21/06/2020

Chleb tostowy i omamy

Chory, który nie ma na nic ochoty i mało je to problem. Więc kiedy usłyszałam, że tata zjadłby chleb tostowy to postanowiłam go upiec. Nie dam choremu chleba ze sklepu. Dawno temu źródłem przepisów były zeszyty babci i mamy oraz kuchnia polska i niewiele książek. Teraz żyjemy w świetnych czasach, że wszystko czego szukamy znajdziemy w internecie. Przepis na chleb tostowy wzięłam ze Smakera. Jest prosty i podany był numer mąki. Chleb jest z mąki 480 (mam Szymanowską), 20 g drożdży, sól, miód i woda. Ciekawe co jest w sklepowych chlebach tostowych, że mogą miesiąc leżeć w torebce foliowej na półkach.


Cały proces trwał 155 minut. Wyszedł pyszny. Idealny do tostera. Seniorzy powinni jeść pieczywo z opiekacza lub z patelki. Takie jest lepiej przyswajalne. Oczywiście musi być lekko chrupiące, a nie spalone i trudne do pogryzienia. Następnym razem upiekę w foremce 33 cm i będzie niższy. Teraz piekłam w keksówce o długości 25 cm i wyszedł wysoki. Kromki nie można było upiec w całości. A może chlebek nie powinien tak urosnąć? Zaletą chleba na drożdżach jest to, że szybko stygnie. Zwykle piekę chleby na zakwasie, a one mają w sobie tyle gorąca i energii, że potrzebują minimum 3 godzin do krojenia.

Ja to mam szczęście. Mieszkam niedaleko rodziców. Chodzę pieszo, zwykle przez park.


Dzisiaj szłam wolno, bo wstąpiłam do kolektury po kupon gry. Skoro choroby serca to brak radości życia, to trzeba tę radość jakoś wywołać. A tata lubi zapisywać wyniki w zeszytach, liczyć ilość losowań itd. Sama wygrana jest na ostatnim miejscu.
Gdy dostał kupon musiał wstać z łóżka i go sprawdzić. Od razu mu się poprawił humor. Wygrał 2 zł.
Małymi kroczkami trzeba odgonić smutki i czarne myśli.

Przeczytałam mu poniższy tekst, który kiedyś zapisałam w notatkach. Nie znam autora, bo sądziłam, że w internecie nic nie ginie. A jednak.

Po co się martwić?

Są tylko dwa powody do zmartwień: albo jesteś zdrów albo chory.
Jeśli jesteś zdrów, to nie ma się o co martwić.
Jeśli jesteś chory, są dwa powody do zmartwień: albo wyzdrowiejesz albo umrzesz.
Jeśli wyzdrowiejesz, to nie ma się o co martwić.
Jeśli umrzesz, to są tylko dwa powody do zmartwień: albo pójdziesz do piekła, albo pójdziesz do nieba.
Jeśli trafisz do nieba, nie ma się o co martwić.
Jeśli trafisz do piekła, to będziesz tak zajęty witaniem się z kumplami, że nie będziesz miał czasu żeby się martwić.
Więc po cholerę się martwić???
Gdy człowiek się nad tym zastanowi to ciśnienie się obniża. Po co się zamartwiać czymś co nadejdzie prędzej czy później. Lepiej się zająć życiem, które jeszcze zostało do przeżycia.
Martwienie i użalanie się na swój los skraca życie. Trzeba na bieżąco rozwiązywać problemy, a nie patrzeć ciągle wstecz.
Okazało się, że po połknięciu 300 tabletek (30 dni po 10 tabletek) ojciec zaczął mieć omamy. Widzi 3 szklanki na stole, a tam stoi tylko jedna. W nocy obudził się i widział na suficie pełzające robaki. Zniknęły gdy mama powiedziała, że nic tam nie ma. Ale może być gorzej. Zaczęłam sprawdzać ulotki leków, które przyjmuje. Nie jestem kardiologiem, ale lek halucynogenny to prawdopodobnie Beto ZK. Ciekawe co powie lekarz. Tylko on może zmniejszyć dawkę, bo odstawienie musi być powolne, żeby sobie nie zaszkodzić.
Nie jestem kardiologiem, ale po lekturze ulotek zostawiłabym tylko 4 leki dziennie i IPP na czczo. Tabletki powielają swoje działanie i większość obniża ciśnienie krwi. Ojciec ma teraz ciśnienie ok. 99/66 i nic mu się nie chce. Kolejnego dnia łyka te tabletki, a ciśnienie spada i spada. Przez leki moczopędne znikają mu mięśnie. Mało pije, bo ciągle leży i nie ma kiedy jeść i pić. A tabletka wyciąga mu wodę z mięśni i chudnie. Tata jest szczupły, zawsze taki był. Nie ma chorób towarzyszących, ale przeżył dwa raki. Są leki na serce, których nie wolno brać gdy puls jest poniżej 60. Ojciec ma 61. Wszystko to jest w ulotkach i w internecie. Ilość leków nie przekłada się na ważność choroby.  
Brak jednej nerki też jest przeciwwskazaniem do niektórych leków, ponieważ jedna nerka ma filtrować pokarm, a nie dodatkowo obciążać ją utylizacją konserwanów z leków.
Ciekawe, że psychozę odlekową odkryto już w XIX wieku. Opisał ją w 1845 roku francuski psychiatra Jacques Joseph Moreau, który badał skutki palenia haszyszu u swoich pacjentów. Źródło: leki-niepsychotyczne-przyczyna-psychoz Lista leków nieopioidowych jest bardzo długa. Wszystko można znaleźć w internecie. W świetnych czasach żyjemy.
Halucynacje po lekach są normą. Dotyczy to leków na Parkinsona, depresję i choroby serca. To jest znane lekarzom praktykom. Ale nie wiedzą, który lek, czy kombinacja leków wpłynie na pacjenta. Jeden chory się może nie przyznać do omamów, na innego nie zadziała. Dlatego zawsze konieczna jest konsultacja z kardiologiem, a nie farmaceutą czy internetem, moim zdaniem. W ulotkach jest wiedza, ale jej zastosowanie należy do lekarza.
Tata dostał już prezenty na imieniny i na dzień ojca i to też poprawiło mu humor. Przyda się na rehabilitację. Prezenty są praktyczne :)
Ostatnia wizyta mojej mamy w aptece nikomu nie podniosła ciśnienia, tylko mnie. Mama miała recepty na produkty medyczne dla ojca. 1 recepta na 2,5 paczki na miesiąc. Dala 2 recepty i czekała na 5 paczek. Odpłatność wynosiła ZERO. Przez 60 lat płacenia składek uzbierało się wystarczająco dużo kasy, żeby być obsłużonym właściwie. Niby prosta czynność, a zaczęło się oszukiwanie. Kobieta z okienka najpierw usiłowała mamie wmówić, że ma dopłacić 25 zł. Potem mówiła, że „system nie działa”. A mama, że co ją to obchodzi, ma być tak jak napisano na receptach. Potem ta kobieta zniknęła na zapleczu, może napić się kawy? A mama czeka. Trwało to ponad 40 minut. W końcu kobieta pracująca niby w aptece wyszła, upewniła się, że mama nie chce 6 paczek i wydała jej 5 paczek na bezpłatną receptę. Zakazałam jej chodzić do tej apteki po cokolwiek. Obok są jeszcze trzy, więc nie można się godzić na oszustwo. A tata na to, że nie jest w stanie na wszystko uważać. Po czasie dojdzie do tego, że go oszukano. Czy można się na to godzić. Ja nie będę tego tolerować. Takie sytuacje podnoszą mi ciśnienie. Staram się nie gardzić złymi ludźmi, ale nijak nie mogę ich zrozumieć.
Wraca taka kobieta do domu, a tam dziecko/mąż pyta: jak było w pracy? Więc ta kobieta mówi, że nie udało się jej oszukać seniorki, ale za to ukradła jej 40 minut z życia. Oh mamo, mówi dziecko/mąż, jaka ty jesteś świetna. Dlatego nie wierzę w karmę.
Jedyne wyjście w tej sytuacji to wyręczać w takich sytuacjach seniorów. Póki co myślę i nie dam oszukiwać dzieci i starszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz