27/02/2015

Niewiedza uszczęśliwia

Robienie zakupów w realu jest pouczające.


Poszłam rano po rodzynki. W sklepie pani 70+ przede mną poprosiła o jakiś olej, nie usłyszałam jaki. Stał na półce obok innych olejów oczyszczonych z dodatkiem aromatu sezamu, ostropestu itp. Dziwolągi, które ludzie nagminnie kupują, nie wiadomo po co. Pani pyta czy on ma działanie antyrakowe, bo ten olej pije jej sąsiad. Sprzedawczyni wzięła ulotkę i czyta „działa na przerost gruczołu krokowego, obniża też cholesterol”. Pani kupiła ten olej. Nie wytrzymałam i powiedziałam: jak pani nie ma raka to po co pani to kupuje? Wszyscy ludzie w sklepie, ok. 6 osób zakrzyczało mnie i powiedzieli, że to profilaktycznie i przeciwrakowo. Naprawdę wszyscy i tak gwałtownie, jakbym powiedziała coś strasznego. Dziwne, przecież tej pani nie urośnie gruczoł krokowy, a cholesterolu może ma akurat, więc jak sobie obniży to jej mózg przestanie pracować.


Co się stało, że nadmiar wiedzy szkodzi. Czy naprawdę musimy wiedzieć ze szczegółami co zawierają produkty na półkach w sklepie? Na pewno każdy kupi coś co ma działanie antyrakowe. Może nie mieć takiego działania, ale jest tak napisane. To jest współczesna wiedza.


Moja wiedza wynika z doświadczenia. Większość owoców suszonych (zwłaszcza paczkowanych) jest siarkowanych, żeby nie ciemniały. I mi te owoce szkodzą, bo boli mnie brzuch jak zjem kilka. Dlatego nie kupuję kwaśnych słodzonych jasnych winogron, tylko te ciemne. Proste.


Kupiłam jeszcze żurawinę, bo przypłynęła „świeża” ;)


Potem spotkałam znajomego i rozmawialiśmy o wspólnej znajomej. On mi powiedział, że mąż tej znajomej doi ją z kasy i się zapytał, czy ta znajoma jest ślepa czy głupia. A ja znam sprawę od strony znajomej. W poprzednim związku dawała siebie całą facetowi, a on i tak był ciągle niezadowolony. Ona zarabiała na dom, pracowała w jego firmie itp. A on robił co chciał. Po wielu latach takiego życia zasnął w fotelu i umarł. Potem ona zakochała się i ma teraz męża, który o nią dba, pomaga w domu, troszczy się jak była w szpitalu. Być może ona zdaje sobie sprawę, że pieniądze są dla niego ważne, ale co z tego. Kupił bmw, ale ją wozi gdzie ona chce i nie korzysta już z taksówek. Przecież ona jest szczęśliwa, mówiła mi o tym. A mnie się każe jej „otwierać oczy”. Po co jej wiedza, która może zburzyć jej szczęście.



Moją mamę ostatnio boli gardło. Wiadomo – nie potrafi się porozumieć. Otóż ona ogląda tvn i bardzo się martwi. Tata wychodzi jak ona przełącza na ten kanał, idzie do kuchni i robi kolację. A potem mama wszystko mu opowiada, a ojciec jej nie słucha. Ostatnio bardzo się przejęła pożarem mostu. Potem znajomy inżynier powiedział, że most ze stali i betonu się nie pali. Musiał być celowo podpalony jakąś substancją, na którą nie stać bezdomnych. I moja mama mu wierzy, bo go zna 50 lat. Ale nie wie co ma zrobić z tą wiedzą. Więc lepiej, żeby nie wiedziała co jest grane i kto zarobi. A teraz nie może spać, bo się denerwuje czymś na co nie ma wpływu.


Wielka księga Tao Lao-tsy dobrze to ilustruje:


 


LXV


Starożytni znawcy Tao,


nie oświecali ludu,


lecz go ogłupiali.


Trud w rządzeniu ludem,


wynika z tego, że lud dużo wie.


Jeśli rządząc krajem, wykorzystuje się wiedzę,


w kraju panuje nędza:


jeśli rządzi się nie stosując wiedzy,


w kraju panuje szczęście.


Kto zna te zasady, pojął najważniejsze.


Kto zna je długo, posiadł tajemną Moc.


Tajemna Moc jest głęboka i rozległa,


do niej wszystko wraca!


Aż w końcu osiąga jedność.


 


Lud, czyli pionki mają nic nie wiedzieć. Będą wtedy szczęśliwi. Nadmiar wiedzy szkodzi, zwłaszcza jak jesteś pionkiem. Nie potrafisz jej wykorzystać i przez to zamiast być szczęśliwym, jesteś udręczony.


Czytałam dzisiaj bardzo ciekawy artykuł o Johnie Brockmanie z jego równie ciekawej strony http://edge.org/conversation/the-%C3%A9minence-grise


To niezwykły człowiek, wizjoner, twórca Trzeciej kultury. Jego nie interesują przeciętni ludzie, bo nie mają na nic wpływu. I ma rację. Czy ja mam wpływ na podróże kosmiczne albo wykorzystanie telefonów, dronów, energii, nie ja decyduję kto ma zginąć na wojnie.  Zwykli ludzie im mniej wiedzą tym są zdrowsi. Mają robić to czego się od nich wymaga. Wystarczy tylko odpowiednio ukierunkować ich uwagę.


 


I znowu cytat z Tao.


 


III


Jeśli nie będzie się szanować ludzi wybitnych,


to lud nie będzie zawistny.


Jeśli nie będzie się cenić rzadkich dóbr,


to lud nie będzie kraść.


Jeśli nie będzie się wystawiać na widok publiczny drogocenności,


to lud nie będzie się burzył.


Mędrcy kierują się takimi oto zasadami:




  • opróżnić umysły, a napełnić brzuchy,




  • osłabić ducha, a wzmocnić ciało.




Dzięki temu lud o niczym nie będzie wiedział


i niczego nie będzie pragnął.


Ci zaś, którzy już wiedzą, nie będą w stanie niczego zdziałać.


Postępować należy tak, aby niczego nie robić,


a wtedy panował będzie ład.


 


I tak jest. Ludzie bardzo interesują się teraz jedzeniem, jego składem i działaniem antyrakowym, a najmniej smakiem i wpływem na organizm. Przestali myśleć. To jakiś obłęd. Jedzenie jest ważne, ale bez przesady.


Miesiąc temu w większym gronie opowiadałam, że mój IP jest w archiwach Białego Domu, bo kiedyś wysłałam im mejla, żeby zamknęli Guantanamo. Ciekawe, że tylko od nich dostałam odpowiedź, choć mejle wysłałam do wielu innych państw. Oni mi odpisali, że mają teraz ważniejsze sprawy, bo mają Katrinę. I usłyszałam jak jedna osoba spytała „co to jest guantanamo?”. Lubię jak ludzie nie pozwalają mi spać. Czasem nam się wydaje, że wszyscy myślą i wiedzą to co my. A tak nie jest. Po co matce małych dzieci wiedza o świecie? Ta wiedza jest jej zbędna. Mając wiedzę trzeba jakoś zareagować. A często nie wiadomo jak.


A może po wiedzę sięgamy z nudów, żeby czymś zająć mózg, który pracuje bez przerwy, nawet we śnie. Przecież nie można rozmawiać tylko o jedzeniu i innych przyziemnych sprawach.


Jak selekcjonować wiedzę, która nam może zaszkodzić? Bo przecież nie wszystko jest dla nas przeznaczone i ważne dla naszego istnienia na tym świecie.


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz