28/05/2015

Sen o ciemności

Obudziłam się dzisiaj o godz. 6.55. Chwilę pozastanawiałam się czy wstać i co ja będę robiła tak wcześnie. Miałam wstać, bo byłam wyspana, ale na chwilę zamknęłam oczy i zasnęłam.

Pojechałam do jakiegoś ośrodka, żeby coś sprawdzić. Miałam podejrzenia jakichś machlojek, przestępstw czy czegoś podobnego. I wszystko się potwierdziło. Wiedziałam już kto oszukuje, znałam powiązania, motywy. Wystarczyło kilka godzin z tymi ludźmi, a wszystko było jasne. Sprawa rozwiązana. Wystarczyło tylko wrócić i wszystko opowiedzieć. Było już popołudnie i nie pamiętam jak się tam dostałam, bo to było pustkowie. Wyszłam z tego ośrodka, rozejrzałam się, a wokół nic nie było, tylko przestrzeń. Zobaczyłam niesamowity zachód słońca. Zwykle czerwone blaski tam były ciemnoniebiesko-granatowe. Wyglądało to trochę dziwnie, bo niby skąd takie barwy. Może to chmury, bo były to 3 trójkąty w różnych miejscach na niebie. Słońce już prawie zachodziło, a na tle znikającego światła przemknęły dwa słonie, z lewa na prawo. Zdziwiłam się, bo jeden biegł z trąbą do góry. Jakby na szczęście (wiadomo ;)). Wyciągnęłam telefon i chciałam zrobić fotkę, ale nie zdążyłam, bo zrobiło się ciemno. Czarno jak w ... u murzyna.

Zatrzymałam się. Zobaczyłam w ostatniej chwili 2 bardzo wysokich mężczyzn. Mieli ponad 2 m. Chyba spytałam ich jak się wydostać stamtąd, w którą stronę iść. I zaczęłam iść w kierunku, który mi wskazali. Tylko, że oni zaczęli iść za mną. I trzymali się bardzo blisko, za blisko. Robię się nerwowa, jak ktoś obcy za blisko do mnie podchodzi, takie mam pole.

Więc zawróciłam i zaczęłam iść jeszcze szybciej, żeby się pozbyć tych ludzi. A oni zrobili to samo, jakby byli przyczepieni. Robili dokładnie to samo co ja. Nie bałam się, tylko zaczęłam myśleć, jak wyjść cało z tej sytuacji. Nie było nic widać i zaczęłam się zastanawiać czy idę po drodze, czy nie weszłam na łąki, albo pola. Nie jestem przyzwyczajona do takich ciemności, bo mieszkam w mieście. A wiadomo, że tu nigdy nie jest ciemno. Po co ja tak ryzykuję własnym życiem? Czy warto umrzeć dla wykrycia jakichś afer? To bez sensu. Przecież życie jest najważniejsze. I obudziłam się o godz. 8.35.

To typowy sen, w którym mózg odreagował przeżycia dnia codziennego.

W zasadzie nic ciekawego, zwykła codzienność.

Wieczorem oglądaliśmy film Zabójcze umysły. Śledczy po śladach, które zostawiają przestępcy, idą do nich jak po sznurku. Zwykle przestępcą okazuje się osoba, która wygląda normalnie, tylko zachowuje się dziwnie. Ten serial pokazuje, że wszystko jest jakby zapisane i łatwe do przewidzenia. Wystarczy tylko to dostrzec. To działanie prawa przyczyny i skutku. Każdy skutek ma swoją przyczynę, zawsze. Nie ma przypadków. Czasem tego nie można dostrzec wprost, bo przyczyna jest ukryta na innych poziomach. To jak z chorobami, które nie pojawiają się znikąd. Sprawdziłam. Jest też taki serial – Wzór, w którym działania przestępców są przekładane na teorie matematyczne i okazuje się, że wszystko można przewidzieć. Ale ludzie w to nie wierzą, wolą żyć w iluzji. Ciągle zatrzymują działaczy, sędziów, piłkarzy, a ludzie nadal wierzą, że mecze nie są ustawiane.

Właściwie każde przestępstwo można wykryć w bardzo krótkim czasie. Tylko za dużo osób na tym korzysta, żeby się tego pozbyć. Gdy mój tata leżał w szpitalu, to po 3 dniach wiedzieliśmy, który lekarz ile bierze. Akurat w lokalnej prasie robili cennik, więc do nich zadzwoniłam i podałam stawki. Wszystko na nic, nikogo to nie obchodziło. Wszystko się skończyło gdy przyszedł nowy ordynator. Łapówki są tam gdzie jest pozwolenie.


Słonie mnie fascynują. Wystarczy popatrzeć jak one się zachowują w niewoli, jak tu na
Bali

Wiodą spokojne życie, dostają jedzenie, a wszystko co muszą robić to nosić turystów. Po co im wolność, jak są zaopiekowane? To wygoda. Jak w życiu, czasami lepiej czegoś nie widzieć, bo niektóre rzeczy są niewyobrażalne.

Oglądałam też wczoraj wywiad z Moniką Kuszyńską, która opowiadała m.in. o wypadku. Wiedziała, że ma złamany kręgosłup, a krew w płucach utrudniała jej oddychanie, a jednak nie wpadła w panikę. Leżała spokojnie i czekała na ratunek. Teraz też wiem, że w sytuacjach ekstremalnych będę główkowała jak je rozwiązać. I tak jest w moim życiu.

Wiele razy byłam na krawędzi, ale jakimś zrządzeniem udawało mi się wyjść cało z opresji.

Wczoraj musiałam sama iść do piwnicy schować sanki. Nie chodzę tam, bo nie muszę. Byłam tam chyba ze 3 razy w życiu. Był środek dnia, ale i tak wzięłam latarkę. Nic strasznego się nie wydarzyło, nie napadł mnie żaden kot czy szczur, ani nikt inny ;) Zapomniałam już co tam jest schowane, trzeba zrobić czystkę. Wyrzuciłam wielkie pudło, które zajmowało dużo miejsca i trochę się ubrudziłam. Musiałam jeszcze iść w pewne miejsce, a ręce miałam brudne. Więc poplułam i wytarłam chusteczką. Przecież nie będę nikomu podawała ręki. Trzeba sobie jakoś radzić.

A ciemność to zgodnie z prawem biegunowości, jest tą samą rzeczą co światłość, a różnica wynika z różnych stopni pomiędzy dwoma biegunami tego zjawiska. Gdzie kończy się „ciemność” a zaczyna „jasność”? Symbol Jin Jang mówi wszystko.

Wszystko jest podwójne; wszystko ma swoje bieguny; wszystko tworzy parę ze swoim przeciwieństwem; podobne i niepodobne są tym samym; przeciwieństwa są identyczne w swojej naturze, lecz różne w stopniu; skrajności się spotykają; wszystkie prawdy są jedynie półprawdami; wszystkie paradoksy da się pogodzić” – Kybalion

 

Wiesz, że jest ciemno, bo widziałeś światło, wiesz kiedy jest zimno, a kiedy ciepło, kiedy coś jest białe a kiedy czarne, kto jest duży a kto mały itd. Zawsze też jest coś pomiędzy, jest letnio, szaro. Szklanka wody dla spragnionego jest wszystkim, a piwnica szampana dla bogacza jest niczym.

 


 

Tak samo jest z muzyczną skalą – zaczynając od „C”, przechodząc w górę, natkniesz się na kolejne „C” - dwa końce klawiatury są takie same, a pomiędzy tymi skrajnościami istnieje wiele stopni. Tak samo jest ze skalą koloru – wyższe i niższe wibracje to jedyna różnica pomiędzy wysokim fioletem a niską czerwienią.

Jeśli tego człowiek nie zrozumie, to stoi w miejscu. A gdy zrozumie to łatwiej się żyje.

Taki sen nic nie znaczy, a tylko porządkuje przeżycia. Nie ma się czego doszukiwać.

Zawsze jak trafisz do ciemnej dziury, możesz znaleźć rozwiązanie i zobaczyć światełko. Wystarczy tylko pomyśleć.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz