13/11/2018

2 chleb z maszyny

Co za dziwny dzień. Poniedziałek a wolny od pracy. Nie dla mnie. Mam taką pracę, że pracuję kiedy chcę, odpoczywam kiedy chcę. I dzisiaj pracowałam, bo zwykle w poniedziałki pracuję.


Nie oglądam żadnych programów informacyjnych w tv i nie bardzo wiedziałam dlaczego dzisiaj jest wolny dzień od pracy. Co się takiego wydarzyło 12 listopada? Znalazłam tylko urodziny mordercy Charlesa Mansona. Niby dlaczego mamy to świętować?


Ciekawe kto to wymyślił? I jeszcze wszystkie szczeble legislacji to klepnęły. Po co? Mam nadzieję, że pomysłodawca zapłaci za chaos, za straty i za głupotę.


W międzyczasie upiekłam kolejny chleb z maszyny.



Chciałam upiec chleb z ziarnami i zrobiłam wg opisu z książeczki dołączonej do maszyny. Wykorzystałam 4 mąki: zwykłą chlebową, żytnią, orkiszową i pełnoziarnistą. Dodałam 5 łyżek ziaren słonecznika. Chlebek jest dobry, słonecznik widoczny jak się przyjrzeć i chrupie przy jedzeniu. Nie kruszy się, choć jest zbity. Trochę inaczej go pokroiłam, bo kromki są duże. Jedną kromką można się najeść. Nie będzie to mój ulubiony chlebek i go więcej nie upiekę. Wolę chleb mieszany pszenno-żytni, bo ja lubię gluten, nie szkodzi mi.


Ponieważ kupiłam różne mąki to muszę je zużyć. Po co ja tyle kupiłam? Przecież jej nie wyrzucę.



Kolejny chlebek będzie tostowy lub francuski.


Trzeba się tylko przyzwyczaić do jego kształtu. Od razu widać, że to z maszyny.


Dzięki tej maszynie mam więcej czasu. Wkładanie do wiaderka składników trwa łącznie z przesianiem mąki ok. 10 minut. Zamykam i zostawiam na 3 godziny. Potem wyjmuję, wiaderko przecieram szmatką i chowam maszynę jak wystygnie. Nie mam brudnych naczyń. Bardzo mi pasuje taka organizacja. Musiałam tylko znaleźć nowe miejsce dla wagi, żeby była pod ręką.


Raczej nie kupię już chleba ze sklepu. Jak się wprawię to będę piekła dla całej rodziny. Wszyscy mają maszyny, a nie pieką.


Mało mam rzeczy których nie używam. Jak mi coś nie leży to rozdaję.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz