16/07/2022

Modlitwa - skutki

Pisałam poprzednio, że przedstawiane mi były sytuacje z mojego życia, kiedy „cudem” uniknęłam śmierci.

Była taka jedna sytuacja, o której pisałam nie jeden raz na blogu.

Nie zastanawiałam się czy ta historia mogła się skończyć inaczej.

1

To było na wczasach w Rynie. Poszłam na przystań i wsiadłam do jednej z wielu łódek. Potem wsiadło do niej 2 mężczyzn, po 40, czyli dla mnie wtedy – starców. Gdy zapytali czy chcę popływać to się zgodziłam. Gdy byliśmy na środku jeziora trochę się przestraszyłam. Wokół nie było nikogo i niczego. Woda była czarna i głęboka. Ja z obcymi facetami. Oni spoglądali na mnie i na siebie, coś knuli. Tak mi się wydawało. Pomyślałam, że to mój koniec i zaraz mnie utopią, świadków nie było. I wtedy zaczęłam się modlić do Boga, żeby mnie uratował. Tego nie pamiętałam. Myślałam, że ktoś nade mną czuwał. Ale to ja poprosiłam Stwórcę, żeby mnie uratował. I tak się stało. Natychmiast wróciliśmy na przystań i wszystko się dobrze skończyło. Biegłam do rodziców, tych "złych dla mnie ludzi". Nikomu nic nie powiedziałam, bo dostałabym lanie.

Dlaczego ta modlitwa tak szybko się spełniła? Bo w tamtej sytuacji byłam zrezygnowana, wokół niczego, więc nie warto było krzyczeć. Do wody też nie skoczyłam, bo wtedy nie umiałam pływać. Jedynym wyjściem była modlitwa, w dodatku bez napięcia i nadmiernego potencjału. To taka ostatnia deska ratunku i pogodzenie się z losem.

To wszystko oglądałam jak film, klatka po klatce, a nie jak opis zdarzenia. Zupełnie jak w transerfingu. Mogłam się cofnąć ponad 50 lat i obejrzeć i przeżyć sytuację z mojego życia. Ze szczegółami, jako obserwator, a nie jako uczestnik.

2

Zaczęłam czytać Biblię, żeby znaleźć coś o 4 królestwach. Nie od początku, a na chybił trafił. Weszłam na księgę Daniela, bo ta księga jest często cytowana. W smartfonie nie można czytać niczego tak jak książkę. Wszystko jest podzielone na rozdziały, strony, akapity. Zainteresował mnie dodatek, czyli rozdział 13.

 


A tam historia Zuzanny, pięknej i bogobojnej, która została pomówiona przez starców i skazana na śmierć. Była „w trudnym ze wszystkich stron położeniu” więc zawołała do Boga, który „zna to co ukryte i wie wszystko, zanim się stanie”. I Pan wysłuchał jej głosu. Nie było dla niej ratunku znikąd. Jedyna nadzieja w Stwórcy. Niska ważność, bo kto by się spodziewał pomocy z tego Źródła 😎

Tłum najpierw uwierzył starcom, a potem wychwalał Boga, że ocala tych, co pokładają w Nim nadzieję. Nigdy nie ufaj tłumowi.

całość do przeczytania tutaj biblia.deon.pl

Byłam ciekawa, jak ta historia jest opowiedziana w innych wersjach. Jest taka strona biblegateway.com , na której są różne wersje Biblii. Niektóre brzmią jak tekst współczesny, nie da się tego czytać. Księga Daniela kończy się na 12 rozdziale w każdej wersji. Akurat trafiłam na historię Zuzanny, bo potrzebna mi była do tematu o skuteczności modlitwy😎

3

Jest taka historia z czasów Wielkiej Wojny (WW1).

 


Anio%C5%82y_z_Mons_wiki

(Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać 😎 Komputerowa inteligencja głupieje jak spotyka polskie litery. Literkę ł zapisała 6 znakami. Czad.)

To historia o nadprzyrodzonych siłach, które pomogły w wojnie. A zaczęło się od opowiadania. Beznadzieja żołnierzy została podbudowana. Wystarczyło tylko pomyśleć o boskiej pomocy i ona przyszła. A może cały naród brytyjski ukląkł w modlitwie. Musiały to być nagłe zjawiska atmosferyczne (np. chmury), które pokrzyżowały szyki Niemcom.

Pisałam kiedyś o śnie w okopach 1WW. Siedziałam tam z moim pradziadkiem i czułam to co on – bezsens wojny, rezygnację, apatię, frustrację, że nie zobaczy już rodziny.

Wikipedia uważa, że były to fikcyjne postaci – anioły.

Tylko, że nie było to tak dawno temu i żyją jeszcze rodziny naocznych świadków tych zdarzeń. Lubię bajki ;)

Kolejny opis tu Anioly-z-Mons_histmag

Inne zdarzenie było 22 kwietnia 1915 Niemcy przypuściły swój pierwszy atak gazowy. Kierunek wiatru miał zostać ustalony na kolejne 36 godzin, ale nagle zmienił się i gaz został skierowany z powrotem na niemieckie pozycje. Byli zdziwieni. Kto pod kim dołki kopie...

Dlaczego akurat o tym piszę? Bo we mnie jest pamięć przodków (jak w każdym, tylko zaufaj sobie).

 

We francuskiej miejscowości Verlinghem (na mapce to niebieski znaczek) jest pochowany mój śląski pradziadek, który zginął na tej głupiej wojnie. Wg napisu na płycie jest tam pochowany 5.01.1917 r. infanterist – żołnierz piechoty, 23.03.1917 musketier – uzbrojony w muszkiet (a nie w szpadę jak w filmach). 1 września 1918 został pochowany z nimi mój pradziadek - gefreiter - czyli chyba starszy szeregowy. Jestem wdzięczna, że leży w zadbanym i spokojnym miejscu. Świętuję 1 września, ale nie początek wojny (kto to wymyślił), ale koniec mojego przodka na tym świecie.

Jest to w połowie drogi między Mons a Dunkierką.

4

Pora na Cud pod Dunkierką w roku 1940.

Chyba każdy zna ten temat, bo są książki i film.

W maju 1940 r. nazistowskie dywizje pancerne we Francji zbliżały się do oddziałów brytyjskich. Na plaży w Dunkierce zostało otoczonych 350 000 żołnierzy brytyjskich. Wtedy Hitler wydał rozkaz wycofania dywizji pancernych. Dziwne 😎 Sprawę miało załatwić nazistowskie lotnictwo.

W Opactwie Westminsterskim na 26 maja 1940 r. ogłoszono Dzień Modlitwy Narodowej pod przewodnictwem króla Jerzego VI, premiera Winstona Churchilla i członków brytyjskiego gabinetu.


Do modlitwy podobno przyłączyła się Rzeczpospolita. 

A potem była wielka burza, więc Luftwaffe była uziemiona. Niemcy patrzyli jak ich wrogowie spokojnie uciekają do Anglii. Oprócz burzy na lądzie, kanał La Manche, zwykle wzburzony, był spokojny i ludzie mogli bezpiecznie ewakuować wojska z Dunkierki.

Bardzo dobry opis tego zdarzenia (i nie tylko) tutaj:

cud-pod-dunkierka-roku-1940 Polecam poczytać.

5

Wczoraj wieczorem, przypadkowo, zajrzałam na YT. Wybrałam – na żywo i trafiłam na skrzynkę lęgową płomykówki. Zobaczyłam jedno pisklę i drugie nieżywe. Poczytałam czat i dowiedziałam się, że nie były karmione od 3 dni. Przeciętnie pisklę musi zjeść 4-5 myszy dziennie, a tu taki post. Ja wiem, że natura jest dzika i nie należy pomagać. Ale to dziecko, które samo nie znajdzie pożywienia, bo jest zamknięty w skrzynce, polega wyłącznie na rodzicach. Rodzice nie karmią dzieci. Nawet nie wiedzą, że został tylko jeden.

Pomyślałam – Boże, jeśli możesz to niech matka czy ojciec przyleci z jedzeniem. 

Zwierzęta nie umieją się modlić, nie mają duszy. Mają tylko dusze wspólne dla gatunku, egregory. 

Po 20 minutach przyleciał rodzic. Pisklak był tak głodny, że prawie go zaatakował, brata już zjadł. Połknął myszkę w 3 sekundy.

 

Oj tam, oj tam. Sowy polują w nocy, więc to normalka, że właśnie wtedy przyleciał. Nie będę się już wtrącała. Chyba jednak pisklak zdechnie, bo nie jest ptakiem pod ochroną czy na wymarciu. Może jest mało gryzoni w okolicy (Israel). Widziałam jak bociany połykają swoje dzieci jeszcze żywe. Nie ma sentymentów, przetrwa najsilniejszy.

Chociaż ludzie też często zapominają o swoich dzieciach i je głodzą.

Opatrzność czuwa. Możesz ją wykorzystać w trudnych i beznadziejnych sytuacjach.

Więc lepiej się modlić, niż nie.

Masz stały kontakt ze Stwórcą.

modlitwa

modlitwa-wg-rs

mantra-i-kolano

modlitwa-panska

modlitwa-o-pokoj

modlitwa-i-zaklecia

zaklecie-ku-dobru


Pycha z nieba spycha



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz