12/12/2017

Staruszkowie

Rano o 9 musiałam być w nikomu niepotrzebnym urzędzie złożyć druki z pierdylionem zbędnych rubryczek wydumanych przez nikomu niepotrzebnych urzędników. I tym sposobem poszłam wcześnie do hipermarketu. Zwykle chodzę po południu albo wieczorem.


O tak wczesnej porze klientami są w większości staruszkowie, nie ma małych dzieci. Staruszkowie chodzą wolno, parami i wszystko oglądają.


źródło: klyker.com old-people 


Zupełnie nie rozumieją promocji. Chcą coś kupić, bo cena jest niska, ale nie dowidzą, że trzeba mieć aplikację, albo jakieś kupony. Ktoś im tłumaczy, ale oni nie wiedza co to takiego? Co to jest smartfon? Mają zwykłe stare telefony z wbitym numerem dzieci. Koleżanki i znajomi już dawno nie żyją, więc nie mają do kogo dzwonić. Staruszkowie mają czas rano, jak jest mało ludzi i jest widno. Dzieci mają samochody i czas wieczorem, ciągle gdzieś się śpieszą. A staruszkowie muszą pomyśleć, zastanowić się, przeliczyć czy to co chcą kupić im się opłaca. Czasem źle skalkulują i w kasie muszą zapłacić więcej niż zamierzali. Sklepy lubią takich klientów, bo łatwo ich oszukać. Niedawno moja mama kupiła w hipermarkecie masło klarowane. Potem patrzy na paragonie, że cena jest inna niż była na półce. Gdy poszła z ekspedientką zobaczyć, to okazało się, że na kartoniku z ceną była napisana waga produktu. Cena dotyczyła lżejszego pudełka, które stało na półce wyżej. Oddała pudełko i dostała zwrot pieniędzy. Moja mama przeczytała paragon zanim opuściła sklep. A co mają zrobić inni? Oni dopiero w domu dowiadują się, że przepłacili.


Staruszkowie żyją długo, choć w chorobie. Wszyscy pamiętają wojnę i głód. Stąd uruchomili gen długowieczności, jak mówił prof. Vetulani. Kupowanie na zapas mają we krwi. Nie jedzą śmieciowego jedzenia, bo im nie smakuje, albo go nie znają jako jedzenie. Nie jedzą też fit batonów, a jednak długo żyją. Samotni staruszkowie wybierają małe osiedlowe sklepy. Kupują mniej. Setki razy widziałam jak szukają w zniszczonych portfelikach drobnych, których nie ma. Wiele razy chciałam dopłacić do jakiegoś artykułu osobie, która stała przede mną. Nie jest to takie proste. Staruszkowie mają swoją dumę i wolą nic nie kupić niż przyjmować coś za darmo. Gdy ostatnio coś kupowałam, a pani przede mną szukała 1 grosza, to powiedziałam, że bardzo mi się śpieszy i ten grosz za nią zapłacę. Następnym razem mi odda. Nie wiem czy to dobry sposób, bo byłam niemiła i ją popędzałam. Ale w ten sposób pani nie musiała rozmieniać złotówki, żeby zapłacić ten brakujący grosz.


Muszę wymyślić jak wspomagać spotkanych starych ludzi bezpośrednio, nie nachalnie i nie urażając ich godności. Nie lubię fundacji, które na pomoc innym wydają 10% swoich wpływów, a za resztę kupują drogie samochody i urządzają przyjęcia w knajpach.


Może staruszkowie, jak Platon, wierzą, że każda dusza ma swoją gwiazdę, na którą wraca po śmierci, o ile żyła godnie. I żyją godnie, choć biednie. I nikt ich nie obroni przed sępami, którzy są gotowi z pazerności zabrać wdowi grosz. Wszyscy będziemy staruszkami.


Idą święta, dla niektórych biedne, dla innych bogate. A śmietniki będą pełne jedzenia. Jak co roku. Zmarnowane pieniądze.


Nie mam jeszcze swojej gwiazdy, ale nad tym pracuję ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz