01/04/2014

Było w marcu

Nie zajmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. Ale okazało się, że na pogodę mam wpływ. Ona kształtuje się tak jak ja postanowię. Dziwne, ale prawdziwe. Jak w TR. Wybieram i mam.


Postanowiłam, że w marcu żaden wulkan nie wybuchnie, tzn. nie wyleje się lawa, że ludzie będą uciekać. Banalnie proste. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie wielką płachtę czegoś czym przykryłam całą ziemię. Tak było łatwiej, bo nie musiałam się skupiać na żadnym konkretnym wulkanie. I w tamtej chwili poczułam, jak ta granatowa płachta się unosi, to ja do niej mówię: cicho, spokój. I ona opadła i przykryła całą ziemię. Czasem tylko musiałam ją poprawić i wydać polecenie, żeby się uspokoiła. To było bardzo dziwne.


1 marca wulk Pacaya w Gwatemali - erupcja popiołu na wys. 4 km. Para poszła w gwizdek. Nie było lawy. Skoro w luty ziemia się trzęsła, to uzbierało się trochę gazów, które musiały gdzieś ujść.


Wzrosła aktywność wulk Merapi . wulk Bezimiennyj Kamczatka też wyrzucił popiół. Potem jeszcze wulkan Slamet i kamczacki-wulkan-karymsky i wulkan copahue-w-chile i wulk Hekla . A dzisiaj obudził się Yellowstone i Ubinas w Peru. Ludzie zamiast się bać powinni zmienić swoje myślenie.


Nie było żadnej erupcji lawy, która jest groźna dla ludzi. Wyrzut popiołów przeszkadza tylko samolotom, ale ostatnio nawet piękna pogoda im nie pomaga.


Sprawdziłam teorię, że człowiek może kształtować pogodę własnymi myślami. Pod warunkiem, że nie chce za bardzo. Traktowałam to jako zabawę, więc gdyby coś poszło nie tak, nie czułabym zawodu.


Nie mogę oglądać pogody w tv, bo zawsze chce czegoś innego niż to co oni prognozują. Tak na przekór. Gdy rano jest pochmurnie to wystarczy, że powiem: gdzie jesteś słoneczko, zapraszam i po 15 minuta już jest. Ostatnio nawet stęskniłam się za deszczem i padał kiedy tego sobie zażyczyłam. Przestał kiedy musiałam wyjść z domu.


Brzmi to dziwnie. Zdaję sobie z tego sprawę. Muszę teraz bardziej uważać co myślę, bo ktoś może to usłyszeć ;)


Być może to nie są moje myśli, tylko ktoś mnie „inspiruje” w jakimś celu.


Znowu oglądałam film o morderstwach na wyspie Utoya w Norwegii.



Piękna wyspa kształtem przypomina Polskę. Przejmujące są relacje osób, które przeżyły. Jedna dziewczyna, która była tam ze swoją przyjaciółką powiedziała, że jest jakaś siłą, która mówi: ty pójdziesz tu, a ty tam, ty zginiesz tu, a ty ocalejesz. Pewne rzeczy muszą się wydarzyć. Jej przyjaciółka zginęła jako ostatnia. Ocalała też dziewczyna z Ugandy, która schroniła się w toalecie z dwójką innych. Ona też nie wie co jej kazało iść akurat w tamtą stronę. Coś jest takiego, że musimy gdzieś iść, albo coś zrobić i sami nie zdajemy sobie sprawy dlaczego to zrobiliśmy.


Może jesteśmy sterowanymi androidami, a tylko nam się wydaje, że stanowimy o sobie i możemy robić co chcemy.


Nawet sami nie możemy zdecydować o własnej śmierci, jeśli ta siła się na to nie zgadza. Tak było ze mną kiedy miałam 10 lat i odkręciłam gaz. Cieszyłam się, że moi bliscy będą płakać nad moim grobem, niech żałują to co stracili. I wtedy pojawiła się postać, która mi powiedziała, że moja mama przyniesie mi płaszczyk, który ma bardzo ładne guziki. Zwyciężyła ciekawość. Ta postać niczego mi nie zakazywała, tylko powiedziała coś co dotarło do dziecka. Kiedyś nie pamiętałam wielu szczegółów z tego zdarzenia. Ale im więcej czasu upłynęło, tym lepiej pamiętam. Nie ma też już we mnie tamtych emocji, które wtedy kazały mi odkręcić gaz.


Pewne rzeczy muszą się wydarzyć i nic nie można na to poradzić.Lepiej to zaakceptować. Wtedy łatwiej się żyje. Albo umiera.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz