Właśnie się obudziłam.
Od kilku dni planowałam przyjęcie, które wczoraj się odbyło. Najfajniejsze było gotowanie, wymyślanie potraw, nakrycie stołu, prezentacja potraw. A potem uznanie w oczach gości, komplementy, odpowiadanie na pytania o składniki. Wszystko było znakomite. Nie mogło być inaczej, pobnieważ od lat stosuję błogosławienie wszystkiego co podaję na stół, obojętnie czy na co dzień, czy od święta.
Najmniej ciekawe to porządki i sprzątanie, wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy, robienie miejsca na nowości. Co to jest, że im więcej się wyrzuca tym więcej przybywa? Niekoniecznie tego samego. Wyrzuciłam tyle starych czasopism i znowu dostałam następne "koniecznie do przeczytania". Nawet ich nie czytam, tylko przeglądam.
Dzisiejszy dzień to relaks.
A od jutra kupowanie prezentów na Gwiazdkę. Mam już kilka upatrzonych, poza tym wczoraj zrobiłam wywiad, wcale nie dyskretny. Przechwyciłam kilka listów do Mikołaja. Może to nieładne, ale skuteczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz