Dobrze jest zmienić klimat. Z miastowego na leśny. Niedaleko. Była okazja. Imieniny i dzień ojca. Nie powinno się odmawiać jak zapraszają. Nawet jak się ma mało czasu i wiele spraw do załatwienia. Pojechałam. Zimno i wilgotno.
Naprawdę nie ma co robić w lesie miastowemu człowiekowi. Nie będę czytała i nie będę robiła nic. Stanęłam przy kwiatach. Sprawdzałam zoom w aparacie z nudów.
Przyleciała mała pszczółka.
No to zrobiłam fotkę. Potem przyleciała kolejna.
I kolejna. Wszystkie kręciły się na jednym kwiatku, choć wkoło miały inne. Jakby chciały mieć fotkę, żeby dzieciom pokazywać.
Ciekawe, że się nie boją. Chyba usłyszały moje myśli, bo po chwili kolejno odleciały.
Potem chciałam uchwycić krople deszczu spływające z igiełek. Wyszło słońce i przyleciał kolejny owad. Do zdjęcia. :)
Ciekawe czy słyszą moje myśli. Nie jestem ich kumpelką.
Komarów nie było, nie zostałam pogryziona. Jakbym nie wyjeżdżała.
Wyspałam się i zostałam odkarmiona. Można wracać.
Uprzedziłam klientów, że mnie w weekend nie będzie i nie będę odbierać telefonu i czytać mejli. Gdy wróciłam odczytałam 12 mejli, niecierpiących zwłoki. Nic nie było ważne. Odpowiedziałam dzisiaj. Nic się nie zawaliło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz