21/03/2019

Dziękuję i witam

To 888 wpis na blogu.
Od dnia założenia go w dniu 16 sierpnia 2008 r. minęło 3868 dni, czyli 10 lat 7 miesięcy i 4 dni.
Pora coś zmienić. Okazja się nadarzyła.
Dziękuję spółce Agora i portalowi gazeta.pl za możliwość pisania. Za darmo. Blox był przyjazny, łatwo się pisało.
Dziękuję 12 osobom czytającym ten blog. Tyle było zapisanych na newsletter, więc tylko one wiedziały kiedy pojawiały się nowe posty.
Dziękuję niezliczonym bootom ze stron pornograficznych. System musiał mieć luki skoro nikt nie zatrzymał wejść. Dzięki temu mój blog kończę na 77 pozycji top 1000. Mam dziękować sztucznej inteligencji?;)
Dziękuję za przypadkowe odwiedziny. Dobrze jest sprawdzić inny punkt widzenia.
Dziękuję wszystkim innym, którzy zaglądali na blox.
Zmiany są dobre.
Dzięki zmianom zima minęła mi błyskawicznie. Ciągle ludzie nie dawali mi odpocząć. Częste odwiedziny, potem pranie i sprzątanie, chwila oddechu i znowu goście z noclegiem. Nie da się zasnąć. :)
Zastanawiałam się czy nie skopiować bloga na wordpress i go tam zostawić jako archiwum. Wiedziałam, że nie będę tam pisać. Bo nie.
Ciekawe, że mój pierwszy blog nadal wisi w archiwach. Nie zaglądam tam, ale mogę. Bloxa nie będzie nigdzie. W ubiegłym roku zamknięto blog.onet.pl. Czytałam kilka. Informacja o zamknięciu tamtej platformy pojawiała się przy każdym wejściu, o czym każdy czytelnik wiedział, nie tylko właściciele blogów. Było mi smutno, że krakowski artysta malarz nie przeniósł się nigdzie, a na tamtym blogu było pełno treści. Nie przyszło mi do głowy skopiować. Świetny materiał na książkę.
Statystyki wejść platformę blogger/blogspot uplasowały na 1 miejscu, potem był blox, a dopiero potem wp (można znaleźć ranking w necie).
Blogowanie jest fajne. Będzie w większym czy mniejszym zakresie.
Dlatego założyłam blog, skopiowano mi go i będę pisała w nowym miejscu jako bajka 1007 ;)

A to pierwszy wpis na nowym blogu.
I pierwszy dzień wiosny.
Tydzień temu wysiałam rzeżuchę. Zwykle pachnie w całym domu, a tym razem nic. Sprawdziłam opakowanie i okazało się, że kupiłam rzeżuchę na kiełki. Nie miała w sobie goryczki ani specyficznego zapachu. To co, to nie jest rzeżucha ze swoimi mocami?
Posypałam nią zupę, ale smaku nie było.
Wysiałam prawdziwą i od razu pojawił się zapach.

Na górze jest rzeżucha na kiełki, a na dole ta prawdziwa. Wizualnie nie ma różnicy. W smaku jest zupełnie inna.
Akurat dobrze podrosła i miała być dzisiaj rano do jajek na miękko. I co się okazało?

Opadła, bo widocznie nie podlałam wystarczająco. Smutny widok. Zaczęłam ją przepraszać i bardzo dużo podlałam. Po 2,5 godzinie zaczęła się podnosić. Wieczorem wszystko wróciło do normy, nikt by się nie domyślił, że było źle. A jutro na śniadanie zostanie zjedzona ze smakiem i z mikroelementami.
Rzeżucha już pojawiła się na blogu ponad 3 lata temu tu
A to wszystko przez to, że wczoraj usłyszałam, że „wy w Polsce sami pieczecie chleb, taka moda”. No więc odpowiedziałam rdzennemu Polakowi, który od 14 lat mieszka w UK, że to konieczność. Jeśli chleb jest trujący i szkodzi zdrowiu, to nie ma wyjścia, trzeba o swoje zdrowie zadbać.
Chleb został zjedzony ze smakiem. :)
Dziwnie się tu pisze.
Dużo trzeba poprawić.

2 komentarze:

  1. Hej! Jak mogę się z tobą skontaktować? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na starym blogu podałam mejl, ale będzie działał jeszcze miesiąc. Potem skasuję.
    Można zajrzeć tu
    http://bajka107.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń