Spędziłam dzisiaj prawie 3 godziny u fryzjera. Każda kobieta mnie zrozumie, natomiast mężczyzna nie, choć znam paru co to akceptują ;)
Gdy tak miałam nakładaną i zmywaną farbę, przyszła klientka zapisać się na wizytę i zaczęła narzekać, że bardzo wypadają jej włosy i prawie łysieje. Potrzebowała fryzury, która to zakryje. Mówiła, że była u dermatologa, ale ten przepisał tylko cynk i biotynę. Ona ma tylko 26 lat, a tu takie problemy. Szukała jakiejś porady, bo jest załamana.
Potem fryzjerka zwróciła uwagę, że rosną mi nowe włosy na czole pod grzywką. Linia włosów mi się obniża (mam nadzieję, że będę miała kawałek czoła). Dziwne, bo ja tego nie zauważyłam. Znamy się kilka lat, więc ona wie jakie mam włosy. Zawsze miałam ich dużo, choć są często napuszone, bo taką mam budowę. Ona też powiedziała mi, że te nowe włosy mają jakieś 2-3 miesiące. I zaczęłam się zastanawiać co takiego zrobiłam, że włosy zaczęły rosnąć prawie na czole. Właściwie mogłabym powiedzieć czego nie robię, niż to co robię.
Akurat w tym czasie zaczęłam szukać nowego szamponu i każde mycie włosów to inny szampon. Najbardziej mi się podobał jajeczny Barwy, ale już się skończył, a ja nie mogę go znaleźć w żadnym sklepie. Można powiedzieć, że ta różnorodność mi służy.
Nie biorę żadnych suplementów i witamin, bo nie mogę znaleźć żadnego bez aspartamu. Odkąd znalazłam tę truciznę w vit. C, to patrzę uważnie na ulotki.
Jedzenie też teraz jest inne. Były upały to nie chce się jeść. Więc moim obiadem zwykle był arbuz - mój ulubiony owoc. Zawsze go trzymam w lodówce, choć podobno to źle. Kiedyś mój ojciec zatruł się arbuzem, bo rozkrojony leżał w szafce i skisł. Więc ja nie zjem ciepłego nigdy. A oto mój letni obiad ;)
Na kolację jakaś zupa. Mało i prosto.
Natomiast to co się faktycznie zmieniło, to dzień zaczynam od łyżeczki otrąb pszennych, którą popijam wodą o octem jabłkowym (własnej roboty). Co drugi, trzeci dzień jem płatki owsiane na wodzie (2 łyżki płatków, 1 łyżka siemienia lnianego w całości, 1 łyżka otrąb, garść rodzynek zalałam gorącą wodą i gotowałam kilka minut, a potem 2 łyżki słonecznika). Po zjedzeniu takiej gęstej zupy naprawdę nie chce się jeść przez kilka godzin. Może to siemię tak dobrze działa na włosy?
Odstawiłam też syrop glukozowo-fruktozowy, czyli nie jem żadnych gotowych ciast i ciasteczek, ani nic słodkiego. Nie mam po prostu ochoty. A ten syrop jest wszędzie i po cichu szkodzi.
Nabiału nie jem od lat, oprócz sera żółtego, bo lubię. Nie piję gotowych soków, ani żadnej wody butelkowej. Można powiedzieć, że ograniczam ilość chemii w jedzeniu. Naprawdę nie wiem co mogło wspomóc porost włosów. Jak mi się coś przypomni to dopiszę.
Ostatnio zgłębiam Tradycyjną Medycynę Chińską (Z.Królickiego) i równocześnie ajurwedę (D.Chopry). Ta wiedza ma ponad 5 tysięcy lat. Bardziej skłaniam się do TCM, bo widzi ona człowieka jako całość. Natomiast ajurweda klasyfikuje ludzi, ale przecież nie ma czystych typów, ludzie są różni.
Włosy są połączone z nerkami (jest sieć powiązań między narządami). Skoro arbuz dobrze działa na nerki, to przez to włosy się wzmacniają, a nawet odrastają. Z drugiej strony mój ojciec ma ciągle włosy, a miał raka nerki i jednej już nie ma.
Pisałam parę razy o włosach na blogu i ciągle nie wiem, dlaczego włosy dla kobiety są takie ważne? Przecież teraz można nosić ładne peruki. Zawsze to jakieś wyjście.
Na pewno włosy odróżniają płeć człowieka. Długie włosy u faceta to raczej nadmiar cech żeńskich w wyglądzie i zachowaniu.
Życie jest niesprawiedliwe. Komuś bardzo zależy i nie ma, a ktoś w ogóle nie zwraca na coś uwagi i ma. Ma, bo nie ma napięcia. I to klucz do sukcesu.
25.08.2014
Dodam jeszcze, że zamiast jednej kawy piję kakao gotowane na wodzie. Akurat zaczęłam miesiąc temu. Teraz zarosły mi zakola nowymi włosami. Mam grzywkę więc było mi to obojętne. Ciągle pojawiają się czarne kropki, z których wyrastają nowe włosy. Dziwne tylko, że ok. pół cm od linii włosów.
Będę dalej obserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz