05/06/2018

Szczęście

Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. (Właściwie wczorajszy. Nie zdążyłam szybko napisać i opublikować w poniedziałek.)


Źle wyliczyłam czas i spóźniłam się na spotkanie. I usłyszałam, że nie zostałam rozpoznana, bo założyłam spodnie ;) Zwykle chodzę w sukienkach. Wyglądałam inaczej.


Potem w innym miejscu odpierałam dokumenty. Przejrzałam na miejscu i nie było wydruku. Prosiłam, żeby przekazać to kierownikowi. Dziewczyna powiedziała, że spróbuje i machnęła mi wydruk w minutę. Zwykle są z tym problemy, bo często dostaję nie ten miesiąc, nie ten rok, albo wydruk skrócony. Pracownica powiedziała, że ma dzisiaj szczęście, a w ogóle to jest drugi dzień w pracy. A mówią, że dzisiejsza młodzież jest głupia. Nie wszyscy.


Potem na poczcie pan dał mi fakturę, ale zapomniał dać znaczków. Zauważyłam, jak odeszłam i zaczęłam składać fakturę. Po co mi faktura, jak nic nie kupiłam? Ależ kupiłam, ale nic nie dostałam. Miałam szczęście, że nie poszłam daleko, nie straciłam czasu.


Potem pakowałam zakupy w kasie. Za mną była pani z córką. Kasjerka zobaczyła co kupują i stwierdziła, że to coś ciekawego. Jakieś pudełko z maleńkimi figurkami. Pani powiedziała, że ładne, ale drogie, 25 zł. Ja pomyślałam: No nie. Gdy kasjerka przejechała przez czytnik powiedziała, że ta zabawka kosztuje 19,99. To już ujdzie. Pani zachwyciła się i powiedziała, że kasjerka przyniosła jej szczęście. Ciekawe :)


Gdy sprawdziłam mój paragon, to zauważyłam, że nie odliczyła się promocja. Poszłam do BOK. A tam miły pan zobaczył w czym rzecz i powiedział, że to co kupiłam to na to nie ma promocji. Drugi pan powiedział, że może mi przynieść ten w promocji, ale stwierdziłam, że nic nie będę z tym robić. Panowie stwierdzili, że na otarcie łez (nie płakałam) dostanę flagę Polski. Bo podobno teraz każdy jest kibicem. Zaskoczona wzięłam.



Nie jestem kibicem, w ogóle mnie sport nie interesuje, bo patrzę na to co wyprawiają ci ludzie zupełnie inaczej. Szkoda mi na to czasu. Wolę sama poćwiczyć, a nie patrzeć jak ktoś się wysila, choć mu płacą więcej niż mnie ;) I co ja mam z nią zrobić? Chyba ją komuś dam, za nic. Komuś komu się przyda i komuś kto będzie z niej zadowolony.


W domu przeczytałam dokładnie paragon i zauważyłam, że limonki powinny kosztować 1,69 za sztukę, a kosztowały 1,49. Zysk, nieoczekiwany. Zawsze kupuję to co mi jest potrzebne i cena mi pasuje. Tutaj była niewielka różnica, ale miło. :)


Nie segreguję plastików, bo ich nie kupuję. Sama robię napoje w domu. Inspiruje się przepisami ze strony wody smakowe Polecam, najlepsze są własne wyroby, bez sztucznych witamin i konserwantów i bez plastiku.


Mój nastrój jest nieustannie pozytywny. Wiem, że to nudne, więc mało piszę ostatnio.


Ogarnął mnie już jakiś czas temu nastrój szczęścia. Ale nie takiego górnolotnego, euforii, zachwytu, głupawki itp. To raczej stan równowagi i poczucia szczęścia niezasłużonego i niekupionego. Dobrostan. Myślałam, że tylko ja tak mam, ale nie pomyślałam, żeby pójść do lekarza.


Jak szukasz odpowiedzi to ją znajdziesz. I ja znalazłam wytłumaczenie mojego stanu „przypadkowo” na stronie Laitmana, post z 23 kwietnia czym-jest-szczescie


To jest kiedy na człowieka schodzi, spływa wyższe światło, to napełnia go wiedzą, zrozumieniem i odczuciem nieprzemijającego, doskonałego, absolutnie jasnego istnienia. To jest właśnie szczęście.


A więc spłynęło coś na mnie, bez żadnej pracy, bez ćwiczeń i zaklęć, niezasłużenie, samo przez się. Może losowo.


Zrozumiałam jak działa ten świat i co ja mogę zrobić i jakie jest moje miejsce w nim. Pozornie nic się nie zmieniło. Sytuacje zdarzają się różne codziennie, spotykam różnych ludzi, ale nie oceniam, bo wiem, że to nie ma sensu. Czuję się taka czysta od naleciałości. Pełna akceptacja.


Czy takie uczucie niezasłużonego szczęścia może być zaraźliwe? Dzisiejszy dzień świadczy o tym, że tak. Spotykam ludzi, którzy patrzą tak samo, a przynajmniej zauważają drobne, dobre rzeczy i cieszą się z nich. Żeby świat wyglądał lepiej. Bo „ludzi dobrej woli jest więcej” (poeta Niemen).


Wieczorem włączyłam tv, a tam o efekcie Wertera. Nie słyszałam o czymś takim, choć Cierpienia młodego Wertera czytałam.


Ten efekt dotyczy samobójstw. Gdy media będą nagłaśniać samobójstwo jakiejś znanej osoby, to spowoduje wzrost liczby samobójstw lub wypadków w odstępie kilku dni od podania takiej informacji. Przypisuje się ten efekt świadomemu lub nieświadomemu utożsamianiu się z osobą, która odebrała sobie życie. Efekt fali nazywany jest efektem Wertera, ponieważ pierwsza odnotowana fala miała miejsce po wydaniu „Cierpień młodego Wertera” Goethego. A dotyczyło to, jak każdy wie, bohatera wymyślonego, fikcyjnego. Czy można ten efekt przełożyć na dobre rzeczy? Może wystarczy sama obecność osoby, na którą spłynęło światło. To światło może przenieść się na innych ludzi, jak zaraza. I wszyscy będą czuć to samo. Depresja jest dołująca, a szczęście budujące. Co wybierasz?


A dąb rośnie i ma się dobrze. Bratki również.



Właśnie dostałam mejla, że jestem boska :) A ja tylko szybko robię to co mi każą. Taka praca. Nic wielkiego, ani boskiego.


Nie ma to jak dobrze rozpocząć tydzień. :) Będzie pracowity. I dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz