Mam w domu chorą 6 latkę. Miała wysoką gorączkę i nic poza tym. Dostałam zestaw różnych medykamentów bez recepty. Dawałam, ale nic nie pomagało. Poszłam do apteki po pyralginę w czopkach. Dawno temu stosowałam i pomagało natychmiast. Dziecko łapało oddech i nie było takie gorące. Okazało się, że już tego nie ma. Dawno nie chorowałam więc nie jestem na bieżąco. Teraz chodzi o co innego. Chory ma wybór: albo idzie do lekarza i dostaje antybiotyk, albo idzie do apteki i kupuje różne szajsy udające leki.
Jak np. ten lek o smaku truskawkowym o działaniu przeciwgorączkowym. Dzieci to lubią, bo jest słodki. Ulotka ma 60 cm i jest obustronnie zadrukowana. Skład poraża. Na drugim miejscu jest składnik stosowany w okulistyce, tzw. sztuczne łzy. W ulotce podano, że są możliwe zaburzenia widzenia, ale niezbyt często. Jest też zagęstnik - guma ksantan, konserwanty i pełno środków słodzących.
Wszystko w dopuszczalnych dawkach. Tylko, że te wszystkie wypełniacze są w każdym produkcie udającym leki, jedzenie i picie. Stosowanie aspartamu czy paracetamolu u dzieci już powoduje objawy chorobowe. Wycofanie, SCT , słaba pamięć i opóźnienie w rozwoju nie bierze się znikąd.
W tym leku jest też E211 czyli benzoesan sodu (oczywiście w dopuszczalnej dawce), wg starych badań uszkadza kod genetyczny, powoduje degenerację komórek, a z czasem może doprowadzić do choroby Parkinsona czy marskości wątroby. Benzoesan sodu w połączeniu z witaminą C tworzy związek rakotwórczy – benzen. Wystarczy wziąć tabletkę przeciwbólową, wypić „zdrowy” soczek owocowy lub warzywny, zjeść kanapkę, pożuć trochę gumę i już mamy w sobie substancję rakotwórczą, a potem dziwne choroby rujnujące system odpornościowy. To nie bierze się znikąd.
A tu syrop z benzoesanem i vit. C jako uzupełnienie do leku na gorączkę.
Odstawiłam wszystko. Dwie noce stosowałam zimne okłady, dawałam do picia herbatki z dzikiej róży i malinową, smarowałam klatkę piersiową maścią rozgrzewającą. Zmieniałam mokre piżamy. I gorączka odeszła, dziecko jest wesolutkie, choć trochę jeszcze kaszle. Jeszcze 2 dni w domu i po infekcji nie będzie śladu. Nie będzie też żadnych słodzików i konserwantów.
Uważajmy zwłaszcza co podajemy dzieciom. Wszystko co ma podejrzany skład proszę wyrzucić. Co chwila dowiadujemy się, że coś jest trujące i trzeba to oddać lub wyrzucić. Ostatnio podejrzany był rutinoscorbin i bardzo drogie szczepionki. Perfidia polega na tym, że nie podają o co dokładnie chodzi, co mogą uszkodzić te niby leki. Nikt nie zostaje ukarany za wprowadzenie trucizny do obrotu. A będzie tego jeszcze więcej. Szkoda tylko dzieci. Chcesz być zdrowy to omijaj apteki, które już nie sprzedają leków, a stały się drogeriami – sprzedają drogie marzenia o zdrowiu.
Jeśli sam o siebie nie zadbasz to nikt tego nie zrobi. Bo nie ma w tym interesu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz