Wpadła mi w ręce ta książka, gdy robiłam porządki na półkach. Kupiłam, a nie czytałam. Wcześniejsze tomy przeczytałam i pożyczyłam, nie mam ich w domu. Został tylko ten, więc go zaczęłam czytać.
We wstępie autor napisał, że zmienia ludzi, a sam się nie zmienia. Ma problemy z osądzaniem ludzi, pychą i zazdrością. Innym mówi co mają robić, a sam tego nie robi i choruje. Łazariew stworzył system diagnozowania, który pomaga zrozumieć przyczyny choroby. Ma świadomość, że nieumiejętnie odnosi się do ludzi. Pacjenci irytują go i go nie rozumieją. Przez to sam choruje, czasem bardzo.
Tu się różnimy. Kiedyś usiłowałam mówić ludziom co mają robić, żeby nie chorowali. Szybko się przekonałam, że mało ludzi naprawdę chce wyzdrowieć. Wiec po co tracić czas. Zaproponowałabym mu zasadę z Transerfingu: pozwól innym być innymi. Mnie nie irytuja już ludzie, którzy myslą i robią coś inaczej jak ja. Ja nie mam patentu na wszechmądrość, każdy idzie własną drogą. Ja jestem zdrowa, a Łazariew choruje (pisał w 2001 roku)
Dalej autor pisze, że jak czegoś chce to pragnienia się rozpadały. Jeśli gdzieś jechał i liczył na dobrą pogodę, to robiło się pochmurno, a potem lało. Gdy jechał na grzyby to nic nie znalazł.
Zupełnie tego nie rozumiem. Eksperymenty z ustalaniem pogody robię od kilku lat. U mnie działa to tak: mówisz i masz. I to może każdy. Ostatnio ktoś z domowników zapytał mnie kilka dni temu: jaką chcesz pogodę (a było pochmurno rano). Odpowiedziałam, że ma być słońce, a ona na to, że ma być burza, a ja, że słońce, a ona, że burza i deszcz. I tak jeszcze kilka razy. A potem właśnie taka była pogoda. Lało i wychodziło słoneczko, na przemian. Na święta zapowiadali burze, deszcze, ochłodzenie i grad. Krótka burza była w 1 dzień świąt, jak akurat jedliśmy obiad w gościach. Więc mi to nie przeszkadzało. W 2 dzień było słonecznie, a na dziś zamówiłam nie tylko słoneczko, ale i miało być ciepło. I było, w słońcu 31 stopni ;)
Pomyślałam, czego się mogę nauczyć od kogoś kto tak się różni ode mnie. Ale czytałam dalej.
Potem autor pisał, że zdrada rodziców może doprowadzić do śmierci dzieci lub ciężkiej choroby. Nie mam w tym względzie doświadczenia i nie znam nikogo, kto miałby chore dzieci, żeby sprawdzić tę teorię.
Dalej pisał, że na podstawie zachowania, światopoglądu i charakteru człowieka można prognozować na co on zachoruje. Z wiekiem wzrasta znaczenie prawidłowego światopoglądu. I to ma wpływ na choroby.
Tu się znowu nie zgadzam, bo co to znaczy „prawidłowy światopogląd”? Podłe miernoty żyją w luksusach, nie chorują i żyją krzywdząc innych długie lata. Wszyscy pamiętamy potwora, który trzymał w piwnicy swoją córkę i ją gwałcił przez 24 lata. Czy jego światopogląd był prawidłowy? On sobie robił dobrze. Oprawcy niemieccy z wodzem, po zakończeniu wojny udali się do ciepłych krajów i żyli w spokoju prawie do setki. U nas to samo. Ci, którzy walczyli o wolność, byli torturowani, żyli w chorobie i niedostatku kilka lat, a ich prześladowcy żyją nadal, mają wysokie dochody i wszystko czego zapragną. Coś tu się nie zgadza z teorią Łazariewa. Moim zdaniem kluczem do chorób jest sumienie. Ci co go nie mają będą żyli długo i szczęśliwie. A ci, którzy się przejmują to chorują i umierają, wcześniej niż ci źli.
Potem jeszcze przeczytałam, że autor analizuje pole danego człowieka i prognozuje przyszłe choroby, samą możliwość ich wystąpienia. Nawet wcześniej niż można wykryć diagnostyką medyczną czy nawet chińską. Tego już było za wiele jak dla mnie. Co mnie obchodzą hipotetyczne choroby. Są ludzie, którzy mają podobne przeżycia, ale chorują na zupełnie inne choroby. To mi przypomina jak to kobiety macają swoje piersi w poszukiwaniu guzów. W końcu je znajdą. Przecież w życiu nie o to chodzi. Kto jest wyrocznią w sprawie prawidłowych myśli i światopoglądu? Praktyka pokazuje coś zupełnie innego niż podaje Łazariew.
Przestałam czytać, przekartkowałam tylko i trafiłam na jego zachwyt filmem American Beauty. I to przeważyło. Obejrzałam ten film raz i o jeden raz za dużo. Nie podobał mi się i nie rozumiem za co dostał nagrody.
Nie mogłam dalej czytać, bo niczego się nie dowiem więcej niż wiem. Wsiadłam do pociągu, a Łazariew został i drąży, grzebie w polu. Ciekawe, bo pierwsze 3 tomy bardzo mi się podobały. Pożyczyłam 6 książek mojej przyjaciółce i one uratowały ja gdy była w szpitalu. Tak mi powiedziała. Dały jej nadzieję na wyzdrowienie. I niech tak zostanie. Dam jej ten tom i na tym koniec tej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz