21/05/2019

Konwalie

Dzień bez dobrego uczynku jest dniem straconym. Dla mnie. Gdy zobaczyłam staruszkę sprzedającą konwalie to poczułam, że muszę je kupić.


Kupiłam dwa pęczki, razem 8 zł. Nie majątek, a dla kobiety zarobek. Znajomi byliby zdziwieni, że kupiłam cięte kwiaty. Przecież kwiaty bez korzeni żyją w agonii, często sztucznie podtrzymywanej. Czuję fizycznie ich cierpienie. Moje konwalie też wydzielają ten specyficzny zapach śmierci, ale wieczorem ich zapach unosi się w pokoju. Kiedyś częściej kupowałam byle co u ulicznych sprzedawców, zwłaszcza wyglądających na biednych. Teraz mam dość śmieci i nie kupuję nic niepotrzebnego. Sklepy są pełne kolorowych śmieci, czyli rzeczy nikomu niepotrzebnych.
Mamy przymus kupowania zbędnych rzeczy. Ulegamy reklamom wmawiającym nam, że musimy coś mieć, musimy gdzieś być, musimy pójść gdzieś, choć tak naprawdę nie mamy na to ochoty.
Staram się teraz bardziej czuć rzeczy, które zamierzam kupić. Dzisiaj szukałam też prezentu. A właściwie nie szukałam jakiegoś prezentu tylko torby, która ma być podobna do mojej. Komuś się spodobała i też chce mieć taką. Tylko, że już takiej nie ma nigdzie. Więc szukałam podobnej. Sprzedawczyni usiłowała mi wcisnąć jakiś badziew, zupełnie niepodobny do mojej torebki, ale w promocji. I ten slogan: zaoszczędzę. Raczej stracę, gdy kupię coś zbędnego i zaraz wyrzucę.
To jak z kwiatami. Są takie, które kosztują majątek. Są dziełem człowieka, który krzyżuje różne odmiany, aż stworzy coś niepowtarzalnego. Ale to zawsze są rośliny. Po co płacić za coś co przetrwa kilka dni.
Konwalie kwitną tylko w maju, więc są wyjątkowe. Wyjątkowo też są trujące, łącznie z trującą wodą, w której są w wazoniku. A jednak produkuje się z nich wyroby medyczne, które pomagają np. na nadciśnienie. Lepiej jednak samemu uważać. Kiedyś konwalie rosły tylko w lasach. To oczywiste, bo lubią półcień, który jest pod wysokimi drzewami. Teraz można konwalie zasadzić sobie w ogrodzie, jak się go ma. Ja nie mam, więc chyba tęsknota za lasem kazała mi kupić te drobniutkie kwiatki. Podobno są też konwalie w doniczkach, ale nie spotkałam. Czy warto pielęgnować roślinki, które są kapryśne i kwitną tylko w jednym miesiącu?
Za to w doniczce mam sosnę. Rok temu pisałam, że kupiłam lawendę z nasionkiem gratis.


Nie dbałam o sosenkę, tylko o lawendę. Obie w jednej doniczce. Gdy  lawenda przekwitła, to poprzycinałam końcówki i zostawiłam doniczkę na balkonie. Podobno lawenda nie jest rośliną jednoroczną to na wiosnę zaczęłam podlewać. Podlewałam też skrzynki z zeszłoroczną ziemią i mam bratki. Lawenda wypuściła nowe listki, a sosenka przetrwała i rośnie. Ciekawe jak duża urośnie w małej doniczce. Może pojadę do lasu i tam ją zasadzę w jakimś tajemnym miejscu. 
Ciągnie człowieka do natury w betonowanym mieście bez drzew.





2 komentarze:

  1. To z prawej strony przypomina mi liście dębu.
    Od pewnego czasu nie lubię ciętych kwiatów, żal mi ich. I tak mają krótkie życie, po co miałabym je skracać? Biorę do flakonu tylko te,które się złamią same np. z powodu wiatru czy deszczu.Uświadomiłaś mi dlaczego: żyją w agonii, o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście masz rację. Coś mi się pomyliło, bo przecież to drzewo liściaste. To jest ta sama doniczka w odstępie roku. Ciekawe co będzie dalej.
    Zawsze odczuwałam smutek kiedy przechodziłam obok straganów z kwiatami i nie wiedziałam dlaczego. A to życie gasło.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń