Byłam
w dużym pomieszczeniu, coś jak magazyn, loft lub zamek. Nie byłam
związana, ale nie mogłam opuszczać tego miejsca. Jednak czułam
dyskomfort i próbowałam stamtąd uciec. Cokolwiek wymyśliłam
okazywało się, że ten kto mnie tam trzymał już wcześniej
wiedział co kombinuję. Więc znowu coś wymyślałam, ale bez
skutku. Mój strażnik nie był głupi, a chyba nawet mądrzejszy ode
mnie i przewidujący. Jakby czytał mi w myślach i wiedział co
zrobię. Wszystkie moje działania, a było ich wiele, nie dawały mi
wolności. Traciłam tylko siły. Ale nie zamierzałam się nigdy
poddać. Brałam udział w tej grze, choć wiedziałam, że przegram.
Przeciwnik był mądrzejszy i pojawiał się wtedy gdy myślałam, że
już mi się udało. Za próby ucieczki nie dostałam żadnej kary.
Wszyscy się dobrze bawili, tylko nie ja. Naprawdę miałam już dość.
Więc
się obudziłam. Na jawie wiedziałam, że gdy znajdę się w takiej
sytuacji to sobie nie poradzę.
Trochę
to smutne, że człowiek nie ma wpływu na pewne sytuacje. Muszę
brać w tym udział. Jedyne co mogę zmienić to swoje nastawienie.
Mogę to zaakceptować, pogodzić się z tym i nie walczyć. Wtedy
minie. Zdałam sprawdzian.
I
tak w życiu. Mam wiele takich sytuacji, w których ktoś nie liczy
się z moimi potrzebami. Wymuszane są moje zachowania, które mi nie
odpowiadają. Stawiam granice uległości, ale często osoby są
natarczywe i nie odpuszczają. Wtedy odcinam takie znajomości, jak
mogę. Układy rodzinne są nierozerwalne i gram swoją rolę. Nie
żyjemy sami na świecie. Trzeba się dostosować.
Gdy
szukałam odpowiedniej ilustracji to trafiłam na Remedios Varo,
hiszpańską artystkę, malarkę surrealistyczną.
Remedios
Varo ur. 16.12.1908 = 1. Bardzo ciekawa kobieta żyjąca w ciekawych
czasach.
XIX
i początek XX wieku to był czas trudny dla utalentowanych kobiet.
Jej
obrazy są nierealne, fantastyczne, jak ze snów. Nie mogą być
inne, bo wynikają z jej doświadczeń i zainteresowań. Była
wrażliwa na środowisko naturalne i wierzyła, że między
człowiekiem a światem roślin, zwierząt i mechaniki istnieje
silna, nierozerwalna więź. Każdy normalny człowiek to czuje.
Malowała
obrazy ciekawe, przepojone ezoteryzmem, magią, mistycyzmem,
alchemią, filozofią. W obrazach wykorzystywała swoją fizjonomię.

Ważną
rolę w życiu Remedios odegrał ojciec. Zmieniał często pracę, bo
pracował na budowach – był inżynierem instalacji hydraulicznych,
zmieniał miasta, kraje, kontynenty. Wraz z nim podróżowała
rodzina, córka i 2 synów. Córka od najmłodszych lat
przerysowywała rysunki różnych urządzeń, a ojciec tłumaczył ich
działanie. Potem dziewczynka została oddana do szkoły katolickiej,
pod naciskiem matki. Tak wtedy było. Wyobraźnia i niezwykły umysł
pozwolił jej wyrażać swoją wolność przez sztukę. Gdy miała 16
lat zdała do słynnej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w
Madrycie. To był ogromny sukces. W tamtych czasach kobiety artystki
w szkołach to rzadkość. W tym samym czasie studiował tam
Salvadore Dali. Oprócz lekcji malarstwa i rysunku, wykłady
wygłaszali Albert Einstein i Maria Curie, pisarz sf H.G.Wells oraz
hiszpański filozof Jose Ortega y Gassset. Na zebraniach studenckich
dyskutowano teorie Feuda, Junga i Andre Bretona, twórcy surrealizmu.
Potem Remedios zainteresowała się kosmologią, teorią ewolucji,
astronomią, genetyką i mistycyzmem, również architekturą i
mechaniką.
Gdy
rozpoczęła się II wojna, wszyscy artyści musieli uciekać.
Hitlerowcy uważali surrealizm za sztukę degeneracyjną. I tak
znalazła się w Meksyku. Miało być na przeczekanie, a była tam do
śmierci. Żeby się utrzymać zajmowała się komercją, tworzyła
projekty kostiumów z Markiem Chagallem. Pracowała dla firmy
farmaceutycznej Bayer. Poznała Fridę Khalo i Diego Rivera. Poznała
Leonorę Carrington, z ktorą się zaprzyjaźniła. Obie były
zwariowane, więcej tu niezlasztuka.net
Od
1955 roku wystawiała swoje obrazy. Ludzie byli zafascynowani,
tłumnie przychodzili na wystawy, kupowali. W Meksyku nie musiała się
bać o swoje życie, miała wolność twórczą.
Zmarła
w wieku 54 lat na atak serca (8.10.1963 r.). Jej przyjaciółka przeżyła ją o 40
lat.
Remedios
często malowała obrazy kobiet w ciasnych pomieszczeniach, pokazując
poczucie izolacji. Umieszczała też w obrazach wiele znaków i
symboli mistycznych. Chyba dlatego wybrałam jej obrazy do tego
postu. Podobne przyciąga podobne. Miałabym o czym z nią rozmawiać.