Kilka dni temu spotkało mnie dziwne przeżycie. Gdy
sobie siedziałam w spokoju i coś czytałam nagle w mojej klatce
piersiowej coś zaczęło gruchotać, tykać i pukać. Tak jakbym coś miała u
podstawy mostka. Ja wiem, że człowiek jest maszyną, ale nie dosłownie.
Nie ma w ciele czegoś z mechanizmem, który może się popsuć i terkotać.
To nie zegar. Uczucie było dziwne. Szybko przyłożyłam dłoń do klatki
piersiowej, poczułam rozlewające się ciepło i chrobotanie ucichło.
Przypomniało mi gdy dawno temu miałam zapalenie ucha
środkowego i wtedy też słyszałam różne dźwięki, ale w uchu. Lekarz w
przystępny sposób wytłumaczył mi, że to stan zapalny i w uchu przelewa
się zainfekowana woda. Przeżyłam, ale do dziś pamiętam to uczucie i
zawsze po kąpieli usuwam wodę z uszu.
Teraz sytuacja była podobna. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał takie przeżycia. Musiałam to sprawdzić.
Żyjemy w takich czasach, że nie trzeba lecieć do
księgarni po atlas człowieka. Wystarczy zajrzeć do aplikacji np. human
body. W układzie pokarmowym w tym miejscu jest przełyk. Ale akurat nic
nie jadłam, więc to nie to. Potem jeszcze wyeliminowałam tchawicę i
serce (jest niżej).
W tym układzie są jeszcze migdałki, śledziona, węzły
chłonne i naczynia limfatyczne. A więc cały układ odpornościowy. Kiedyś
czytałam, że to są wrota, które pilnują zdrowia człowieka. Wiadomo, że
jak się wytnie migdałki, to zwykłe przeziębienie może przerodzić się w
zapalenie płuc. Nie ma żadnej ochrony. Bez śledziony też jest trudniej,
ale część jej funkcji przejmuje trzustka (podobno). O grasicy wiedział
już Leonardo da Vinci. Kupował ludzkie zwłoki, rozcinał je i badał, a
potem rysował i opisywał. Zauważył on, że dzieci mają ten narząd, a
starcy nie. Wtedy nie wiedziano jeszcze do czego służy ta „narośl”.
Łacińska nazwa to thymus, od greckiego słowa thymos oznaczającego „brodawkowatą narośl”, która przypomina macierzankę. Thymos
oznacza też „dusza” lub „duch” i przez starożytnych Greków grasica była
uważana za siedzibę duszy i sił życiowych. Byli blisko, bo odporność to
przecież mechanizm obronny organizmu, który zapewnia długie życie.
Bo grasica starzeje się i kurczy się z wiekiem. Waga
maksymalna grasicy to 37g, a w wieku 75 lat już tylko 6g. Jest malutka,
albo zanika zupełnie, albo zmienia się w tkankę tłuszczową i już przed
niczym nie chroni. Grasicę niszczy chemio i radioterapia. Dlatego jest
taka umieralność.
Teraz wiemy więcej. W 2 połowie XX w. zbadał ją
naukowiec Jacques Miller i stwierdził, że grasica jest konieczna do
powstania limfocytów T, specjalnych białych krwinek. To właśnie one
chronią nas przed infekcjami, mogą zwalczać wirusy, infekcje i choroby
autoimmunologiczne.
Zanikającą grasicę można odbudować wstrzykując do niej komórki macierzyste, albo wykonać przeszczep.
Grasica nazywana jest punktem szczęścia, bo odpowiada za witalność i sferę psycho-emocjonalną.
Jest ona w stanie spowolnić biologiczny zegar
organizmu. Dzieje się tak, ponieważ grasica nie tylko gromadzi armię
limfocytów T, ale także produkuje specyficzne hormony thymiczne, które
poprawiają regenerację skóry i przyczyniają się do szybkiego
odzyskiwania komórek. Jednym słowem, ten malutki organ odpornościowy
wykonuje poważne prace nad odmłodzeniem całego organizmu.
Grasica potrzebuje codziennego uzupełniania białka. Po pierwsze jest materiałem budującym hormony, które produkuje, a po drugie, białka zwiększają aktywność komórek grasicy.
Preferowane powinny być białka zwierzęce (można je znaleźć w rybach, mięsie, serze), sprzyjają jej też produkty mleczne, spirulina, gryka, fasola.
Grasica potrzebuje codziennego uzupełniania białka. Po pierwsze jest materiałem budującym hormony, które produkuje, a po drugie, białka zwiększają aktywność komórek grasicy.
Preferowane powinny być białka zwierzęce (można je znaleźć w rybach, mięsie, serze), sprzyjają jej też produkty mleczne, spirulina, gryka, fasola.
Oprócz diety białkowej, grasica lubi zabiegi
termiczne (sauna, ciepłe kompresy, olejki, maść). Immunolodzy nie
zalecają jednak angażowania się w stymulację grasicy, ponieważ
długotrwała aktywność nieuchronnie prowadzi do wyczerpania się
organizmu, a to może wywołać efekt odwrotny. Tak więc rozgrzanie grasicy
nie powinno być dłuższe niż 5-10 dni, najlepiej na krótko przed okresem
przeziębienia.
Nie ma pojęcia dlaczego moja grasica zaczęła się
zachowywać w taki dziwny sposób. Często pukam opuszkami palców klatkę
piersiową, żeby nic mi w płucach nie zalegało. Dzieciom w czasie choroby
tak się robi, żeby w płucach nic nie zalegało. Lata palenia papierosów
mogły mi zniszczyć płuca. Spirometria jest dobra, ale robię tak na
wszelki wypadek. Gdzieś przeczytałam, że w stymulacji grasicy pomaga
kwarc różowy. Mam kilka takich kryształów.
Akurat ostatnio myłam kilka moich kryształów i
wystawiłam na słońce. Położyłam jeden płaski kwarc na klatce piersiowej i
pomogło. Chrobotania nie ma, czyli wszystko wróciło do normy. Na
wszelki wypadek noszę je przy sobie.
Może to ostrzeżenie, żeby nic przy grasicy nie gmerać, nawet nieświadomie.
Dziwne to wszystko. Organizm człowieka jest taki wrażliwy, a przy tym silny i wyposażony w funkcję samoleczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz