic zrobić, co robił poprzednio. Faceci tak mają, trzymają się swoich ulubionych rzeczy, nawet jak im szkodzą. Dlatego umierają. Trzeba wstrząsnąć nim.

Jeszcze w maju wypisałam mu co ma wprowadzić do swojego jadłospisu, żeby mieć czyste tętnice. Mam pełno różnych recept, żeby być zdrowym i pięknym. Jedne działają, inne nie.

Oto ta lista:

  • czosnek

  • granaty

  • owsianka, jabłka

  • tłuste ryby (sardynki, pstrąg, tuńczyk, makrela, łosoś)

  • orzechy włoskie

  • oliwa z oliwek

  • pomidory

  • szpinak

  • pełne ziarno (pieczywo)

  • szparagi.

I okazało się, że ojciec z tej listy nie je niczego, lub sporadycznie. Lubi sok z granatów i brzuszki z łososia. Latem były pyszne pomidory, a on je omijał z daleka. Owsianki nigdy nie jadł. Nie tknie nawet ciastek owsianych. Szpinaku i szparagów nie jadł od dziecka, jabłka mu szkodzą na żołądek (to prawda).

To uproszczenie, ale tętnice miał zapchane i potrzebne były stenty.

A mama je to samo co ojciec, ale ona pije herbatki z imbirem, lubi sezam i inne zdrowe produkty. Wiek też robi swoje. Jeśli chcą dłużej żyć to trzeba się zmienić. Co było nie wróci. Nie wolno puszczać na wiatr negatywnych słów. Lepiej nic nie mówić niż paplać głupoty i przyciągać nieszczęście.

Wczorajszy dzień był też 24 dniem księżycowym, którego symbolem był niedźwiedź. 24 dk to dzień przebudzenia i przemiany męskiej energii. To dzień pożegnania z chorobą. Mam nadzieję, że ojciec w końcu zrozumiał, że pora na nowe rzeczy, a ze starymi trzeba się pożegnać. Trafił do szpitala, więc musi coś zmienić w swoim życiu, żeby żyć w zdrowiu. Samochodem nie będzie jeździł, bo nie ma już siły kręcić kierownicą. Na rowerze też nie, bo nie ma koordynacji i może się przewrócić. Nie wykona też czynności siłowych. Ostatnio odkręcał słoik i nadwerężył sobie nadgarstek. Po co więcej znaków.

24 dzień księżycowy to jeden z najsilniejszych dni w całym miesiącu, więc trzeba go wykorzystać do wzmocnienia własnego zdrowia. Niedźwiedź to silne zwierzę, więc bezpiecznie jest robić różne rzeczy. Siły nie braknie.

I wczoraj wydarzyło się coś strasznego, na Kamczatce. Zastrzelono niedźwiedzicę z dzieckiem, bo weszła na pokład łodzi podwodnej. Nie wiadomo, czy została zabita, czy tylko uśpiona. Ale wpadła do wody i nikt jej nie ratował.

 


Czyżby Rosjanie przestali kochać niedźwiedzie? Czy one nie są pod ochroną?

Mimo wszystko będzie dobrze. Tak mówią znaki.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz