31/08/2017

Pawik i ptak

Siedziałam rano przy komputerze i nagle usłyszałam delikatne pukanie w szybę. Pomyślałam, że to jakaś mucha. Ale trzepotanie nie ustawało. Podeszłam do okna i zobaczyłam brązowy uschnięty listek. Przecież listki nie pukają w szybę.


Po chwili „listek” się rozwinął i zobaczyłam pięknego motyla.



To rusałka pawik – motyl bardzo popularny w Polsce. Tylko jak on się dostał do pokoju przez bardzo wąską szczelinę uchylonego balkonu?


W pokoju nie ma żadnych kwitnących roślin. Na balkonie owszem. Kwitnie teraz maciejką, którą posadziłam trochę późno. Wieczorami pachnie nieziemsko. Mam też lawendę. Czyli ulubione roślinki motyli.



Motyl przez kilka minut obijał się o szybę i zupełnie nie widział wyjścia. Próbowałam mu zrobić dobrą fotkę, ale światło słoneczne było na zewnątrz. Otworzyłam szeroko drzwi do ucieczki, ale motyl szedł w inną stronę. Wyszłam z pokoju. Po kilku minutach wróciłam i już go nie było. Sam odleciał.


Potem wyszłam. Byłam umówiona i z zasady jestem punktualna (prawie zawsze). Spacerowałam sobie po ulicy czekając. Zrobiłam ok. 300 kroków, gdy coś na mnie chlusnęło. Poczułam jakby ktoś coś na mnie wylał, na włosy i sukienkę. Bałam się dotknąć włosów, żeby się nie ubrudzić jakąś mazią. Spojrzałam na wzorzystą sukienkę i nic nie zauważyłam. A więc obsikał mnie jakiś ptak, a nie gołąb. Nie miałam czasu się sobą zająć, bo przyszła osoba, z którą byłam umówiona. Nic dziwnego w moim wyglądzie nie zauważyła, więc OK. To tylko siki.


Są takie zdarzenia w życiu, na które zupełnie nie mamy wpływu. Nic nie można na to poradzić. One się dzieją.


 


Niby żyjemy w mieście, a jednak blisko natury. Musimy ze sobą współistnieć. Można na chwilę zapomnieć o ludzkich sprawach.


Taki relaks ;)




28/08/2017

Alkilo cyklobutan

Kilka dni temu obejrzałam film o zmaganiach naukowca, który nie może wykonywać badań z braku funduszy. A badał wpływ napromieniowania żywności na zdrowie człowieka.


Od ponad 50 lat żywność konserwuje się radiacyjnie, ale nikt nie badał czy to bezpieczne dla ludzi. No i ten naukowiec wziął alzacki bigos, konserwowany w ten sposób i go zbadał. Odkrył molekuły alkilo cyklobutanu (tak przynajmniej je określił). Te cząsteczki nie występują w naturze. Nie można ich osiągnąć w żaden inny sposób. A w napromieniowanej żywności są i ludzie pochłaniają je razem z jedzeniem. Ten naukowiec zbadał wpływ napromieniowanego jedzenia na chore na raka szczury czy myszy. Okazało się, że chore zwierzątka szybko zdychały. Wniosek: taka żywność jest prorakowa, czyli nie wywołuje raka, ale przyspieszają rozwój choroby. I na tym naukowiec zakończył badanie, bo skończyła się kasa. Nie ma pieniędzy na dalsze badania.


Ludzie uważają, że myszy to nie ludzie i co szkodzi gryzoniom, to ludziom niekoniecznie. Być może. Ale w 2009 roku w Australii w okolicach Sydney nagle ponad 100 kotów doznało paraliżu. Większość kotów zdechła, uratowano kilka. Gdy sprawdzano jaka może być tego przyczyna, to odkryto, że zaszkodziły im chrupki bio z Kanady. Zamiast 40 dni kwarantanny wykonano sterylizację radiacyjną, żeby produkt szybciej trafił na tamten rynek. I karma musiała dostać za dużą dawkę, skoro efekt był przerażający.


Obecnie ta metoda jest zakazana w stosunku do karmy dla zwierząt. A karma dla ludzi może być napromieniowana!


Człowiek jest dobry dla zwierząt, ale nie dla siebie.


 


Przypomniał mi się Anthony de Mello – „Modlitwa Żaby II”


 


Dobroć wobec zwierząt


Nauczycielka poprosiła swoich małych uczniów z klasy, żeby opowiedzieli o swoich dobrych uczynkach względem nierozumnych zwierząt.


Było kilka wzruszających opowieści.


Kiedy przyszła kolej na Tommy'ego, powiedział dumnie: „Cóż, kopnąłem kiedyś chłopca za to, że kopał psa".


 


Równie dobrze prowadzić wojnę, żeby zakończyć wszystkie wojny, lub brać udział w przemocy, która doprowadzi do miłości.”


 


To jest znak informujący, że żywność jest konserwowana promieniami gamma. Kuriozum. Wybitnie nie ostrzega, kolor zielony kojarzy się z dobrym produktem, a nie groźnym. Gdy się jednak przyjrzeć to widać, że 3 przerwy na okręgu, czyli jednak niszczy i rozbija ochronę rośliny. Ale czy to ktoś analizuje w ten sposób. Zielony to dobry, czerwony to zły. Nie ma obowiązku jego umieszczania na żywności, o dawce nie ma mowy.


Nie wiem czy w Polsce można kupić bigos alzacki, ale jest bardzo dużo żywności napromieniowanej. Są to krewetki, ryby, drób, papryka, pomidory, owoce tropikalne, przyprawy, mrożonki. Ziemniaki tak konserwowane robią się słodkie, a tłuste mięso jełczeje. Promieniowanie gamma niszczy komórki, rozbija cząsteczki, a produkty są bezpłciowe, nie mają zapachu i żadnych wartości. Ale mogą leżeć w marketach miesiącami bez zmian, nie pleśnieją, nie są robaczywe. Nikt tego nie kontroluje. Motłoch kupi wszystko.


Po co więc badania naukowe. Zmarnowane pieniądze.


Już Stanisław Lem zauważył w „Apokryfach”:



"Pogarszająca się umysłowa jakość przywódczych elit politycznych to skutek rosnącej złożoności świata. Ponieważ ogarnąć go w pełni nie może nikt, choćby obdarzony był największą mądrością, do władzy pchają się Ci, co wcale się tym nie martwią".


 


Ludzie są zdani sami na siebie. Jeśli chcą być zdrowi to właściwie powinni jeść jak najmniej. I dotyczy to każdej żywności, zwłaszcza tej zamorskiej. 





 


1.09.2017


 


Takie małe uzupełnienie. Zupełnie przypadkiem znalezione ;)


16 lat temu zwracano uwagę na napromieniowanie żywności. Można o tym przeczytać w Nexusie nr 19 z 2001 roku s. 11-17.


Jest to obszerny art., który gorąco polecam.Nie będę wklejać z szacunku do autorki Susan Bryce.


W supermarketach mamy obecnie martwe jedzenie, bez żadnych wartości odżywczych. Idealne do zapychania żołądków.


Przez tyle lat nie udało się powstrzymać „nuklearnej masakry naszego pożywienia”. Ta zaraza objęła już cały świat. Promotorami są FAO, WHO, WTO i ponadnarodowe konsorcja produkujące żywność, i oczywiście rządy. Oszukuje się ludzi pod płaszczykiem walki z głodem.


Fakty są takie, że żywność napromieniowana może leżeć na półkach marketów wieczność, owoce nie mają żadnych witamin, superfood jest supershitem. Nic dziwnego, że agendy zalecają 10 razy dziennie jeść warzywa i owoce. Biznes nowotworowy się kręci w najlepsze.


W sklepie ludzie zamiast liczników kalorii będą musieli stosować liczniki Geigera-Müllera.


Badania na dzieciach musiano przerwać, bo groziło to śmiercią dzieci. A napromieniowuje się coraz więcej produktów.


 


A ja dzisiaj kupiłam cynamon w sklepie, w który fruwały mole. To import prywatny.


 


Rządy się zmieniają, a karawana jedzie dalej. Trochę mi żal ludzi, którzy angażują się politycznie, jakby widzieli jakieś różnice. Bujają się i bujają i umierają. Bo ludzie wolą się zajmować bzdetami niż własnym zdrowiem. A reklamy są coraz głupsze, jak ludzie.


Całość tu NEXUS


Proszę przeczytać i pomyśleć. To boli.


 


 




21/08/2017

Tęcza

Trzy dni temu pomyślałam, że w tym roku nie było tęczy. Więc chciałam ją zobaczyć. Ale do tego potrzebny jest deszcz. A on pada tylko w nocy, albo mnie omija.



Dzisiaj nie padało, choć w tv mówili, że będzie padać wszędzie. Ale była wilgoć w powietrzu. O godz. 19.29 spojrzałam w niebo i oto moja pierwsza tęcza w tym roku. Doczekałam się :)



Pomyślałam, że powinna być podwójna. I się pojawiła. O 19.35.



Chyba to norma, bo zawsze jest podwójna, tylko trochę później. Mówisz – masz :) Zdjęcia zupełnie nie oddają przepięknych kolorów. Powinno się robić prawdziwym aparatem.


A wcześniej miałam przebłysk przyszłości. Chciałam włączyć lampkę nad biurkiem i gdy moja ręka zbliżała się do przycisku, pomyślałam, że żarówka trzaśnie. I żarówka się przepaliła z hukiem. Przy okazji wysiadł bezpiecznik, wszystko się wyłączyło. Był to ułamek sekundy, nie zdążyłabym wypowiedzieć tego na głos. A przecież nie chciałam, żeby tak się stało. Musiałam ustawiać godzinę w piecu gazowym i w faxie.


Ciekawe :)


 


 



19/08/2017

Chlebek

Przyjrzałam się składowi chleba, który niedawno kupiłam. Chleb był dobry, ale tylko pierwszego dnia. Zastanowiło mnie to, że tylko 45% chleba to mąka. Trochę mało.



Więc upiekłam sobie chleb. Pierwszy. Wybrałam łatwy przepis z drożdżami. Nie trzeba czekać na zakwas, ani kombinować z mąkami.



Specjalnie się nie starałam, wszystko samo się robiło. Trochę się przyjarał z wierzchu, bo piekłam na środkowej półce w piekarniku. Jak urósł, to był za wysoko.


Po wystygnięciu chleb był dobry, ale szału nie było. Zważyłam go dopiero po zjedzeniu przylepki ;)


Zużyłam 750 g mąki, a gotowy chleb ważył 1,07 kg. Moja siostra mówiła, że jak zrobię z pół kg mąki to będę miała 0,5 kg chleba. Ona piecze często w maszynie, ale chyba nie ważyła swojego chleba. A może to „wina” drożdży.


Na drugi dzień chleb zrobił się zbity, a na trzeci dzień (zostały 2 kromki) zaczął się kruszyć i skórka odpadła.


Takiego chleba już nie upiekę. Kromki były ogromne. Upiekę następny chlebek w foremce i z innej mąki. Kromki będą ładniejsze.


Kiedyś :) Może :)




16/08/2017

Hipokryzja

Wczoraj byłam na zakupach w hipermarkecie. Zawsze tam kupuję arbuz. Gdy jest rozkrojony kładą go do lodówki, a na bazarze nie.


Gdy podchodziłam do kasy usłyszałam rozmowę kasjerek. Jedna mówiła, że jakaś klientka kupiła serki fit, coś tam eko i jeszcze banany bio, a potem rosołki, vegetę i zupki chińskie. Podsumowała to jednym słowem hipokryzja. Wg niej fit, eko i bio to coś przeciwnego niż zupki. Czy można równocześnie kupować jedzenie zdrowe i chore?


Kasjerki wcale nie mają nudnego życia.


Nie widziałam tej klientki, ale to nie hipokrytka, a raczej ofiara propagandy.


Ja akurat nie kupuję „zdrowego” jedzenia, zwłaszcza polecanego przez coraz młodsze i niedouczone guru-celebrytki. Nie tknę tofu, soi czy owoców morza, bo mi nie smakują. Super food zza mórz i oceanów też nie dla mnie. Ja jem to co mi smakuje i jest dla mnie dobre. Ja wiem, że kasza jaglana jest ponoć najlepsza, ale wolę gryczaną. Nie piję słodkich napojów, bo mnie mdli, a nie przez informację, że tam tyle cukru, albo słodzików. Nie jestem upośledzona glutenowo i jem gluten dla dobra jelit.


Ludzie ciągle myślą, że jedząc coś zdrowego będą zdrowi. A jedzenie to przetwarzanie energii. Za dużo jedzenia nie da nam więcej energii. jesc i pasc Ci co są grubi w pasie lubią sobie pojeść, pasą się ;) To brak umiaru.



Zawodnicy sumo jedzą wysokokaloryczne zupy z mięsa, warzyw, jajek, ryżu, piwa, popijają sake. Nie jedzą śniadania, tylko 2 posiłki dziennie, ale to ok. 12 000 kalorii dziennie. Mięso to zwykle kurczak. Nie jedzą wołowiny czy wieprzowiny, bo to zwierzęta chodzące na 4 nogach. To symbolizuje przegraną. A kurczak chodzi na 2 nogach – jak zwycięzca. Mamy XXI wiek, a takie przesądy są ciągle silne. Wszyscy jedzą to samo, a jednak ktoś przegrywa.


Zawodnicy sumo swoją dietą budują tkankę tłuszczową. Ich codzienny trening odbywa się raz w ciągu całego dnia, a potem odpoczynek i odkładanie energii. Taki sposób życia podobno skraca życie. Jak zresztą każdy sport.





Jedzenie jest najważniejszą czynnością dla człowieka (dla kota też). Dzięki niej żyjemy. Człowiek powinien jeść, aby zaspokoić głód i utrzymać ciało w formie.


Sathya Sai Baba nauczał: „Jedzcie to, co jest dla was niezbędne, nie przeciążajcie żołądka. Podzielcie pojemność żołądka na trzy równe części - jedną z nich wypełniajcie jedzeniem, drugą - wodą, a trzecią pozostawiajcie pustą. Obecnie ludzie objadają się tak, że po posiłku trudno im wstać. W rezultacie cierpią na niestrawność.”


Dlaczego ludzie biedni nie są grubi? A jedzą bardzo niezdrowo i tanio. Bo jedzą mało i rzadko.


Zdrowo na człowieka działa też modlitwa przed jedzeniem. Gdy jesz 10 razy to 10 razy się módl. Kto da radę? W wielu religiach uważa się, że przed modlitwą pożywienie jest zwykłą żywnością. Modlitwa usuwa zanieczyszczenia naczyń i składników pokarmowych, oraz wszelkie negatywne wpływy, jakie mogły oddziaływać na posiłek w czasie gotowania. My modlimy się tylko przed wigilijną wieczerzą.


 


Naturę ludzką dobrze ujął Anthony de Mello – Modlitwa Żaby II - UROJONE ZATRUCIE POKARMOWE


Istoty ludzkie reagują, nie na rzeczywistość,


lecz na idee w swoich głowach...


 


Grupie turystów, zagubionej gdzieś na wsi, podano do jedzenia stare racje żywnościowe. Przed zjedzeniem sprawdzili pokarm rzucając trochę psu, któremu zdawał się on smakować i nie zaszkodził.


Następnego dnia dowiedzieli się, że pies zdechł. Wszyscy wpadli w panikę. Wielu zaczęło wymiotować i skarżyć się na gorączkę i dezynterię. Wezwano lekarza, żeby leczyć ofiary zatrucia pokarmowego.


Lekarz rozpoczął od pytania, co się stało ze zwłokami psa. Przeprowadzono dochodzenie. Sąsiad powiedział obojętnie: „A, wrzucono go do rowu, bo go przejechał samochód".


 


Wszyscy jesteśmy hipokrytami. Żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia, gdy jemy za dużo lub coś szkodliwego to kupujemy coś „zdrowego”. I wcale nie jesteśmy zdrowi.


Hipokryzja może też być zabójcza, o czym przekonał się Lennon


A wystarczy poznać siebie, nikogo nie słuchać i jeść wszystko co nam sprzyja. Mało. Żeby nie wyglądać jak zapaśnik sumo, najszerszy w pasie.


 

14/08/2017

Szczyrbok

Moja chrzestna, gdy tylko przyjeżdżaliśmy w odwiedziny, zawsze mi powtarzała, żebym pamiętała gdzie się urodziłam i że jestem Ślązaczką. Co to w ogóle znaczy? Czy jestem gorsza czy lepsza? A może to zazdrość, że mama wyjechała za mężem, wyrwała się z tego Śląska. Do tej pory nie wiem i nie mam szansy się dowiedzieć, bo ciotka nie żyje.


Nie zdążyłam się nauczyć gwary, ale ją rozumiem. W domu babci zawsze była pachnąca roślinka. W domu mojej mamy też i w moim. Babcia powtarzała, że jak ona jest to nikt nie choruje na uszy. Taka tradycja rodzinna, śląska.


To szczyrbok, zwany geranium czy anginką. Nie można go kupić w kwiaciarni, tylko na bazarkach.





Roślinka często rośnie bardzo dobrze, ale czasem gdy za bardzo wyrośnie, to marnieje. Trzeba uszczknąć odnóżkę, albo kupić nową. Gdy się ją podlewa i trąci to wydziela cytrynowy zapach. U mnie często kwitły. Powietrze w pokoju gdzie stoi roślinka jest lepsze, odświeżone. Nie ma też komarów czy muszek.


Na uszy często chorują dzieci. Nic dziwnego, bo uszy symbolizują zdolność słyszenia. A dzieci często nie chcą słuchać napominania, pouczania, kłótni rodziców itp. To często złość, że trzeba coś robić, a nie ma się na to ochoty.


Moja złość i upór były tak wielkie, że w dzieciństwie chorowałam na zapalenie ucha środkowego. Kto nie chorował to nie wie, że to bardzo boli. Czuje się jakby w uchu, w środku głowy maszerowało stado robaków. Taka choroba trwa kilka dni zanim słuch wróci do normy, a mama powie: „mówiłam ci, żebyś mnie słuchała i włożyła czapkę”. Gdy dochodzi już do zapalenia ucha, to nic nie pomoże tylko lekarz i antybiotyki.


Natomiast gdy zaczyna nas boleć ucho to przyda się taka właśnie roślinka w domu. Wystarczy urwać jeden duży listek, opłukać go pod zimną wodą, zwinąć w paczuszkę 0,5 na 2 cm, trochę podziabać paznokciem, żeby puścił sok i włożyć do ucha. Listek musi być dość duży, żeby wystawał z ucha, a nie wpadł do środka. A potem iść spać. Rano listek jest suchy, łatwo się go usuwa, a ucho funkcjonuje znakomicie. Sok z geranium zawiera olejki. które mają działanie antybakteryjne i antywirusowe. Dlatego też do ucha wkłada się listek w przypadku początku przeziębienia, zwłaszcza przy katarze i zawalonych zatokach. Tylko trzeba działać szybko. Nic samo nie przechodzi.


Ostatnio musiałam słuchać wielu ludzi, potakiwać, a właściwie to ich nie słuchałam, bo wiedziałam co powiedzą. Chciałam uciec, ale nie mogłam, drażnili mnie.


I akurat mój szczyrbok zmarniał i od 2 miesięcy nie miałam. Nie kupiłam nowego, bo do zimy daleko. A potem w autobusie siedziałam przy otwartym oknie, więc mnie „zawiało”. Zawsze potrzebny jest wyzwalacz choroby. Zaczęło mnie boleć ucho, czyli przestałam słyszeć. Zanim pomyślałam o lekarzu, poszłam na bazar i kupiłam szczyrbok za 4 zł. A następnego dnia rano ucho mnie nie bolało. Wszystko minęło. Przy okazji zdałam sobie sprawę z mojej „głuchoty” na sprawy innych. Jest OK.




09/08/2017

Piękne i pyszne


W tym roku nie ma niedobrych lodów. Są pyszne.


NIE + NIE = TAK + TAK + TAK


Czarny wafelek + malaga + granat


Pięknie wyglądają i obłędnie smakują :)


Żyć, nie umierać :)


 


 



08/08/2017

Pragnienie c.d.

Chester Charles Bennington ur. 20.03.1976=1



1,6,6,9


Indywidualista, bystry i zaradny życiowo (1). Też już było.


Był gwałcony przez przyjaciela rodziny od 7 do 13 roku życia. Musiał sobie radzić, by przeżyć. Więc sięgnął po alkohol, bo on jest dostępny dla każdego. W szkole był szykanowany, bo był chudej postury i wyglądał dziwnie. Przeżył rozwód rodziców gdy miał 11 lat. Znowu alkohol, opium, kokaina, metamfetamina. W wieku 18 lat był aresztowany.


W wieku 24 lat osiągnął sukces i znowu sięgnął po alkohol, by jakoś to znieść.


Cierpiał na bóle brzucha i ciągle dopadały go jakieś kontuzje. Przeżył, bo był Jedynką o niespożytych siłach witalnych. Pomógł też alkohol. Przez całe życie pił i nie pił. Często miał 3 dniówki. Koledzy z zespołu starali się mu pomóc. A pomogło by mu ukaranie pedofila. Powiedział ojcu, który był detektywem policyjnym, kto to był. Ojciec nic z tym nie zrobił.


Chester udzielał masę wywiadów. Jeszcze trochę, a podałby nazwisko oprawcy. Nie mógł znieść, że przestępca ma się dobrze i jest u szczytu władzy, a on marnieje i cierpi codziennie.


Od śmierci swojego przyjaciela (od 18 maja) Chrisa Cornella napisał 6 piosenek. Miał chęć do życia, ale stracił nadzieję, że pedofil zostanie ukarany. Najpierw umarła jego dusza.


Jego sposób śpiewania był specyficzny, jakby chciał wykrzyczeć swój ból. Na fotkach robi z dłoni pistolet. Ale nie można się zabić pistoletem na niby. Bo to nie pistolet, a wskazówka. Często mówił, że ktoś siedzi w jego głowie i on nic z tym nie może zrobić. Na jednym z wywiadów na YT prowadzący zupełnie nie rozumie o czym Chester mówi i ciągle się śmiał.


 


W jednym z wywiadów mówił:


"I remember that stuff happening to me at that stage and even thinking about it now makes me want to cry," he said. "My God, no wonder I became a drug addict. No wonder I just went completely insane for a little while." chester+bennington


Bo był bystrym człowiekiem. Zdawał sobie sprawę z przyczyn depresji. Ale do lekarza się nie zgłosił. Znane osoby mają gorzej, bo nie są anonimowe. Lekarze zawsze donoszą o tajemnicach swoich pacjentów. Nikt mu nie pomógł, ale były dobre chęci. Zabrakło pragnienia udzielenia pomocy.


Tatuaże są wymagane wśród muzyków, ale trzeba uważać co przedstawiają. Wiele mówią o człowieku. Ludzie myślą, że będą inaczej – lepiej – postrzegani, a jest odwrotnie. To nieakceptujące siebie jednostki. U Chestera to krzyk rozpaczy. Nawet gdy się uśmiechał, to jego oczy były dziwne – zimne, nieobecne, smutne.


Chris Cornell też miał dziwne oczy, jak nie u człowieka.


Powiesił się niedawno 20 lipca 2017. Miał 41 lat.


 


W datach urodzenia tych panów zaznaczyłam dzień urodzenia, czyli 20.


Dzień urodzenia symbolizuje ojca w oczach dziecka. 20 to brak relacji z dzieckiem. Tutaj akurat były rozwody, ale niekoniecznie. Może to być ojciec pracujący dnie i noce, i też go nie ma. Najważniejsze jest to, że dziecko jest zagubione, nie wie jaka jest rola ojca w rodzinie. Potem gdy dziecko dorasta nie umie stworzyć własnej rodziny.


Dni urodzenia 10, 20 30 – określają osobę, która ma jakąś misję i jest pod opieką Boga (wg numerologii kabalistycznej).


Nie znam ani jednej takiej osoby, więc nie wiem jak to jest ze zwykłym człowiekiem.


Ale z tą opieką Boga coś jest nie tak. Chris Cornell chodził do katolickiej szkoły. Często o tym mówił w wywiadach, że był wątpiącym w istnienie Boga jedynego. Chester mógł obwiniać Boga, że pozwolił na to co mu się przydarzyło. Nie wiem. Kurt też nie był pobożny. Im więcej alkoholu i narkotyków tym dalej od Boga.


 


Bhagawan Śri Sathya Sai Baba mówił:


Bóg spełnia te pragnienia, których realizacja służy waszemu dobru. Nie zaspokaja tych, które są dla was szkodliwe. Bóg zawsze gotowy jest przyjść z pomocą swoim wielbicielom.


A panowie nie byli wielbicielami Boga, więc nie było opieki.


 


Mówi się, że Bóg albo istnieje, albo nie. Ale lepiej jest wierzyć niż negować. Tesla nazywał Boga Opatrznością i przez całe życie doświadczał jego opieki.


 


I ostatni pan pragnący śmierci.


 


Paul William Walker IV ur. 12.09.1973=5



 


O Piątkach też już pisałam. Jego określam – wolność, zmiana, wszechstronność, towarzyskość.


5,1,8,11 – utalentowany wrażliwiec, czego się dotknął zamieniał w złoto. Dobry człowiek.


Pochodził z aktorskiej rodziny. W wieku 2 lat wystąpił w reklamie pampersów. A potem grał w wielu filmach. Po jego śmierci obejrzałam kilka, i zawsze jeździł jak szalony.


I dostał to czego pragnął – żyj szybko, umieraj młodo.


Zginął w wieku 40 lat - 30 listopada 2013 r. Jechał jako pasażer ze swoim przyjacielem. Spalił się od wybuchu. Szybka śmierć. Na pewno uśmiech nie zszedł mu z twarzy.


 


Dzisiaj przez cały dzień nuciłam Substitute piosenkę The Who. Dziwne, bo nie grają takich starych piosenek. Więc przypomniałam sobie inną piosenkę Rogera Daltrey – My Generation.


Śpiewał: Mam nadzieję, że umrę, zanim się zestarzeję . Było to 46 lat temu.


I nic się nie stało, bo nie było pragnienia. Nie było też teledysku. Zabrakło dopalaczy do pragnienia. To raczej nie pragnienie, to nadzieja, która jest matką głupich.


 


Na drugim biegunie jest pragnienie życia, a właściwie zdrowia.


 


Ludzie szaleją. Nic się nie zmienia od wieków.


Zdrowie to stan człowieka, a nie zdrowe jedzenie, zdrowie na widelcu. Jeśli uwierzysz, że jest na zewnątrz, to nigdy nie wyzdrowiejesz. Zdrowe jabłko może być zabójcze dla chorego na wrzody żołądka, bo zawiera pektyny.


Głupota ludzka nie zna granic i nie boli. Ludzie najcenniejsze co mają, czyli zdrowie oddają obcym ludziom. I nie chodzi mi o lekarzy. Bo to zawód jak każdy. Trzeba trafić na dobrego, więc nic nam nie grozi. Najgorzej jak ludzie słuchają ludzi młodych, albo bez żadnego wykształcenia.


Do 30 roku życia trzeba się bardzo starać, żeby zachorować. Można jeść wszystko i prowadzić „niezdrowy” sposób życia. Płaci się dopiero po 50-ce.


Znajoma prosiła mnie o opinię w sprawie niejakiego Zięby, bo kupiła jego książkę i ma mieszane uczucia. Ufaj sobie. Zawsze. Obejrzałam tylko jeden film i powaliła mnie merytoryka w stylu: są badania, wykazano, wyliczono … Jak można ufać tak niedouczonemu człowiekowi. Nie wiem co skończył, bo nigdzie nie ma żadnego dyplomu. Dużą dawką vit C nie wyleczy się raka, bo wszystko idzie w sedes. Ciekawe kiedy zaczną się pozwy. I ten koleś jeszcze coś tam sprzedaje. Naprawdę nic się nie zmieniło od średniowiecza. Lekarze popełniają błędy, ale z bólem zęba biegniemy do stomatologa, a nie do dziwaka udającego lekarza. Czy jak ten pan pójdzie pod nóż to będzie się chwalił, czy powie, że to witaminki go uleczyły.


O raku wiem dużo, bo chorował mój ojciec. Jedzenie ma minimalny wpływ na chorobę. 4 osoby jadły to samo przez 20 lat, a zachorowała tylko jedna. Osoby długowieczne, a znam wiele, nie ćwiczą, nie medytują, jedzą wszystko w małych ilościach, nie jedzą owoców. Przeżyły głód i chyba aktywował się im gen długowieczności, jak mówił zabity na pasach prof. Vetulani. Ci ludzie są normalni. I żyją długo. Często nie mają pragnień, bo wszystko mają. Kiedyś jedna pani mówiła, że Bóg chyba o niej zapomniał. Żyła wg niej już za długo. Lubię starych ludzi, bo są mądrzy nie na pokaz.


Ostatnio przeczytałam nagłówek wypowiedzi jakiegoś lekarza. On bardzo pragnął leczyć dzieci, bo „najczystsza babcia bardziej śmierdzi niż brudny dzieciak”.


Babcia to ciągle jest człowiek. Ciekawe, gdy ten pan będzie w wieku babci i będzie nosił pampersy po operacji prostaty, czy znajdzie się lekarka, która mu pomoże. Przecież będzie śmierdział moczem, bo po operacji się popuszcza. Mówisz-masz.


 


Dziwnym zrządzeniem losu dzisiaj trafiłam na stronę jakiegoś pana, który w swojej wizytówce napisał: ”rzygam smoleńskiem”. Naprawdę tak określa siebie, to jego cecha.


Ja wiem, że ludzie ogłaszają co robią w sypialni, chcą się wyróżnić czy co. Przecież geje są tacy sami jak my, ale robią to z innej strony. Naprawdę nie chcę tego wiedzieć.


Nie przyszłoby mi do głowy opisywać co wydalam z różnych otworów mego ciała.


Uciekłam i zrobiłam blokadę, żeby przypadkiem znowu tam nie trafić.


Bo nienawiść jest zaraźliwa. I pragnienia się materializują. Czy ten pan będzie zadowolony z rzygania?


 


Łatwo nie mieć pragnień gdy zaspokojone są podstawowe potrzeby przetrwania.


I na koniec cytat mądrego człowieka Bhagawan Śri Sathya Sai Baba


Człowiek sądzi, że zaspokajając kolejne swe pragnienia zazna szczęścia, tymczasem zamiast tego staje się coraz bardziej niespokojny. Im mniej pragnień, tym większe szczęście.”


Dopiszę jeszcze w temacie


Są w naszym życiu takie sytuacje, że nasze pragnienia kłócą się z pragnieniami innych. Wygra silniejszy. Obserwuję poczynania Muska, bo jest interesujący. Zresztą dostaję codziennie nowe informacje. To człowiek, który "pali dolary". Za ostatni kwartał zrobił 400 mln straty (Tesla strata) , a inwestorzy dają mu coraz więcej pieniędzy. Bo on zaklina rzeczywistość. W tym roku szykuje się kolejny strajk w jego fabrykach. Poprzedni był w kwietniu z powodu skandalicznych warunków pracy i dużej liczby wypadków. Związki zawodowe zapowiedziały strajk, bo pracownicy zmuszani są do wysokiej wydajności, ale za te same pieniądze.  "Wizjoner" ma wizje, a pracownicy chcą zarabiać. Konflikt interesów.


Ciągle kłamie, albo zaklina rzeczywistość. Mówił, że ma zgodę na hyperloop w 4 miastach, a nikt nic nie wiedział. On jest coraz bogatszy. Jego pragnienia wygrywają.


 


Wszystkie twoje pragnienia i myśli są twoimi wrogami. - przeloz-zwrotnice-nienawisci-milosc 


 

Pragnienie

Język polski jest bardzo ciekawy. Jak żaden inny (może się mylę) nie ma tylu słów na określenie odcieni różnych emocji, zdarzeń czy cech osobowości.


 


Ciekawym słowem jest - PRAGNIENIE


 


Opisuje ono stan, w którym czegoś nie mamy, a bardzo chcemy.


Występuje w nim podwójne przeczenie. Co ono oznacza? Dwa minusy dają plus, a kiedyś uczono mężczyzn, że gdy kobieta mówi nie to oznacza tak. Naprawdę czytałam o tym w jakimś piśmie.


W języku polskim jest dużo słów kończących się na nie, ale to słowo ma aż dwa przeczenia. Słowo jest bardzo ważne skoro przestrzega się nas dwukrotnie. NIE i NIE.


A przecież pragnienie to też określenie braku picia. Każdy wie, że bez picia człowiek umiera. Więc pragnienie powinno się zaspokoić. Czy wtedy zniknie?


W kabale uczą (mogę czegoś nie rozumieć), że każdy człowiek rodzi się z pragnieniem otrzymywania. Celem życia jest zlanie się ze Stwórcą i zamiana pragnienia otrzymywania na pragnienie obdarzania.


Człowiek rodzi się i już czegoś chce. Zrozumiałe jest zaspokajanie potrzeb przeżycia, czyli pożywienie, ubranie, schroNIENIE. Tylko człowiek na tym nie poprzestaje. Ciągle czegoś chce i wmawia sobie, że to wynika z potrzeb jego duszy. Nie tylko chcę, ale pragnę. Każdy człowiek ma 6 tysięcy lat na zamianę pragnienia otrzymywania w pragnienie dawania. Tylko, że kabała mówi o świecie duchowym, a nie fizycznym.


Pragnienie – nie chcij niczego – 2 przeczenia.


 


Pragnienia są krótkotrwałe. Tesla w wywiadzie z 1919 roku (książka Autobiografia Nikoli Tesli) mówił:


Pragniemy nowych wrażeń, ale wkrótce stajemy się na nie obojętni. Wczorajsze cuda dziś stają się powszechnymi zjawiskami.”


 


Bardzo mądry człowiek, nieżyjący od 6 lat, Bhagawan Śri Sathya Sai Baba nauczał, że:


Dzisiejszy człowiek gotów jest uczynić wszystko, aby doświadczyć szczęścia, lecz pragnienia mnożą się jak mrówki w mrowisku. Panujcie nad pragnieniami. Im mniej pragnień, tym mniej zmartwień. Mnożenie pragnień prowadzi do obniżenia siły woli, a w konsekwencji do utraty energii działania.”


 


I pojawia się kolejne fajne słowo - UZALEŻNIENIE


To wskazówka, żeby się od niczego nie uzależniać, nawet od pragnienia. Nie i nie. Nie bądź zależny od niczego – 2 przeczenia.


Kolejne takie słowo to UJAWNIENIE


Nie do końca to rozgryzłam, ale chodzi ty o świat Javi, czyli ten tu i teraz. Pomyślę.


Wracając do słowa PRAGNIENIE. Jest ono bardzo silne, bo ma moc sprawczą. Więc uważaj czego pragniesz.


Pragnienie śmierci


To pragnienie, żeby się spełniło musi być na widoku, jest manifestowane werbalnie i wizualnie. Dziwnym trafem pomyślałam o 4 znanych osobach. Nie słuchałam ich muzyki, więc mam dystans.


 


Kurt Donald Cobain ur. 20.02.1967 = 9


Pisałam niedawno o 9, którą był Prince. Bardzo podobne cechy osobowości i koniec życia (do 2 razy sztuka).


9 – droga życia – niby wiedza i mądrość, ale trudno to znaleźć. Bo planetą opiekuńczą Dziewiątki jest Pluton – transformacja, nie boi się śmierci. Nie dziwią mnie fotki z bronią, których jest w necie pełno.


9 jest wrażliwa na ludzkie nieszczęście


2 – ekspresja – naiwność, brak wiary we własne siły. Gdy miał 9 lat rodzice się rozwiedli, a dziecko było raz u mamy, raz u taty, potem u wujków i innych. Chciał być najważniejszy, a był nikomu niepotrzebny. Kolejne skrzywdzone dziecko. Z tej rozpaczy zaczął być złośliwy i krnąbrny, wtedy nikt nie chciał się nim zajmować.


3 – osobowość – Uran – wulkan – ogień i agresja, konfliktowość. Na scenie się sprawdziło. Był wulkanem energii, skakał i miotał się w ekstazie. W życiu takie zachowanie przeszkadza, bo brak zdecydowania, chwiejność, wybuchowość.


8 – dusza – a potrzebował władzy i kasy, a był wrażliwcem. Władzę miał na scenie nad fanami. Kasy nie umiał zarabiać, bo był niepokorny i nie chciał się ugiąć wytwórniom. Gdyby okiełznał swój temperament to mógłby mieć wszystko.


Gdy miał 4 lata zachorował i dawano mu lek (rital), który uszkodził mu żołądek. Przez całe życie miał bóle brzucha. Radził sobie pijąc alkohol, a potem brał narkotyki. Ukochał heroinę. Miał okropną cerę, jakieś bąble i wypryski, więc maskował twarz strąkami włosów. W necie są fotki, ale straszne, nie dla mnie.


Nie miał wsparcia u żony. Ślub dwóch ćpunów został zawarty na Hawajach, a drużbą był diler. Więc związek nie mógł być czysty od heroiny. Courtney brała nawet będąc w ciąży. Ich życie polegało na zabawie. W necie są filmy jak Kurt w majtkach tańczy w amoku, a żona to samo. Całe dnie leżeli w łóżkach, w letargu, nic ich nie obchodziło. Smutny widok. Zupełnie nie rozumiem, że cytuje się jego słowa o byciu sobą. Tak jakby na siłę chciano znaleźć coś dobrego. On nie chciał być słaby, on pragnął być innym człowiekiem, silnym i kochanym.


 


Dzisiaj słyszałam rozmowę telefoniczną sąsiadki, która mówiła swojej znajomej: bądź sobą, nie rób nic na siłę, zrób coś dobrego dla siebie, patrz na swoje potrzeby … Ale ona to zwykła osoba i nikt nie będzie jej cytował. Gdyby Kurt miał przyjaciela, który by go dowartościował, to może nie doszło by do jego przedwczesnej śmierci. Zwykły człowiek ma.


Szczęście dawało mu buszowanie po lumpeksach. Gdy znalazł coś fajnego to czuł niewyobrażalne szczęście. Dziwne, ale każdy jest inny.


Pisałam kiedyś o Winonie Ryder, która też kupowała w takich sklepach. Zmieniła się.


Dawno dawno temu ludzie bogaci oddawali swoje ubrania biednym. I to miało sens. Biedni mogli się dowartościować, poczuć się lepiej. Teraz w lumpeksach mamy ubrania ze śmietników, używane, noszone przez chorych, nieszczęśliwych ludzi. To jest dobre tylko dla bardzo mocnych ludzi, którzy sobie poradzą z szarą energią. Ja od tego uciekam, nie mam takiej mocy. Rozdygotany Kurt też nie.


W liście pożegnalnym napisał „Wciąż nie potrafię poradzić sobie z frustracją, poczuciem winy i empatią, którą odczuwam w stosunku do wszystkich ludzi. We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi. Tak bardzo, że przez to odczuwam jeszcze większy smutek... jestem takim małym, smutnym, niepotrafiącym niczego docenić facetem”.


Nienawidzę siebie i pragnę umrzeć" - nie widział wyjścia, dostał co chciał. W 1993 roku przedawkował 6 razy i nie umarł. W 1994 skończył ze sobą, miał 27 lat.


Być może nie popełnił samobójstwa, ale do niego zmierzał. Jego teść oskarżał córkę o zabójstwo, bo podobno strzelba leżała nie tam gdzie powinna i chciał rozwodu. Żona na drugi dzień używała jego karty kredytowej, ale bankowi to nie przeszkadzało. Nikomu nie zależy na prawdzie, bo na legendzie można zarobić.


Zginął jak na zdjęciach. Mówisz – masz.


 


Chris Cornell, a właściwie Christopher John Boyle ur. 20.07.1964=29=11



O Jedenastkach pisałam wcześniej, więc nie będę powtarzać. 11 to żebrak miłości, ale ucieka przed uczuciami, niecierpliwy i nerwowy.W końcu to dwa Słońca, jak 2 pięści.


Miał potencjał – 11,11,1,1 – mógł osiągnąć wiele. Tyle Jedynek może też świadczyć o samotności. I on był samotnym dzieckiem, nie miał przyjaciół. Od 9-11 roku życia nie wychodził z domu, miał panikę przez agorafobię. Słuchał wtedy muzyki.


Ojciec był farmaceutą, a matka księgową i oboje byli alkoholikami – jak sam mówił. Miał pięcioro rodzeństwa. Gdy rodzice się rozwiedli, to dzieci przyjęły nazwisko matki.


I tu jego numerologia się zmieniła = 11,1,8,2


Talenty i słabości z 11 na 1 – samotnik, publiczna maska z 1 na 8 – udawał silnego, a zjadała go depresja. Liczba duszy z 1 na 2 – tu największa zmiana, ze Słońca na Księżyc – ogień zamienił na wodę, stąd skłonność do depresji. Gdyby nie zmienił nazwiska to jego życie nie byłoby smutne. Ale rodzice się rozwiedli. Trauma, jak u wielu dzieci. Nie było znikąd pomocy, dziecko musiało sobie samo radzić. I poradziło sobie. W wieku 12 lat miał dostęp do alkoholu, marihuany, kwasu, grzybów i lekarstw na receptę i używał tego przez kolejnych 13 lat. Używki mają to do siebie, że dają wytchnienie na chwilę, a potem jest gorzej. Powstaje kredyt, który trzeba spłacić. Jego organizm był zniszczony.


W necie jest wiele jego wywiadów, w których opowiadał o swojej depresji. Ale depresja nie bierze się znikąd. Trauma – rozwód – z dzieciństwa nie została uleczona. Powinien być przymus konsultacji z psychologiem dzieci z rozbitych rodzin. Każdy radzi sobie sam, jak umie.


Fotka pochodzi z teledysku Nearly Forgot My Broken Heart – czyżby był jasnowidzem? A może pragnął śmierci i dostał co chciał. I odleciał w kosmos.


Na tmz.com są fotki z pokoju hotelowego. Powiesił się na czerwonym sznurze do ćwiczeń. Sposób zamontowania na drzwiach świadczy o trzeźwości umysłu. To trzeba umieć. Chris leżał na podłodze ze sznurem na szyi i krwią w ustach. Dziwne. Monitoring wykazał, że był sam.


Po śmierci stał się bardziej popularny. Chyba nie o to mu chodziło. Miał 52 lata.


 


 


 


 




02/08/2017

Anna Austriaczka

Dopiero co Francuzi świętowali swoje narodowe święto 14 lipca, jakby nie znali swojej historii NCZAS.


A 26 lipca były imieniny Anny. Dobra pora.


 


Moją ulubioną i sławną Anną była Anna Habsburg, zwana Anną Austriaczką, choć urodzona w Hiszpanii – królowa Francji. Przeszła do historii jako matka Króla Słońce, najbardziej znanego króla Francji – Ludwika XIV Burbon.


Z Francją mam dziwne powiązania. Gdy byłam mała odmawiałam noszenia czapek, bo bolała mnie głowa i mówiłam, że „w poprzednim życiu ucięto mi głowę” właśnie we Francji. Nie mam pojęcia gdzie to usłyszałam, ale wykorzystywałam ;)


Ciekawa to rodzina, bo urodzili się we wrześniu – Anna, Ludwik i synowie. A więc mądre matki z dużym wpływem na dzieci.


 


Naprawdę nazywała się Ana María Maurícia de Habsburgo i urodziła się 22.09.1601 = 3



Jak każda Trójka była wesoła i towarzyska, innym dodawała energii (Uran), lubiła dobre towarzystwo. Kochała też teatr, jak jej matka. No i miała szczęście w życiu ;) Nie dała się otruć i musiała intrygować z teściowa Marią Medycejską i kardynałem Richelieu.


Anna była jedną z najpiękniejszych kobiet tamtych czasów.


Gdy miała 10 lat zmarła jej ukochana matka Małgorzata Habsburg – ur. 25.12.1584=1. Matka miała 14 rodzeństwa, a sama urodziła 8 i zmarła przy ostatnim porodzie. Miała wówczas prawie 27 lat. Małgorzata była opiekunką artystów i miała duży wpływ na życie pałacowe. Jednak miała mniej do powiedzenia niż pierwszy minister. Bardzo kochała swoją pierworodną córkę i dbała o jej wykształcenie. Małgorzata została królową Hiszpanii w wieku 15 lat, a Anna w wieku 14 lat wyszła za mąż za Ludwika XIII.


Małżeństwo Anny było zaaranżowane, żeby zacieśnić stosunki francusko-hiszpańskie. Królewskie rody są bardzo uzależnione od polityki. Nieustannie od wieków po dziś dzień.


25.11.1615=3 odbyły się dwa małżeństwa per procura: Anny z Ludwikiem XIII i młodszej siostry Ludwika XIII – przepięknej Elżbiety Burbon z Filipem IV. Młodzi, bo 14 letni małżonkowie, przybyli do Paryża 11.05.1616=3. Anna miała szczęście do tych dat, bo to ona będzie ważniejsza w związku. Ciekawe kto je ustalił.


Ludwik XIII ur. 27.09.1601=8, był 5 dni młodszy od żony. Mogła trafić na starego, znowu szczęście ;)


Miał zupełnie inny charakter, był poważny i skryty, a żona otwarta i towarzyska.


Jako numerologiczna Ósemka pragnął władzy i pieniędzy. Jako król to miał, ale nie mógł panować nad żoną. Trójka źle znosi krytykę i nie umiała się dostosować do męża. Sama w nowym środowisku, bez matki i wsparcia rodziny, musiała dać sobie radę. Była mądra i kreatywna. Czyż nie jest wkurzająca osoba, która tryska energią i jest pozytywna? Trójki mają to od Losu, za darmo. Nie warto się na to wkurzać. Jedni pracują inni mają.


 


Jej imiona składają się z 27 liter. W królewskich rodach jest to normalka. Dużo imion jest gwarancją, że osoba może robić wszystko. Zwykli ludzie mają z tym problem, bo od nadmiaru możliwości nie wiedzą co wybrać i robić w życiu.


Ana miała wszystkie liczby, żadnych deficytów:


1 – 8


2 – 2


3 – 3


4 – 3


5 – 2


6 – 1


7 – 1


8 – 1


9 – 6


Przy 8 jedynkach nie dała sobą pomiatać. To ona błyszczy, jak Słońce. Była wszechstronna. Nauczyła się 5 języków, miała swoich szpiegów, którzy pomagali jej w intrygach pałacowych. Przy 6 dziewiątkach miała swój rozum i bystry intelekt. Miała tylko jedną 7, ale jej imię – Ana = 7 – więc miała intuicję, mogła planować wszystko co chciała, kupować popleczników, wiedziała na ile może sobie pozwolić, kogo można przekupić, a kto wróg na zawsze.


Gdy nazywali ją Anną to wzmacniali jej szczęście. Anna = 1+5+5+1=3


O taką nieprzeciętną osobowość mąż był zazdrosny i wszczynał kłótnie. Potem się obrażał, a kibicowała mu jego matka. Może to robił specjalnie, bo się nie sprawdzał w sypialni?


Ludwik XIII, jako urodzony we wrześniu, słuchał się matki. Bo taka matka jest mądra, ale nadopiekuńcza. Matkę symbolizuje Dziewiątka, a więc ma wiedzę wszystkich poprzednich liczb. Mając dużą wiedzę łatwo manipuluje dzieckiem, wspiera je, trzyma jego stronę, ale równocześnie przekazuje mu swoje wizje jego życia. Moim zdaniem ta mądrość dziewiątki na planie ziemskim zmienia się w przemądrzałość. Nie da się ochronić dziecka w każdej sytuacji, a wszystkowiedząca matka może zrujnować życie.


Z powodu różnic w charakterach mąż odsunął się od żony w 1622 roku. Podobno przez księcia Buckingham. Tylko, że książę dotarł do Francji w 1625 roku. A plotka żyje do dziś ;)


 


W podstawówce przeczytałam wszystkie książki Aleksandra Dumasa. Pamiętam doskonale wątek „naszyjnik królowej”. Po latach czar prysł gdy okazało się, że został wyssany z palca, więc go nie opowiem. Przekonałam się jaką siłę mają pisarze, potem artyści i teraz celebryci.


Dumas z miernego, ale wpływowego człowieka zrobił bohatera. Do dziś powstają filmy z tamtego okresu, ale będące fikcją literacką. Używa się nazwisk faktycznie żyjących wtedy ludzi, ale przypisuje się im cechy, których nie mieli.


Księcia B. chciano wykorzystać, by zniesławić Annę. Gdy książę Buckingham przybył na dwór to doprowadzono do tego, że został sam w komnacie z Anną. Potem rozpuszczano plotki, że mają romans. To powielana po dziś dzień fikcja. Anna miała wielu kochanków, ale tego akurat nie


George Villiers, książę Buckingham ur. 28.08.1592=8.




A więc można powiedzieć klon męża Anny. Jako bystra kobieta nie byłaby zdolna zainteresować się kimś takim. Był przystojny, ale mało bystry i bez manier. Bo ten George pochodził z nizin. Dla niego liczyła się władza i pieniądze, więc wszystko podporządkował temu celowi. Wychowywała go matka, bo ojciec zmarł wcześnie. Wysłała go do Francji, żeby się uczył. No i uczył się szermierki i tańca, ale języka za dobrze się nie nauczył. Anna znała 5 języków.


Gdy miał 22 lata trafił na dwór króla Jakuba I i został faworytem. Obsypany został deszczem zaszczytów. Dlaczego, skoro nic nie umiał? Miał talent w sypialni, bo król nie chciał się z nim rozstawać i pisał do niego miłosne listy. Historycy nieśmiało wspominają coś o homo czy biseksualiźmie. Bo ten George miał żonę i dzieci, a księciem Buckingham został w 1623 roku. Był też faworytem Karola I. W wyniku jego nieudanych pomysłów zginęło 4 tys. żołnierzy, a gdy planował kolejną wojnę został zamordowany przez fanatyka w 1628 roku, miał 36 lat.


Mierna postać, mierny koniec. Więcej tu George_Villiers


Dzięki niemu nigdy nie będę niczyim fanem.


 


Ana pragnęła dzieci, bo jej liczba duszy to 6 – rodzina.


Wiele razy była w ciąży, ale kilka razy poroniła (może więcej w ciągu 22 lat). Prowadziła stresujący tryb życia. Jej matka miała liczne rodzeństwo, Ana miała 7 rodzeństwa, ale troje umarło w dzieciństwie. Musiała mieć własne dzieci. Miała prawie 37 lat gdy urodziła syna. Była bardzo religijna i jednym z imion, które nadano Ludwikowi XIV Burbon było Louis Dieudonne (dar od Boga). Dziecko jakby wymodlone. Autor bloga zbigniewrabsztyn.blog.onet (polecam) poddaje w wątpliwość ojcostwo (impotencja). Gdyby to wyszło na jaw, to syn nic by nie dziedziczył, a reputacja króla legła by w gruzach. Lepiej kłamać, dla dobra czegoś tam.


Po dwóch latach Anna urodziła drugiego syna Filipa I Burbon.


Ludwik XIII zmarł gdy jego synowie mieli niecałe 5 i 3 lata (zmarł w maju 1643). Znamienne było w tamtych czasach nie respektowanie testamentów. Bo Ludwik XIII wyraźnie zakazał żonie być regentką. Oczywiście nikt się tym nie przejmował. Wystarczyło coś komuś obiecać, opłacić lojalność i Anna została regentką, czyli rządziła Francją w imieniu małoletniego syna.


 


Anna była bardzo zaprzyjaźniona z Giulio Raimondo Mazzarinim (zw. Jules Mazarini), ur. 14.07.1602=3



Nic dziwnego, bo to pokrewna dusza. Był Włochem nisko urodzonym, ale na regenta wyznaczył go poprzedni kardynał Armand Jean Richelieu. Związek Anny z Julesem musiał być dobrze skrywany. Przetrwały do dziś ich miłosne listy.


Mazarini był doradcą małego króla, a nawet zastępował mu ojca. Plotkowano, że to mógł być jego prawdziwy ojciec. Nie był dobrym doradcą, umacniał rządy absolutne, więc musiało dojść do buntu. Nazywano go kardynałem, ale nie miał żadnych święceń.


Nic się nie zmieniło, teraz też można mieć tytuł dr, a nie kończyć medycyny (jak np. Kinslow).


 


Pierwszy syn Ludwik XIV Burbon ur. się 5.09.1638=5



Był zupełnie niepodobny do ojca, z wyglądu i z charakteru. Dziecko bało się ojca, bo ten chciał go sobie podporządkować. Czy to możliwe z uwielbiającą wolność Piątką? Ludwik miał też złe wspomnienia z dzieciństwa, bo słuchał plotek o romansach matki.


Teraz też nie chroni się dzieci. Celebrytki robią nagie fotki i puszczają do sieci. A potem dzieci dorastają i muszą się zmierzyć z obelgami.


Był prawdziwa Piątką – wolną i uwielbiającą zmiany. Dlatego zmieniał kobiety jak rękawiczki, jakby się odgrywał na kimś. To dobry partner do zabawy (wdał się w matkę). Matka miała na niego duży wpływ (9). Bardzo ją kochał i słuchał. Ale robił też co uważał. Piątka do końca nie da sobą manipulować. Był zawsze głodny. Zawsze wożono za nim kufer jedzonka. Zajadał smutki czy to ze strachu?


Gdy miał 13 lat, czyli był już dorosły, mógłby rządzić samodzielnie. Jednak matka i Mazarini rządzili za niego. Dopiero gdy miał 23 lata odciął pępowinę. Wtedy (1661) zmarł Mazarini. Gdy syn ożenił się w 1660 roku (po raz pierwszy) matka wycofała się z życia publicznego i osiadła w klasztorze Val-de-Grâce. Ludwik miał 28 lat gdy matka zmarła. Ogłosił wtedy pół roczną żałobę narodową. A potem żył jak chciał. Rządził długo i zmarł w wieku 77 lat.


 


Drugi syn Filip I Burbon, bardziej znany jako Filip Orleański ur. 21.09.1701=5




Kolejny syn urodzony we wrześniu i Piątka. A więc pod silnym wpływem matki (9) i bez ojca (21).


Musiał słuchać matki, nie mogło być inaczej. A ona wykombinowała, że młodszy syn nie będzie chciał rządzić gdy będzie gejem. I ubierała syna w sukienki i malowała. A może miał od dziecka ciągoty w inną stronę, a matka to zauważyła? Czy brak wzorca męskiego może mieć wpływ na homoseksualizm?


Jako Piątka lubił zmiany. Miał 2 żony i wielu kochanków. Pierwsza żona została otruta z zazdrości przez jednego z kochanków, a druga była bardziej tolerancyjna. Trudno kobiecie konkurować z facetami o faceta.


Podobno obie sypiały z bratem męża. Ale wtedy każdy z każdym sprawdzał wartość seksualną, a śmierć z otrucia była najczęstszą przyczyną zgonów.


Pozwolił, żeby nieślubna córka brata poślubiła jego syna. Brat rządził nim też. Miał zdolności przywódcze i był dobrym żołnierzem. Brat zazdrościł mu popularności, choć był bardziej uwielbiany przez lud. Każda Piątka uważa się za wyjątkową, i taka jest :) Ale słabo toleruje konkurencję.


Zmarł w wieku 61 lat na apopleksję, po kłótni z bratem, podobno. Tego nie ma zapisanego ;)


W serialach  jest super ;)


 


Anna zmarła 20.01.1666 na raka piersi. Nic dziwnego. Piersi są związane z dziećmi, bo karmi się je piersią. Dlatego chłopcy całe życie ciągną do piersi i do wylotu, z którego wyszli.


Anna poroniła wiele razy, a wtedy w psychice kobiety zostaje pustka, którą trzeba uzdrowić. Nie ważne czy poronienie było samoistne czy celowe. Rany bolą całe życie i objawiają się nowotworem. Gdy coś takiego zaistnieje trzeba wykonać uzdrawianie międzypokoleniowe. Pisałam o tym dawno temu. Trzeba przywołać to stracone dziecko, prosić o wybaczenie, że się dopuściło do straty i prosić o wybaczenie. Anna prosiła Boga o ratunek, zamiast prosić o wskazówki co robić.


Kolejny krok to uzdrowienie relacji matka - synowie. Powinna prosić o wybaczenie, że manipulowała synami, nie pytając co oni czują i chcą. Oczywiście, że ona była mądra, ale czy synowie nie powinni mieć więcej do powiedzenia? Chciała dobrze. Jest taka zasada Transerfingu – „pozwól innym być innymi”. Trzeba szanować uczucia innych i pozwalać im na własne błędy i podążanie własną drogą. Wtedy jesteśmy zdrowi.


 


Wszystkie znane mi kobiety z rakiem piersi miały poronienia. Wybaczanie to jedyny ratunek. Można też uciąć sobie piersi, ale rak pojawi się w innym miejscu, najpóźniej w ciągu 10 lat.


 


Anna Austriaczka przeżyła ciekawych 65 lat życia.