25/09/2016

Pole

Dziwna sytuacja mi się przytrafiła. Szłam ulicą w środku dnia. Było słonecznie i pięknie. I nagle ok. 4 metry przede mną idąca kobieta odskoczyła na bok odwracając się w moją stronę. Spojrzała na mnie zdziwiona, zatrzymałam się na chwilę, ale byłam daleko czyli ok. 3 metrów od niej. Nikogo między nami nie było. Ona myślała, że ją popchnęłam, ale to było niemożliwe, nie mam tak długich rąk.



Zorientowała się, że to nie ja. Poszłam dalej, a ona nie wiem. Nie oglądałam się, bo to dziwna sytuacja.


Niewątpliwie coś się wydarzyło, ale co?


Gdy chodzę po brudnych chodnikach w mieście to już nie omijam plam, bo jest ich za dużo. Staram się płynąć nad nimi, unosić się w powietrzu. Wiem, że to niemożliwe, ale inaczej nie umiem. Brudu jest tak dużo, że nie sposób patrzeć pod nogi.


Szłam i myślałam o niczym. Czyli jak zwykle czułam niewyobrażalną wdzięczność do życia. Jestem przepełniona wdzięcznością. Tylko tyle.


 


Mark Twain mówił, że "Ludzie myślą, że myślą, a nie myślą".


 


Czy to możliwe, że moje pole rozszerzyło się do 4 metrów? Ja przecież nic nie robię w tym kierunku, więc skąd to.


Nie mogłam już normalnie iść i starałam się tak lawirować między ludźmi, żeby ich przypadkiem nie zaczepić moją aurą ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz