01/06/2018

Jackson Pollock P.S.

Ludzie, których spotykamy na swej drodze zmieniają nas i nasz los. Oglądałam wywiad Aldena Ehrenreicha, czyli młodego Hana Solo z filmu, który wszedł ostatnio do kin. I on powiedział, że jego życie zmienił Spielberg. Młody aktor szukał pracy na castingach. Przeszedł ich ponad sto i nic. Aż Spielberg obejrzał jego amatorski filmik, spodobał mu się, podesłał mu agenta. A potem Alden został zauważony przez innych i zaczął dostawać role. Jednak to nie wystarczy, trzeba oprócz talentu mieć też interesującą osobowość i charyzmę. Gdy tego nie ma żaden Spielberg nie pomoże.


Gdyby Jackson Pollock nie spotkał Lee Krasner, nie byłby znanym abstrakcjonistą, bo by zapił się na śmierć. Oboje stworzyli markę, cenną do dziś.


Numerologia działa, choć ludzie nie zdają sobie z tego sprawy.


Obrazów Jacksona Pollocka mało kto rozumie, ale jego obrazy są często dobrą lokatą kapitału.


Jest on popularny w pop kulturze. Chyba dlatego, że dziwny i coś jest w tych obrazach. Nie można go z nikim pomylić.


W 2000 roku Ed Harris wyreżyserował, współprodukował i zagrał tytułową rolę w filmie Pollock


Dobrze pokazał jego charakter i zachowanie. Ciekawe, że często wielcy ludzie w życiu prywatnym są nudni i nie ma o czym z nimi rozmawiać. Często po śmierci dopisuje się im do biografii „ciekawe fakty z życia”. Marcia Gay Harden, która grała Lee Krasner dostała Oscara za rolę drugoplanową.


W filmie Księgowy w sypialni głównego bohatera na suficie wisi obraz podobny do namalowanego przez artystę. Jest też na ścianie.



Oczywiście został kupiony jako lokata kapitału. Ceny Pollocka są tak wysokie, a chętnych wielu, że oryginały są tak samo dobre jak złoto i nieruchomości.


Film zapowiadał się ciekawie, gdy dziecko układało puzzle nie widząc obrazu. Ben Affleck zupełnie mnie nie przekonał do swojego autyzmu. Fabuła interesująca, ale aktorstwo mierne. Nie było castingu? A może był na imprezie i zatrudniono go z przyjaźni.


 


W serii Iron Man też była wzmianka o Pollocku. Bohaterem serii jest facet, który dorobił się na śmierci produkując broń. Krwawe pieniądze. Jako człowiek jest dupkiem, ale bogatym. Nudzi się, ma wszystko. Główny bohater zleca kupno jakiegoś Pollocka. Nie ważne co, byle było nazwisko. To znowu lokata, albo raczej każdy bogacz musi go mieć.


Jest wiele filmów, w których Pollock jest cytowany, bo jego popularność nie maleje.


Na początku poprzedniej notki pisałam o obrazach JP na moich tapetach. Na pulpicie komputera pojawił się obraz Jump in – Wskoczyć. Na początku wydawał mi się optymistyczny, ze względu na kolory. Przykuwał uwagę, ale nie było widać ikon na pulpicie. Ktokolwiek widział tę tapetę na ekranie dziwił się, że mogę na to patrzeć. Jaskrawy obraz zaczął mi psuć komputer. Działy się różne rzeczy, coś znikało, komp się sam niespodziewanie wyłączał w trakcie pracy. Ciągle musiałam kopiować pliki, żeby mi wszystko nie zniknęło. Wirusów nie było, ale zmieniłam antywirusa na E.




Na tapecie smartfonu pojawił się obraz moon-woman-cuts-the-circle, podobny kolorystycznie do Moby Dicka. Namalowany ewidentnie pod wpływem Picassa. Popsuło się wejście do ładowarki. Nowy program antywirusowy wykrył 10 trojanów ściągniętych w 2012 r. Wcześniejszy N tego nie widział. Zniknęły wszystkie moje kontakty. Gdy ktoś do mnie dzwonił to po rozmowie wprowadzałam imię i nazwisko. Większości nie odzyskałam.


Usunęłam te tapety. Energia zaklęta w obrazach mi ewidentnie szkodzi. Wszystko wróciło do normy.


Niektóre obrazy Pollocka są interesujące. Podoba mi się the-flame z 1938 r., bo jest taki realistyczny. Każdy kiedyś wpatrywał się w płomień ogniska i widział różne rzeczy, a Pollock je tylko uchwycił.


Bazując na doświadczeniu z komputerami nie zamierzam oglądać, ani kupować (nawet jakby było mnie na nie stać ;))) jego obrazów. Tkwi w nich coś co na mnie źle działa.


W sztuce chodzi o to, żeby się podobała, a nie szokowała. Czasem patrzę co wystawia MoMA i jest mi niedobrze. Nie wszystko co tam jest można nazwać sztuką, nawet nowoczesną. Nie każde beztalencie jest artystą.


Ja również wykorzystywałam jedną z jego technik. ;) Gdy po studiach nie miałam w czym iść na imprezę to sobie szyłam ubrania. Miałam maszynę i dostęp do ciekawych materiałów. Potem gdy moja mam lub siostra chciały, żebym coś dla nich uszyła, to rozkładałam materiał na podłodze w pokoju i pół dnia chodziłam po nim. Trema. Kiedyś mama dała mi piwo, wypiłam, a potem szybko uszyłam. I tak już zostało. Musiałam wypić zanim nożyczkami pokroiłam materiał. Mnie wystarczało 1 piwo, Pollockowi nie.


Teraz na tapetach mam klasykę. Słoneczniki i Venus.




I nic się nie dzieje. Czyżby energia zaklęta w obrazach już się wyczerpała? A przecież nieustannie zachwycają. Gdy tylko zmieniłam tapety trafiłam na odniesienia do wybranych przez siebie arcydzieł. Odnośnie Venus Boticelli rządy już zaczęły myśleć o sztuce jako dobrym źródle zarabiania. Odnośnie Słoneczników jest pomysł przenoszenia arcydzieł na nośniki elektroniczne, miejmy nadzieję po to, żeby więcej ludzi się z nimi zapoznało. Recreating_lost_masterpieces


Nie trzeba wiedzieć co artysta chciał przekazać w swoim dziele. Trzeba patrzeć i poczuć.


Sztuka może być lokatą kapitału dziś, a jutro może nie być chętnych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz