19/01/2016

Sen o podróży w czasie

Nie dość, że krótko śpię, to jeszcze miałam dzisiaj sen.


Byłam na domówce w czasach szkolnych. Towarzystwo było już trochę nietrzeźwe. Ja też, ale miałam jasny umysł. Tak jakby we mnie były dwie osoby – ja tamta, trochę wstawiona i ja dzisiejsza – trzeźwy obserwator. Dziwny był skład tych osób, bo część znałam ze szkoły, a część z czasów późniejszych, ze studiów i po. Ale wszyscy razem się bawiliśmy.


I ja zaczęłam im mówić co ich spotka w przyszłości.


Zaczęłam od dziewczyny, która się wywyższała, znała trochę lepiej od nas angielski i wybierała się na anglistykę. A ja jej mówię, że ona na anglistykę się nie dostanie, wyjdzie za mąż i będzie pracowała w warzywniaku swoich teściów.


Kolejnej dziewczynie (poznałam ją już na studiach) powiedziałam, że skończy farmację, ale wyjedzie do Niemiec, wyjdzie za mąż za syna gestapowca. Potem odłoży dyplom i będzie pracowała w piekarni rodzinnej, od rana do nocy, jak w obozie koncentracyjnym. Potem urodzi dziecko, rozwiedzie się i wrócą razem do Polski.


Najgorszemu uczniowi powiedziałam, że zostanie wiceprezydentem miasta, a on, że na pewno nie, bo nie lubi pracować. No właśnie ;)


Kolejny kolega spytał kim on zostanie, ale odpowiedziałam, że nie widzę. Nie mogłam mu powiedzieć, że za pół roku odbierze sobie życie, choć zda na studia. Niech nie robi planów, bo po co.


Było jeszcze kilka osób, którym powiedziałam co ich będzie czekało. Nic ciekawego, rozwody, chore dzieci ... Nie to jest ważne.


Nie wiem dlaczego, ale szukałam w tym domu lustra, bo chciałam zobaczyć jak wyglądam. Lustra nie znalazłam, bo wychodząc z pokoju weszłam do siebie, do teraz i się obudziłam.



Sen łatwy do przetłumaczenia. Mam jeszcze kilka dni na dokończenie kursu z kosmologii, kilka wykładów i napisanie testów i pracy domowej. To zajmie mi ze 2 godziny, ale akurat nie mam na to czasu. Tylko, że jak się za to nie zabiorę, to kurs zostanie zamknięty. Szkoda, bo bardzo ciekawy.


 


Akurat czas w kosmologii płynie wg strzałki.


 


Wielki wybuch ----------> teraźniejszość ----------> przyszłość


 


Czyli czas płynie w jedną stronę. Tylko Bóg (Opatrzność) widzi całą historię świata jako nieprzemijającą, w wiecznym teraz. Wieczność to niekończące się posiadanie całego życia naraz. Czyli dla człowieka jest to nieosiągalne.


Częściowo się z tym nie zgadzam. Kiedyś na starym blogu na stronie huny opisywałam doświadczenie z raną czy siniakiem. Chodziło o to, że zauważyłam na ręce skaleczenie (siniak), cofnęłam się myślami wstecz do momentu zdarzenia i cofnęłam to zdarzenie. Tak w skrócie. "Uzdrowienie" dokonało się samo, jak nie patrzyłam. Po kilku minutach spojrzałam i nie było śladu po skaleczeniu. Nie mogę teraz sprawdzić co to dokładnie było, bo strona zniknęła, a wraz z nią cały stary blog ;( A mówią, że nic w przyrodzie nie ginie.


Czyli można cofnąć się w czasie i zmienić coś, co nie ma wpływu na nikogo innego niż ja i specjalnie nie ma znaczenia.


I dzisiejszy sen mi o tym przypomniał.


Co z tego, że możemy wiedzieć co nas spotka, jak nic nie zmieniamy. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że się rozwiodę to czy brałabym ślub? Oczywiście, że tak. Nic bym nie zmieniła, bo to było ważne.


Oczywiście takie zdarzenie jak we śnie nie miało miejsca w realu. Wiem, bo nigdy mi się film nie urwał ;)


Inne ciekawe darmowe kursy na stronie copernicuscollege


Trzeba mieć tylko trochę wolnego czasu i chęć zdobywania wiedzy.


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz