04/02/2017

Misz masz

Zupełnie zapomniałam o blogu. Od tygodnia w domu pełno ludzi. Wszystko się zmieniło, nawet pora wstawania i jedzenie. Jedyna stała to obowiązki zawodowe, ale wypełniane w minimalnym stopniu. Świat realny jest ciekawszy niż wirtualny. Można kontaktować się przez mejle, ale osobisty kontakt ujawnia co naprawdę się z człowiekiem dzieje.


Mój komputer zaczął samodzielnie myśleć i po wejściu na kilka stron, sam z siebie się resetował. Nawet odmawiał drukowania znanych sobie plików. Co ja mam o nim myśleć? Czy to dla mojego dobra? Raczej pora na upgrade.


Jednak w tym czasie wypełnionym po brzegi zauważyłam czyste niebo i Wenus najjaśniejszy obiekt.



To widok nieba 30 stycznia 2017 r. Na dole mamy Księżyc trochę wyżej po lewo Wenus. A po lewym górnym skosie czerwony Mars.



A tu następnego dnia. Mars lepiej widoczny (zaznaczyłam strzałką), Wenus wyprzedziła Księżyc. Takie fotki robi się zwykłym smartfonem ;)


Nie tylko ja patrzyłam w tym tygodniu w niebo. Wieczorem w środę zadzwonił ojciec i kazał mi sprawdzić co to za mrugający obiekt na zachodnim niebie. A co to może być, jak nie satelita GSM. Każdego dnia nad nami latają amerykańskie satelity, w ilości od 5 do 20. Obserwują wszystko, łączą się ze stacjami naziemnymi, monitorują i rejestrują każdą aktywność. Zwykły człowiek nie ma możliwości nie wyrażać na to zgody. Jesteśmy zamknięci pod kloszem, bez możliwości swobodnego działania.


Nigdy nie jesteśmy sami.


Rozmowy, rozmowy, rozmowy. Trzeba nadrobić. Usiłowałam wyjaśnić komuś co trzeba robić, żeby rzeczywistość kształtowała się zgodnie z naszymi życzeniami. Każdy myśli ogólnie o czymś i nie skupia się na szczegółach. Można chcieć wiele rzeczy na raz, ale trzeba zażyczyć sobie czegoś konkretnego. Niektórym trudno to pojąć. Szukałam w myślach jaką książkę mogłabym dać do poczytania, która by pojaśniała problem. A tu rzeczywistość sama podsuwa rozwiązania. Jechaliśmy taksówką. Było już ciemno. Jedziemy i stoimy w korkach. Zauważyłam, że latarnie są ciemne. Spytałam taksówkarza, czy to normalne. A on na to, że "oni" oszczędzają. Tylko, że latarnie mają czujniki i jak jest ciemno to powinny się same włączyć. Jak ja jadę to ma być widno. I w tej sekundzie wszystkie latarnie się zaświeciły. Na zamówienie. Konkretne. Mówisz – masz. Proście a będzie wam dane. Jest wiele takich instrukcji. Trzeba tylko mieć szczegółowy zamysł. Podobno na tym przykładzie problem został zrozumiany. Poczekamy zobaczymy. Trzeba próbować, działać.



A taka postać stoi na naszym lotnisku. Nie wiadomo śmiać się czy płakać. Czy to nie szyderstwo ubierać znaną postać w różowy szlafroczek. Czy to jeszcze sztuka. Czy Hemingway w takim szlafroku obraziłby się? Nie żyje, nie może.



Wszystko wraca na własne tory. Wczoraj wieczorem zauważyłam pod blokiem parę kaczek, które wyszły na spacer. Szły po śniegu do skrawka ziemi, gdzie ziemia była odkryta. Tam coś swymi dziobami szukały, ale jedzenia to tam nie było.


Czy to normalne, że w środku zimy chodzą sobie takie ptaki bez żadnej opieki. Uciekły, bo właściciel nie daje im jeść? Nie chciało mi się je śledzić i sprawdzić gdzie pójdą.


A może czują już nadchodzącą wiosnę.


Ja już czuję. A może to tylko tęsknota. Przecież mamy dopiero luty.


 


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz