27/11/2018

Chmury

Wczoraj zadzwoniła koleżanka, żeby mnie poinformować, że niebo jest od kilku dni zachmurzone. Miałam tyle zajęć, że nie patrzyłam w niebo. Oczywiście, jak nie widać słoneczka to ludziom wiedzie się gorzej. A na pewno mają gorszy nastrój. Jak też tak masz to zadzwoń do przyjaciela, bo razem można coś wymyślić. Krótka albo długa rozmowa powoduje, że nastrój się poprawia, zaczynasz widzieć światełko w tunelu pod chmurami. Druga, bliska ale obca osoba widzi sprawy inaczej, ma dystans. Potem jest lepiej.


Mój przykład jest niezgodny z podręcznikami z cyklu Jak być szczęśliwym. Wszystkie moje koleżanki zaliczają się do wampirów energetycznych. Gdy się zdzwaniamy albo spotykamy to ciągną ode mnie energię, a mi niczego nie ubywa, a nawet lepiej się czuję. Powinnam unikać takie osoby, a ja robię jak mi się podoba i jestem szczęśliwa. Bo nie ma nic lepszego niż podniesienie na duchu zdołowanej osoby. Uczucie jest boskie, czujesz, że żyjesz.


Te poradniki o szczęściu są jakieś dziwne. Dowiedziałam się z jakiejś strony niby zdrowotnej, że trzeba jeść algi, żeby być szczęśliwym. Skąd oni biorą takie bzdety. Na myśl o algach i innych glutach robi mi się niedobrze. A co ma wspólnego jedzenie ze szczęściem? Są osoby, które mówią, że jakieś jedzenie jest lepsze niż seks. Współczuję. Widać nie trafiły na dobrego partnera i nie miały dobrego seksu.


Po rozmowie spojrzałam w niebo, chmury były, ale się rozstąpiły i ujrzałam księżyc tuż po pełni. Była godzina 20:15.



Każdy na świat patrzy inaczej. Patrzymy na to samo, ale widzimy co innego. A właściwie to skupiamy się na tym co uzasadnia nasze samopoczucie. Nawet chmury mogą się rozstąpić. Na życzenie.


Dzisiaj musiałam pojechać do mojej starej pracy po zaświadczenie. 13 lat temu jeździłam tam jednym tramwajem i trwało to 39, a czasem nawet 28 minut. Dzisiaj wg rozkładu podróż miała trwać 59 minut z 2 przesiadkami. Musiałam przejechać kilka przystanków tramwajem z niemieckich śmietników z początku ubiegłego wieku. Okropne. Dzisiaj do klimy wlali jakiś zapach, nie czuć było capem, ale kwiatki nie są OK. Spotkałam znajomego i podziwiałam filmik naćpanego małolata, który wyrwał sobie jelita, które rozlały się na asfalcie. Szukał wiewiórki i ją znalazł, uspokoił się. Takie osoby się odtruwa, a potem one wracają. I tak upływa ich życie. Aż pomoc nie dotrze na czas.


Potem musiałam jeszcze jechać na spotkanie. W 1/3 trasy niespodzianka, awaria.



Właściwie to już norma w tym mieście odkąd ruchem sterują komputery, nie mylić z AI. Wszystkie tramwaje stanęły i to w takim miejscu, że nie ma alternatywy. Kiedyś była, ale nastąpiła zmiana na gorsze, żeby ludziom popsuć humor. Ale nie mnie, dowiedziałam się od młodziutkiej motorniczej, że tramwaje będą stały 40 minut. Wiedziałam, że nie zdążę. Nic to zaczęłam iść we właściwym kierunku. Nie przeszłam nawet jednego przystanku i tramwaje ruszyły. Może stały 40 minut i postanowiły ruszyć. Spóźniłam się 3 minuty. Gdy spotka mnie coś niespodziewanego, to nie szaleję, akceptuję, szukam wyjścia z trudnej sytuacji i wszystko układa się na moją korzyść. Bez nacisku na świat, bez marudzenia, ale też bez oczekiwania.


Moja kamera w domu działa w 4G. Gdy wychodzę to ją włączam. Gdyby był jakiś ruch to się nagrywa na kartę i dostaję film i sygnał na telefon. Drzwi się same nie otwierają, zapałka stoi. Mam spokój.


A już niedługo będzie 5G, tylko u nas. Nie ma powodu do dumy. Nic dziwnego, skoro moim miastem rządzą osoby z wyrokami za oszustwa. Oszukują nas nadal w majestacie prawa. W styczniu ogłoszono, że to właśnie w moim mieście mieszkańcy dostąpią zaszczytu bycia świnkami do eksperymentów. Będzie głośno, ale nikt nie będzie tego łączył z 5G. Wielkie anteny instalowano już 2 lata temu. Nikt nie informował po co to. Teraz już wiemy. System komunikacyjny jest sterowany przez komputery, dlatego podróżuje się długo i w strasznych warunkach. Tablice świetlne nie działają gdy pada deszcz, gdy świeci słońce za mocno, gdy jest mgła, albo nie i koniec. Człowiek czyni zło człowiekowi. Niedawno obejrzałam jeden odcinek 9-1-1 o karmie. Nie oglądam takich seriali, ale ten odcinek mnie zainteresował. Scenariusz surrealistyczny, np. koleś rzucał czymś w tygrysa w zoo, a ten przeskoczył ogrodzenie i zagryzł dowcipnisia. Dowiedziałam się, że karma to suka. Może i działa, ale nie oczekujmy sprawiedliwości dla tych co sprzedają nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Skoro karma to suka, to zapłata będzie, ale zapłacą wnuki. Wtedy bardziej będzie bolało.


W sobotę zaatakował mnie gołąb. Przechodziłam obok piekarni w zadaszonej hali. Gołąb uciekając trzepnął mnie we włosy. Niedługo ptaki uciekną, albo zdechną od promieniowania.


Ludziom też odbija. Poszli karnie na wybory i wybrali osobę karaną. Nie wierzę. Przecież to wszystko jedno kto będzie wydawał bez opamiętania moje pieniądze, ale ludzie lubią przestępców.


Patrzą i nie widzą. Widzą co chcą.


A samoloty latają bez opamiętania i chmurzą nasze niebo.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz