15/04/2019

Siła życia

Czosnek jest już nie do jedzenia. Trochę wyschnięty, trochę robaczywy. Nadaje się tylko do posadzenia w ziemi. Jadalny będzie szczypior, który wyrośnie. Niedługo.
Jak ta natura jest mądra. Nic się nie marnuje.

Posadziłam kilka ząbków w doniczce na balkonie. Nie mam za bardzo czasu teraz na zajmowanie się roślinami. Wykorzystałam donicę ze starą ziemią i zeschniętymi łodyżkami starych roślin. Zrobiłam trochę miejsca na nowe. Przy okazji zaczęłam podlewać ziemię w innej skrzynce, bo zauważyłam trochę zielonych listków. Po kilku dniach pojawił się bratek w wersji mini. Samotny na tle brudnej ziemi.

Właściwie to można się było tego spodziewać. Przecież w ubiegłym roku miałam kilka rodzajów bratków we wszystkich skrzynkach. Nie mogło wyrosnąć nic innego. Chyba, że wiatr przyniósłby coś innego. Jeden, albo i więcej bratków, przetrwał w ziemi zimę. Gdy pojawiły się sprzyjające warunki to odważył się rosnąć. Wszystko w naturze ma pęd do życia. Po to istnieje w ziemskim środowisku. Wszystko jest zaprogramowane. Z nasionka bratka wyrośnie bratek, a nie kaktus.
Jako miastowy człowiek cieszą mnie takie spostrzeżenia. Ktoś kto ma naturę na co dzień inaczej ją traktuje.
Nawet gołębie przypomniały sobie jak się buduje gniazda.

To widok z kuchennego okna. Gołębie przestały wpychać się na balkon i uwiły gniazdo na drzewie.
Raz jeden, raz drugi wysiaduje jajka, nigdy razem. Często ten drugi śpi obok, czujny.
Gdy rano robię kawę to się z nim/nią witam. Zawsze na mnie patrzy, może się boi, a może to tylko ciekawość i odruch obronny. Przecież mogę im zaszkodzić. Gdybym chciała, a nie chcę. Wybieram życie. Wspieram siłę życiową i instynkt samozachowawczy.
Tego ludzie nie mają i pędzą ku samounicestwieniu. Dlaczego w gnieździe nie mieszkają dwa samce albo 2 samice? Po co, to przecież bez celu. Dzieci z tego nie będzie. Może i dobrze, że gatunek znika. Przyjdzie nowy, jeśli nie lepszy to inny.

To dla mnie taki relaks. Potrzebuje się zresetować i dojrzeć piękno świata natury. Ufam Wyższej Sile. Życie przetrwa, człowiek niekoniecznie. Jak i wszystkie jego dzieła. Patrząc na płonącą wieżę Notre Dame myślimy, że to niemożliwe. To tylko przyzwyczajenie. Wszystko odchodzi, by powstało nowe. Choć na początku jest smutek.

Sobotnia impreza była udana. Były łzy wzruszenia, co złe poszło w niepamięć. Wszyscy ustaliliśmy, że nie chcemy być na starość niedołężni i obciążać bliskich. Jednomyślnie :)
Oczekuję kolejnego gościa tuż po świętach. Ciągnie ich do korzeni, przeszłości. Latają tam i z powrotem. :)Ledwo zdążę posprzątać 😉


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz