20/03/2019

Grasica

Kilka dni temu spotkało mnie dziwne przeżycie. Gdy sobie siedziałam w spokoju i coś czytałam nagle w mojej klatce piersiowej coś zaczęło gruchotać, tykać i pukać. Tak jakbym coś miała u podstawy mostka. Ja wiem, że człowiek jest maszyną, ale nie dosłownie. Nie ma w ciele czegoś z mechanizmem, który może się popsuć i terkotać. To nie zegar. Uczucie było dziwne. Szybko przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej, poczułam rozlewające się ciepło i chrobotanie ucichło.
Przypomniało mi gdy dawno temu miałam zapalenie ucha środkowego i wtedy też słyszałam różne dźwięki, ale w uchu. Lekarz w przystępny sposób wytłumaczył mi, że to stan zapalny i w uchu przelewa się zainfekowana woda. Przeżyłam, ale do dziś pamiętam to uczucie i zawsze po kąpieli usuwam wodę z uszu.
Teraz sytuacja była podobna. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał takie przeżycia. Musiałam to sprawdzić.
Żyjemy w takich czasach, że nie trzeba lecieć do księgarni po atlas człowieka. Wystarczy zajrzeć do aplikacji np. human body. W układzie pokarmowym w tym miejscu jest przełyk. Ale akurat nic nie jadłam, więc to nie to. Potem jeszcze wyeliminowałam tchawicę i serce (jest niżej).
W układzie limfatycznym znalazłam w tym miejscu grasicę. Mały narząd, ale ważny.
W tym układzie są jeszcze migdałki, śledziona, węzły chłonne i naczynia limfatyczne. A więc cały układ odpornościowy. Kiedyś czytałam, że to są wrota, które pilnują zdrowia człowieka. Wiadomo, że jak się wytnie migdałki, to zwykłe przeziębienie może przerodzić się w zapalenie płuc. Nie ma żadnej ochrony. Bez śledziony też jest trudniej, ale część jej funkcji przejmuje trzustka (podobno). O grasicy wiedział już Leonardo da Vinci. Kupował ludzkie zwłoki, rozcinał je i badał, a potem rysował i opisywał. Zauważył on, że dzieci mają ten narząd, a starcy nie. Wtedy nie wiedziano jeszcze do czego służy ta „narośl”. Łacińska nazwa to thymus, od greckiego słowa thymos oznaczającego „brodawkowatą narośl”, która przypomina macierzankę. Thymos oznacza też „dusza” lub „duch” i przez starożytnych Greków grasica była uważana za siedzibę duszy i sił życiowych. Byli blisko, bo odporność to przecież mechanizm obronny organizmu, który zapewnia długie życie.
Bo grasica starzeje się i kurczy się z wiekiem. Waga maksymalna grasicy to 37g, a w wieku 75 lat już tylko 6g. Jest malutka, albo zanika zupełnie, albo zmienia się w tkankę tłuszczową i już przed niczym nie chroni. Grasicę niszczy chemio i radioterapia. Dlatego jest taka umieralność.
Teraz wiemy więcej. W 2 połowie XX w. zbadał ją naukowiec Jacques Miller i stwierdził, że grasica jest konieczna do powstania limfocytów T, specjalnych białych krwinek. To właśnie one chronią nas przed infekcjami, mogą zwalczać wirusy, infekcje i choroby autoimmunologiczne.
Zanikającą grasicę można odbudować wstrzykując do niej komórki macierzyste, albo wykonać przeszczep.
Grasica nazywana jest punktem szczęścia, bo odpowiada za witalność i sferę psycho-emocjonalną.
Jest ona w stanie spowolnić biologiczny zegar organizmu. Dzieje się tak, ponieważ grasica nie tylko gromadzi armię limfocytów T, ale także produkuje specyficzne hormony thymiczne, które poprawiają regenerację skóry i przyczyniają się do szybkiego odzyskiwania komórek. Jednym słowem, ten malutki organ odpornościowy wykonuje poważne prace nad odmłodzeniem całego organizmu.

Grasica potrzebuje codziennego uzupełniania białka. Po pierwsze jest materiałem budującym hormony, które produkuje, a po drugie, białka zwiększają aktywność komórek grasicy.
Preferowane powinny być białka zwierzęce (można je znaleźć w rybach, mięsie, serze), sprzyjają jej też produkty mleczne, spirulina, gryka, fasola.
Oprócz diety białkowej, grasica lubi zabiegi termiczne (sauna, ciepłe kompresy, olejki, maść). Immunolodzy nie zalecają jednak angażowania się w stymulację grasicy, ponieważ długotrwała aktywność nieuchronnie prowadzi do wyczerpania się organizmu, a to może wywołać efekt odwrotny. Tak więc rozgrzanie grasicy nie powinno być dłuższe niż 5-10 dni, najlepiej na krótko przed okresem przeziębienia.
Nie ma pojęcia dlaczego moja grasica zaczęła się zachowywać w taki dziwny sposób. Często pukam opuszkami palców klatkę piersiową, żeby nic mi w płucach nie zalegało. Dzieciom w czasie choroby tak się robi, żeby w płucach nic nie zalegało. Lata palenia papierosów mogły mi zniszczyć płuca. Spirometria jest dobra, ale robię tak na wszelki wypadek. Gdzieś przeczytałam, że w stymulacji grasicy pomaga kwarc różowy. Mam kilka takich kryształów.
Akurat ostatnio myłam kilka moich kryształów i wystawiłam na słońce. Położyłam jeden płaski kwarc na klatce piersiowej i pomogło. Chrobotania nie ma, czyli wszystko wróciło do normy. Na wszelki wypadek noszę je przy sobie.
Może to ostrzeżenie, żeby nic przy grasicy nie gmerać, nawet nieświadomie.
Dziwne to wszystko. Organizm człowieka jest taki wrażliwy, a przy tym silny i wyposażony w funkcję samoleczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz