30/06/2016

Cena życia

Ostatnio napięcie w rodzinie rośnie, bo zbliża się coroczne badanie PSA. Podobno lekarz powiedział, że jest gorzej i konieczna będzie chemia. Dziwne. Nie mamy wyników na papierze, tylko słowo lekarza. Nic dziwnego, że ojciec boi się iść na to badanie. Czytałam w internecie, że połowa mężczyzn po negatywnym badaniu okazała się zdrowa. Po co komu tak wadliwe badanie? Stresuje tylko potencjalnych klientów. Podobnie jest z darmową mammografią, która zawsze wykazuje jakieś nieprawidłowości, które trzeba weryfikować.

Lekarz ojca napomyka coś o chemii. To chyba kolejny wyznawca stereotypu "Co cię nie zabije to się osłabi". Chyba dlatego ludzie godzą się na trucie, bo nie umrą od razu. Ile jest warte życie pacjenta?

Jak w każdym zawodzie są dobrzy i źli. Lekarze nie są wyjątkami, są wśród nich mierni i świetni.

Od setek lat nic się nie zmienia. Lekarze zabijają, a ludzie śpią i nieświadomi umierają.

Akurat czytam Fausta i pasujący cytat:

Zgoła nie zasłużyliśmy—ojciec ze synem,

aby lud ich zasługi uwieńczał wawrzynem.

Mój ojciec, widzisz, parał się ciemnymi siły—

w jego pracowni w tyglach się rodziły

one leki i maści, czarodziejskie brednie,

które w nocy spłodzone, leczyć miały we dnie.

Ogółem biorąc był to człowiek sprawiedliwy,

który wierzył w te swoje obłąkańcze dziwy —

wierzył—więc był spokojny i czysty w sumieniu.

Owe lwy i lilije żenione w płomieniu

na łożu madejowym rozciągał i smażył,

aż królewnę rumianą w retorcie uwarzył.

Lecz gorzej, kiedy chorych tym wywarem leczył,

boć, rzecz jasna—nikogo tym nie zabezpieczył

przed śmiercią, wprost przeciwnie, dużo zdziałał złego,

umierali—nie wiedząc przez kogo i z czego;

w dolinach tych i górach z ojcowej poręki

najsroższe były mory i największe męki;

ja sam, ojcowym zarażony szałem

tysiącom te trujące leki podawałem.

A dzisiaj, o, ironio! ofiarują serce

i wielbią—chwałą darzą—kogóż to? mordercę!

(źródło: "Faust" Johann Wolfgang von Goethe, tłum. Emil Zegadłowicz, wolnelektury.pl, strona 26)

Nic dodać nic ująć.

Musiałam dzisiaj iść do urzędu, bo nie wszystko da się przesłać przez internet. Dużo się zmieniło. Urzędnicy nie są już bezczelni i chamscy i sprawy załatwiają szybko. Gdybym nie poszła to bym nie widziała napisu na elewacji urzędu.


Nie spodziewałam się pytania egzystencjalnego w takim miejscu. Chociaż, chodzi tu raczej o wartość godziny pracy, a nie życia. Wszystko można policzyć. Inaczej kosztuje godzina w zdrowiu, inaczej godzina w chorobie, inaczej godzina bogatego, inaczej biednego. Życie ma najwyższą cenę dla nas samych i jest bezcenne. Bo każdy z nas ma tylko jedno życie. Na razie.

Przypomniał mi się film z Justinem Timberlake "Wyścig z czasem". To ten film z licznikiem czasu na przedramieniu. Powiedzenie "nie mam czasu" nabiera zabójczego znaczenia.


Film opowiada o niedalekiej przyszłości, ludzie zarabiają czas, a ubodzy umierają w 25 roku życia. Czasu starczyłoby dla wszystkich, a jednak podział jest nierówny, jak zawsze. Ciekawe zdania wypowiada główny bohater. Pasują też w obecnej sytuacji ludzkości.

Wstawiam trailer, dla przypomnienia. Prędko go zabiorą. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz