24/01/2018

Kar(m)a

Wrócę do ubiegłego piątku (19.01). Dzień wcześniej umawiałam się z nowym menadżerem. Powiedziałam, że odpowiada mi każda godzina, dostosuję się. A on na to, że pasuje mu 8-9 rano. Nie znamy się, bo wiedziałby, że ja jeszcze o tej porze śpię. Ale cóż. Powiedziałam to mam. Wybrałam 9. Oczywiście nie zdążyłam rano wypić kawy, szybko się ubrałam i poszłam. O 10 byłam wolna. Cóż można zrobić z tak wcześnie rozpoczętym dniem? Po chwili zadzwoniła koleżanka i prosiła o spotkanie. Zwykle przed 20-tym robię się nerwowa i nie spotykam się na pogaduszki. Ale przecież mam czas, zaoszczędziłam na śnie :)


Spotkałyśmy się. Była zestresowana. I od razu zapytała co ja sądzę o mrozach w Stanach, czy to nie karma? Ona ma siostrę w Stanach i ciągle rozmawiają. Zwykle Polacy mieszkający za granicą są inni od miejscowych. Mają inne wyobrażenia co się u nas dzieje, czują też nostalgię. Dlatego wielu po latach tu wraca. Kiedyś uległam stereotypowi i uważałam, że jak się ma kogoś za granicą to jest się bogatszym. Gdy poznałyśmy się bliżej to już wiedziałam, że to nieprawda. Siostra ma 2 domy, jeden w NY, drugi na Florydzie. (Stąd następnej nocy miałam sen w NY). U nich to normalne, nie jest to wyznacznikiem bogactwa. Nie wiem dlaczego akurat wini karmę o mróz. Czyżby miała poczucie winy (w imieniu kraju w którym żyje), że oczekuje kary? Bo większość ludzi uważa, że karma to kara za grzechy. I ja w to nie wierzę. Nie ma zapłaty za zło, które się wyrządza. Jest prawo przyczyny i skutku, ale ten skutek nie zawsze jesteśmy w stanie powiązać z faktyczną przyczyną.


Wiadomo, że Amerykanie kombinują z pogodą. Testują daleko od swoich granic różne urządzenia, chemię i nowe technologie. Ludzie o tym wiedzą, a niektórzy się boją. Gdy słyszymy o globalnym ocipieniu, a mamy mróz to rodzą się pytania: jak to naprawdę jest.


Jest jak ma być. Ja akurat jestem spokojna. Jest jakaś siła, która pilnuje, żeby wszystko wydarzało się jak jest zaplanowane w tym świecie. Nie oczekuję, że ktoś zapłaci za swoje winy. To jego życie.




Oczywiście najazd na Niemcy jest też tak odbierany. Niemcy zniszczyli pół Europy to teraz za to płacą, ich też zniszczą zaproszeni „uchodźcy”.


Ostatnio czytałam art. w GW, Duży Format z 20.11.2017. Mój ojciec codziennie kupuje tę gazetę i przynosi mi wszystkie dodatki. Dlatego czytam z opóźnieniem. Art. jest o Sierotach dla pedofilów. Jest taka wyspa Jersey u wybrzeży Francji, na której działała zorganizowana siatka przestępcza. Udostępniano dzieci z sierocińca pedofilom. A wśród nich był pedofil potwór J.Savile, gwiazda tv i premier w latach 1970-74. Ofiary płacą za horror do dziś. Były próby samobójcze, depresja, zniszczone życie. Jedna z ofiar powiedziała, że „urodziła się niepotrzebnie”. Straszne. Do dzisiaj nikt nie zapłacił za te przestępstwa. Bo pedofile działają jak ośmiornica, pomagają sobie w niszczeniu dowodów. Gdzie tu działa karma? Pedofile żyją bardzo długo w dobrobycie, są szanowani, a ofiary nie. Te małe dzieci wiele razy modliły się o ratunek, który nigdy nie nadszedł. Przecież „nie ma sprawiedliwości na tym świecie”. Ludzie mylą to z karmą. Przecież tak powinno być, że za krzywdzenie innych powinna być kara. Może jest, ale nie w tym życiu.


Oglądałam film dokumentalny o USA. Końcówkę. A tam Oliver Stone opisał ten kraj. USA stosują na świecie zorganizowaną przemoc. Sprzedają broń komukolwiek, prowadzą wojny w 150 krajach. Amerykanów cechuje samouwielbienie, dominują na świecie. Uważają, że jak wygrywają to mają rację, czyli są dobrzy. Są narodem niezastąpionym. Nie dopuszczają do siebie myśli, że mogą być największym nieszczęściem tej planety przez swoje działania. Nie ma w nich empatii i współczucia. Wszyscy w historii wiemy, że imperia upadają (osmańskie, ang., austro-węgierskie, rzymskie czy chińskie). Zamiast łagodzić konflikty oni je tworzą i prowokują. Nic dziwnego, że ludzie boją się kar(m)y.


Kiedyś na początku małżeństwa, z maleńkim dzieckiem, zostaliśmy okradzeni. W święta wielkanocne poszliśmy w gości. A w tym czasie sąsiad z piętra niżej wyrąbał siekiera połowę naszych drzwi i zabrał co chciał. Oczywiście pieniędzy nie wziął, bo były za szybą na wysokości oczu. Ale z szaf wyrzucił wszystko. Złapano go, odzyskałam tylko tv i koc. Na sprawie sędzia powiedziała, że o zwrot wartości mienia mogę wystąpić na drogę cywilną, ale musiałabym wpłacić coś. Odpuściłam. Przecież złodziej nigdy nie będzie uczciwie pracował. Po co jeszcze do tego dopłacać. Ten człowiek był mi obojętny, nie żywiłam do niego urazy. Finansowo odczuliśmy stratę. Potem dowiedziałam się, że facet po kilku miesiącach umarł. Czyli miałam rację, nie poniosłam więcej strat. Zresztą męża babcia wyszła za mąż i zostawiła nam swoje mieszkanie. Nie musiałam patrzeć na sąsiadów, którzy nie słyszeli rąbania drzwi. Ktoś powiedziałby, że to karma. Nic podobnego. Przecież on utrzymywał się z kradzieży, a gdy w więzieniu nie mógł kraść to umarł. Zwykłe prawo przyczyna – skutek.


Gdy początkująca aktorka szła na rozmowę do producenta i lądowała na kanapie, to potem dostawała ciekawe role i Oscary. Przecież trzeba jakoś wybierać osoby. Nie ma innej drogi. Hollywood tak właśnie działa. Gdy Oprah Winfrey wygłaszała pełne hipokryzji przemówienie, w tym czasie lawina błota zniszczyła jej dom. Czy to kar(m)a? Oczywiście, że nie. Nie ma przypadków, nie buduje się domu tam gdzie się chce, trzeba szanować przyrodę. Ona nie zna litości, nie patrzy na nagrody i pozycję.


Dostałam kiedyś książkę od koleżanki.





Nie przeczytałam jej. Mam kilka takich „dziewiczych” książek. I sądzę, że ich nie przeczytam. Szkoda czasu.


O wiele ciekawsze są teksty Rudolfa Steinera. Teraz dostępne w internecie. Dzięki translatorowi mogłam je czytać. Są dobrze napisane, że tłumacz daje radę.


Jest taki esej z 1903 roku – Jak działa Karma.


Zaczyna się od stwierdzenia, że sen to młodsza siostra śmierci. Wiadomo, że to powiedzenie arabskie. Gdy się budzimy, to pamiętamy wcześniejsze dni. Inaczej nie moglibyśmy funkcjonować. „Dzisiejsza osobowość musi opierać się na wczorajszych czynach”. Pojęcie Karmy nieodłącznie związane jest z reinkarnacją. Nie pamiętamy tego, ale są sposoby, żeby zobaczyć swoje wcielenia. Ludzie rodzą się w pewnych okolicznościach, które są wypadkową przeszłych doświadczeń. Człowiek stwarza swoje przeznaczenie wykonując dziś pewne działania. Ludzie nie mogą dokonać zmian w swoim życiu, gdy wcześniej nie przygotowali ku temu warunków. „Dobry człowiek często musi cierpieć, a zły może być szczęśliwy”. Powodów tego nie widać w jednym życiu. Steiner uważa, że „pielgrzymka przez inkarnacje będzie ewolucją w górę”. To szeroki temat, ale ciekawe jest to, że z tego świata nie zabieramy materialne rzeczy. Zabieramy pewne umiejętności i doświadczenia po to, żeby być mistrzem przeznaczenia. Widzimy rzeczy takie jakie są i wybieramy to co dla nas najlepsze, świadomie.


Steiner wygłosił wiele wykładów na ten temat. Lubie go, bo tłumaczy wszystko bardzo dokładnie. Wszyscy wiedzą, że był masonem. Czy nie jest tak, że masoni mają dostęp do ukrytej wiedzy i dawkują ją nam, przeciętniakom? W ten sposób kierują rozwojem ludzkości. Teraz robią to Alex Jones i Dawid Icke i wielu innych. Oni kształtują nas, ujawniają co chcą, kierują naszą uwagę albo na ważne rzeczy albo na manowce.


Przeciętny człowiek powinien zdobywać w życiu jak najwięcej umiejętności. Jego dusza tylko to weźmie ze sobą w dalsza podróż. Uczmy się, aby wzrastać.


Człowiek, którego spotkało coś złego nie doczeka się „wyrównania krzywd” w tym życiu. Szkoda czasu na czekanie na to, jak te dzieci – ofiary pedofilów. Życie ludzkie jest jak mgnienie oka w porównaniu z wiecznością. Na pewne rzeczy trzeba czasu.


Gdy zimą jest zimno to nie wina karmy. To natura.


Koleżanka się uspokoiła. To był dobry dzień. :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz