11/06/2017

Sen o stopie

Kto jest obrzydliwy to niech nie czyta.


Sen z wczoraj, ale nie byłam w stanie o nim napisać. Musiałam sprawdzić czy wszystko w porządku.


Byłam razem z mamą. Stała z mojej lewej strony i pokazała mi swoją lewą stopę. Była spuchnięta. Zdjęła buty, a jej stopa i palce puchły. I ona mówi do mnie: zrób coś z tym. A ja bagatelizuję jej problem (czasem jestem podła) i mówię, że to nic i że takie opuchnięcie to normalne ?! I patrzę dalej, a jej stopa nadal puchnie i robi się biała. Palce wyglądają jak małe kiełbaski, które zaraz wybuchną, tak są napięte. No to ja mówię, żeby mama sobie nogi wymoczyła to opuchlizna zejdzie. Widzę, że nie bardzo ma siły cokolwiek zrobić, ale zupełnie mnie to nie martwi. I ona nacisnęła jeden z tych nabrzmiałych palców. I popłynęła biała ropa. Ohyda. Wzdrygam się na samo wspomnienie tamtego widoku. Pomyślałam, że sprawa się sama rozwiązała i obudziłam się.



Na zegarze zobaczyłam datę 9:06:2017 godzina 2.34. To dziwne, bo zwykle sny mam nad ranem, a nie w środku nocy. Czy ja zdążyłam wejść w fazę REM? Położyłam się po północy.


Zapisałam ten sen w notesie, z 5 słów, raczej z przyzwyczajenia. Taki sen głęboko zapada w pamięć. Zwłaszcza, że wieszczy jakieś nieszczęście, złą wiadomość itp. (spuchnięte stopy).


Zadzwoniłam do rodziców i wszystko OK. Niepokój pozostał.


Żeby sobie poprawić nastrój poszłam na zakupy. Na osiedlowym bazarku kupiłam kolejne kwiatki – surfinie. Potem zajęłam się sadzeniem w skrzynce. Myśli trochę popłynęły w inną stronę.




Całe szczęście, że nie mam snów proroczych. Nikt nie choruje, więc będzie dobrze.


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz