Przyjrzałam się składowi chleba, który niedawno kupiłam. Chleb był dobry, ale tylko pierwszego dnia. Zastanowiło mnie to, że tylko 45% chleba to mąka. Trochę mało.
Więc upiekłam sobie chleb. Pierwszy. Wybrałam łatwy przepis z drożdżami. Nie trzeba czekać na zakwas, ani kombinować z mąkami.
Specjalnie się nie starałam, wszystko samo się robiło. Trochę się przyjarał z wierzchu, bo piekłam na środkowej półce w piekarniku. Jak urósł, to był za wysoko.
Po wystygnięciu chleb był dobry, ale szału nie było. Zważyłam go dopiero po zjedzeniu przylepki ;)
Zużyłam 750 g mąki, a gotowy chleb ważył 1,07 kg. Moja siostra mówiła, że jak zrobię z pół kg mąki to będę miała 0,5 kg chleba. Ona piecze często w maszynie, ale chyba nie ważyła swojego chleba. A może to „wina” drożdży.
Na drugi dzień chleb zrobił się zbity, a na trzeci dzień (zostały 2 kromki) zaczął się kruszyć i skórka odpadła.
Takiego chleba już nie upiekę. Kromki były ogromne. Upiekę następny chlebek w foremce i z innej mąki. Kromki będą ładniejsze.
Kiedyś :) Może :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz