11/04/2016

Mama i tata

Kwiecień to miesiąc  jubileuszy w mojej rodzinie. W minionym tygodniu moi rodzice ukończyli dużo lat. Powiedzmy, że tata skończył lustrzane 28, a mama lustrzane 18 ;)


Nie było świętowania, ale były refleksje. Ojciec powtarza od jakiegoś czasu, że nigdy nie myślał, że dożyje tylu lat. Myślał, że umrze w wieku ok. 40 lat, jak jego ojciec i starszy brat. Znałam te jego strachy i ciągle z nim rozmawiałam, że śmierci się nie dziedziczy. Każdy idzie własną drogą i umiera gdy nic nie ma do zrobienia. Podziałało.


Teraz w ogóle nie myślą o śmierci, długo śpią, jedzą byle co (z wyjątkiem margaryny, która jest zakazana) i żyją. Ojciec jeszcze jeździ samochodem, ale tylko poza miasto. Psychicznie są w dobrej formie, fizycznie średnio.


Chyba już mam pozamykane sprawy z rodzicami. Wybaczyłam im wszystko co mi zrobili. I nawet dziękuję im, że jestem właśnie taka. Bo gdyby mnie nie gnębili, to byłabym inna. Przestałam się starać zrozumieć ich postępowanie, bo się nie da. Naprawdę rozmowy nic nie dają, szkoda czasu. Rodzice nie rozumieją o co chodzi dzieciom, bo przecież oni myślą o sobie dobrze. Oni nie umieli postępować inaczej. Wtedy.


W ubiegłym roku w sierpniowej Urodzie życia gorącym tematem była rozmowa z psychoterapeutą i filozofem Jackiem Masłowskim zatytułowana : "Zrób genogram i wybacz". Trochę stary art, ale akurat teraz mi się przypomniał ;)


Kiedyś znajoma poszła do psychologa w jakiejś sprawie i opowiadała mi oburzona, że pytał o dzieciństwo i relacje z rodzicami. Była raz i więcej nie poszła. A nie miała racji. Bo to w jaki sposób rodzice nas traktują buduje nasz charakter i osobowość.


I właśnie o dorosłych dzieciach i ich rodzicach jest ta rozmowa. Polecam ten art. dorosłym, którzy mają dzieci i którzy myślą, że są świetni.




Stosunki i relacje trzeba przepracować. Większość dorosłych dzieci odcina się od rodziców, nie kontaktuje się, nie odwiedza, nie pomaga. Mój ojciec wyzywał mnie od głąbów. Nie miałam tak dobrych ocen jak siostra, ale mnie interesowało i interesuje wiele rzeczy jednocześnie. Zawsze robiłam kilka rzeczy na raz, bo szkoda mi było czasu. Gdy jadłam to przy okazji czytałam i jeszcze oglądałam tv. Mogłam też robić na drutach, oglądać tv i rozmawiać. Nie umiem poświęcić się jednej dziedzinie. Teraz gdy całe dnie siedzę w fakturach i cyferkach, to dla odmiany czytam książki z zupełnie innych dziedzin, szyję ubranka dla lalek, gadam godzinami z przyjaciółkami. Trzeba się jakoś zresetować. Inwektywy pamiętam, ale nie biorę już do siebie.


Dla zabawy posłałam kupon multi lotka w prezencie dla nich. Okazało się, że wygrałam 12 zł, tzn. oni to wygrali, bo kupon był dla nich. I co mój ojciec powiedział: głupi ma szczęście. Głupi trafia 6 z 10, a mądry 1 z 10. To już mnie nie boli, bo wiem co jestem warta. Mama wzięła kupon i podziękowała. Jakaś odmiana. Tu nie chodzi o pieniądze, a o rozrywkę.


Póki żyją ciągle będą mnie testowali ;)


Wiele osób słyszało, że nic w życiu nie osiągną i rzeczywiście wiele spraw idzie im ciężko. Bo rodzice w jakiś sposób nas programują. Droga dzieci może iść dwutorowo: ja im pokażę, że będę kimś, albo walczą z rzeczywistością, bo ciągle w tyle głowy słyszą dołujące teksty.


Ja jako rodzic usiłuję programować syna, żeby uwierzył w siebie (a ma szczęście), bo ciągle jest niepewny czy mu się uda. I spotkałam się z krytyką, że go wspieram, a on tego nie docenia.


Doceniać można coś wyjątkowego, a nie typowe zachowanie. Znam dziewczynę, która robi karierę i marzy, że matka ją doceni. A matka się nią nie interesuje, jest jej obojętne co robi córka.


Moja przyjaciółka ciągle hamowała swoją córkę. Mówiła: stój, nie biegaj, bo się przewrócisz i stłuczesz kolano, nie śmiej się głośno. Teraz córka ma 26 lat, narzeczony rozmyślił się 4 miesiące przed ślubem, a ona nadal z nim mieszkała. W końcu odeszła, bo ile można wytrzymać upokorzeń. Teraz choruje na ZZSK, podobnie jak matka. I moja przyjaciółka teraz zdała sobie z tego sprawę, ale nie może zmienić przeszłości. To przykład świadomego rodzica. To taki skrypt rodzinny po babce, matce i tak dalej. Ważne, żeby nie przenosić takich zachowań na córkę, wnuczkę itd. Na tę chorobę są znakomite biologiczne leki, ale nie na długo pomogą jeśli nie zmieni się swojego myślenia i zmierzy z przeszłością, ranami i kodami.


Zresztą każdy chciałby mieć innych rodziców, być kimś innym, urodzić się w innej rodzinie. Tak się nie da. To co nas spotyka trzeba przekuć w inspirację. Przecież obok złych wspomnień mamy też dobre wspomnienia. Nic nie jest tylko czarne.


 


Nie znam nikogo, kto byłby zadowolony ze swoich rodziców i nie miał im nic do zarzucenia. Rodzice zwykle faworyzują jedno dziecko kosztem innego. Tak jest w każdej rodzinie. Niektóre samotne matki krzywdzą swoich synów, jedynaków, powtarzając, że to ich mężczyźni, śpią w jednym łóżku i powtarzają, że bez nich nie istnieją. Jeśli takie dziecko stworzy w końcu swój dom, to przenosi toksyczne relacje na związek i dalej krzywdzi bliskich.


Niektórzy rodzice wychowują klony samych siebie. Nie rozumieją, że dzieci to inne byty. Najgorzej mają dzieci celebrytów. Zwykle nie radzą sobie ze sławą rodziców. Same by chciały być sławne, ale brak talentu.




Np. Kelly Osborne, córka wokalisty Black Sabbath. Gdy Kelly miała 18 lat (niby dorosła) to wzięła udział w rodzinnym reality show. Dzieci nikt się nie pyta o zdanie. Potem była aktorką, piosenkarką i projektantką mody. Trochę zaistniała, ale bez spektakularnych sukcesów. Dobrze jej szło obrażanie ludzi w programie Fashion Police. Ciągle wypowiada się na tematy, na których się nie zna i obraża celebrytów. Teraz powtarza, że chciałaby być zwykłą osobą albo kimś innym. Tu informacja na ten temat Kelly Osbourne To przykład osoby, która nie wie czego chce. Próbowała swoich sił w show biznesie, ale nie ma talentu. Nie jest sobą i nie wie kim jest. Czy to zasługa rodziców i życiu w blasku fleszy? To trochę hipokryzja. Już po tygodniu by się jej znudziło zwykłe życie, bez imprez i narkotyków. Człowiek, który zaznał sławy nie umie lub trudno mu żyć bez kamer.


Za kilka lat zobaczymy co wyrosło z dzieci Mariah Carey , która kazała zamknąć sklep (nie ona pierwsza, nie ostatnia) z zabawkami, żeby jej dzieci nie zetknęły się ze zwykłymi ludźmi.


I ma rację, bo dzieci celebrytów muszą zdobyć własne doświadczenia. Nie będą pracować, bo Mariah nigdy nie będzie biedna. Jeśli nie będą miały talentu sławnego rodzica to będą imprezować ponad miarę, pić alkohol od 14 roku życia, uzależnią się od seksu, narkotyków, jedzenia. Będą chodzić na odwyki i psychoterapie. A zwykli ludzie tego nie robią.


Zastanów się, czy postępowanie twoich rodziców nie hamuje cię w jakikolwiek sposób, czy ich lubisz, czy kochasz, jak cię ukształtowali. Doceń ich, wybacz i idź dalej. Nie pielęgnuj w sobie urazy, bo to zaszkodzi tylko tobie.


Moi rodzice żyją chyba tak długo, żebym to w końcu zrozumiała, a nasze relacje są zupełnie inne niż kiedyś.


Nasze życie zależy tylko od nas. Nie usprawiedliwiaj porażek trudnym dzieciństwem. Na pewno takie było, ale było i minęło.


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz