13/01/2018

Sen z pożarem

Wyśniłam go między 6:58 a 8:33.


Obudziłam się o 6:57. Nie wstaję w nocy, a dzisiaj wschód słońca miał być o 7:44. Więc szybko zasnęłam.


 


Siedziałam przed komputerem. Na ekranie miałam ujęcia z kilku kamer. Chyba 9. (Lubię earthcam, często patrzę co się dziej, jaka jest pogoda w różnych częściach świata.) Ale te we śnie kamerowały wnętrza. Na jednej zobaczyłam mój pokój. Kamera była skierowana na okno, pod którym stała komoda.



Jakiś facet stał przed tą komodą i coś tam robił. Nie otwierał szuflad, co mnie zdziwiło. Więc wstałam, zawołałam koleżankę i pojechałam do mojego domu. Moja koleżanka cały czas rozmawiała przez telefon, chodziła po mieszkaniu, na mnie nie zwracała uwagi. Podeszłam do komody i nic nie zauważyłam. Ale przecież facet coś przy niej robił. Gdybym tego nie widziała to bym niczego nie zauważyła. Zajrzałam pod komodę, a właściwie pod dolną szufladę. A tam były jakieś przewody, które się żarzyły. Ta konstrukcja była tak zaplanowana, żeby się w pewnej chwili zapaliła i przy okazji wywołała pożar w moim domu. Zdemontowałam to „urządzenie”, więc pożaru nie będzie. Moja koleżanka ciągle gadała, zajęta sobą. A ja czułam ciągle niepokój. Czy to nie za łatwe? Więc odsunęłam tę komodę. Zobaczyłam, że podłoga pod nią była prawie przepalona. Deski były rozżarzone, jak w ognisku. Niby były w całości, a jednak już przepalone. Dziwne, że komoda się nie zapadła piętro niżej. Nalałam do garnka wodę i zalałam ogień. Nie były to wesołe ogniki, ale żar. Syknęło i zgasło. Wtedy poczułam, że zagrożenie minęło. Wszystko OK. Obudziłam się.


To kolejny sen, w którym nie czułam, że śnię.


Mój dom we śnie to było pierwsze mieszkanie po wyprowadzce od rodziców. Wcześniej lokator spalił to mieszkanie, a remont był długi, bo trzeba było skrobać ściany. Długo było czuć spaleniznę. Mieszkanie było małe, 18 m², czyli 3x6m. Stojąc w drzwiach było widać wszystko. Ciekawe, że we śnie miałam przeczucie i akurat trafiłam na kamerę w moim domu. W życiu też tak mam. To już nie synchronizacja, to wykształcona cecha mojej osobowości. Zawsze trafiam na to co mnie interesuję, na błędy w pismach, błędy innych, na sprawy, które mogą mnie dotyczyć lub zainteresować. Oczywiście to nie moja zasługa, a zasługa mojej podświadomości. We współczesnej nauce mówi się o nieświadomości, która w głównej mierze podejmuje za nas decyzje. Gdy gram w coś na telefonie, to najlepsze wyniki mam gdy robię to machinalnie nie myśląc o grze. Naukowcy już to zauważyli, testując decyzje wielu ludzi. Polecam dokument Tajemnice ludzkiego mózgu.


Przypomniałam sobie o mojej podświadomości, z którą kiedyś miałam bliski i świetny kontakt. Poprzez sen skontaktowała się ze mną i ostrzegła przed niebezpieczeństwem. Poradziłam sobie.


Potem sięgając do półki po nowe ręczniki znalazłam szalik. Pół roku temu mi zniknął, myślałam, że zgubiłam, więc go nie szukałam. I dzisiaj się znalazł. Moja podświadomość jest mistrzynią w szukaniu zgub. Wróciła do mnie w pięknym stylu. A właściwie to wyszła z cienia, bo przecież zawsze jest przy mnie gotowa do zabawy. :) Muszę jej częściej dawać zajęcie, żeby nie czuła się zapomniana.


Potem gdy usiadłam do kompa, to zauważyłam ciekawe saldo. Ono ciągle się zmienia.



No i zakupy zrobiłam na ciekawą kwotę. Kilkanaście pozycji i suma:



Liczby mnie lubią ;) z wzajemnością. Czy to zabawa czy zwracanie uwagi?


Potem dostałam gotówkę za prezent. Niektórzy nie umieją dostawać prezentów za nic i czują się do czegoś zobowiązani. A ja oddałam to co dostałam nietrafionego dalej i tego nie ukrywałam. Za darmo. Aż do dzisiaj. Dostałam kasę i nakaz: kup sobie co chcesz.


Ludzie nie umieją dostawać coś za darmo. Tak zostali nauczeni, że nie ma nic za darmo. A ja uważam, że to co potrzebujemy dostajemy i ciężka praca jest niepotrzebna. Nie trzeba za wszystko płacić. Śmieszą mnie strony, które żebrzą o kasę na swoją wydumaną „ważną” działalność. W życiu jest wiele możliwości. Kasa sama płynie.


Piękny słoneczny dzień. Choć jeszcze krótki.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz