16/08/2015

Inny punkt widzenia

Podobnie jak w ubiegłym roku miałam gości zza granicy. To nie obcokrajowcy, ale Polacy, którzy wyjechali 10 lat temu. Teraz postanowili zajrzeć do kraju. Bo ich stać, bo tęsknią.


Lubię jak ktoś burzy mi spokój, wprowadza zamęt w uporządkowane schematy. Takie sytuacje nie pozwalają popaść w rutynę. Zmiany są dobre. Podobnie jest z przeprowadzkami, które uwielbiam. Musisz wtedy pożegnać się z niektórymi rzeczami, zakupić nowe, bo stare nie pasują w nowym miejscu. Cudowne uczucie :)


Wracając do gości, to bardzo im się podoba miasto, które opuścili. Chcieliby kiedyś wrócić, ale nie wiadomo kiedy. Byli w restauracji u tęgiej celebrytki z tv. Jedzenie normalne, szału nie było. Ale pójść trzeba. Żeby dostać się na drugi koniec miasta, trzeba było przejechać centrum. A tu większość ulic rozkopanych, utknęliśmy w kilku korkach, w upale. Ale co tam, można było się rozejrzeć i popatrzeć na ludzi.


Goście przyjechali samochodami, ale wklejam fotkę samolotu, który leciał, jak wszystkie nad moim domem.


Teraz będę robiła fotki nowym note4. Testuję jego możliwości ;)))



Gościom nie przeszkadzały rozkopane ulice, bo kiedyś będzie ładnie. Tylko dla kogo, skoro w mieście ubyło 200 tys. ludzi.


Byli tylko zdziwieni, że nie wszyscy znajomi mają czas na spotkania z nimi. I znajomych w realu ubywa. Nie ma przyjaźni i każdy ma swoje własne sprawy.


No i tv był włączony dzień i noc. To dla mnie nowość, ale goście mają swoje prawa. Najbardziej brakuje im mówienia po polsku. Dla gościa z Anglii u nas jest bardzo ciepło, a dla gościa z Niemiec brudno. Też mi to przeszkadza. Ale większość tego nie widzi, bo brud jest od lat. Brud i żule na głównej ulicy.


Więc pojechali nad morze, a potem do Zakopanego. Zobaczyć i pooddychać. Potem jeszcze na cmentarz, zapalić znicze na grobach rodziny i trzeba wracać. Pooddychali naszym powietrzem, naładowali akumulatory. Starczy na jakiś czas. Jeśli przyjadą za rok (3 raz), to będzie nowa świecka tradycja ;)


Taka wizyta jest bardzo pouczająca. Ludzie, którzy wyjechali żyją innymi sprawami. Nasze problemy są dla nich egzotyczne i zupełnie nie zajmują się polityką. Po co więc zmusza się ich do głosowania. Durnowate urzędy im nie przeszkadzają, bo ich zupełnie nie dotyczą, nic nie muszą załatwiać. Żyją w innym świecie.


Jak to się zmienia perspektywa, gdy żyje się gdzie indziej. Wystarczy kilka lat, a patrzy się inaczej. Taka emigracja ekonomiczna, nie polityczna.


Póki co, ja się nigdzie nie wybieram. Więc mogę przyjmować gości :)




 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz