30/11/2015

Bądź sobą

Oprócz Pudelka czytam inne strony, m.in. Forbes. A tam ciekawostka, artykuł o tym o co pytają ludzie sukcesu na rozmowie kwalifikacyjnej. Tu całość rozmowa

Dara Richardson-Heron, prezes najstarszej i największej światowej organizacji kobiet (YWCA) uważa, że najlepsi kandydaci na pracowników to tacy, którzy wiedzą dokładnie, kim są. I jeszcze mogą opisać siebie za pomocą jednego słowa. Oprah Winfrey uważa, że jeśli wiemy kim jesteśmy i czego chcemy od życia, to łatwiej jest nam realizować swoje cele. Itd.

Wniosek jest taki, że tylko osoby znające swoją wartość, myślące nieszablonowo mają szansę na dobrą pracę. Oczywiście jeśli stanowisko nie jest zajęte przez pociotki. Niektórzy chcą tylko zarabiać, a nie tworzyć coś nowego.

Jeśli nie chcesz byc gwiazdą    to bądź sobą.


No właśnie kim mamy być? Jak mamy się dowiedzieć kim jesteśmy, do czego mamy talent, w jakim zawodzie będziemy się najlepiej realizować?

Czy rzeczywiście musimy znać odpowiedź na te pytania?

Ostatnio czytałam wywiad z Danutą Stenką. I ona powiedziała:


Ona jest aktorką i może udawać na scenie i w życiu. Tylko, że to męczy i w końcu mamy siebie dość. Chcemy się ujawnić takimi jacy naprawdę jesteśmy. Dlatego co jakiś czas słyszymy jak ktoś ujawnia prawdę o sobie. Może złamać mu to karierę, ale wreszcie mogą spokojnie spać. Gdy wkładamy maskę nie jesteśmy sobą.

Jedna z książek Lise Bourbeau, którą mam, wyjaśnia co zrobić, żeby być sobą.

 


 "Człowiek rodzi się z głębokim przekonaniem, że powodem, dla którego pojawia się na świecie, jest to, aby być sobą i doświadczać jak najwięcej."

To pierwsze zdanie w książce. Mamy doświadczać w życiu jak najwięcej, aby zaakceptować i pokochać siebie. Jeśli przeżywamy w poczuciu winy, strachu, żalu i braku akceptacji, to będziemy ciągle powtarzać schematy.

Pamiętam jak tuż po rozstaniu z mężem byłam z siostrą na zakupach i jakiś sprzedawca wyraźnie się mną interesował. I moja siostra powiedziała, że przyciągam klony K. Uwielbiam takie sytuacje. Wtedy zastanowiłam się nad tym i to zmieniłam. Po prostu zaakceptowałam, że związku już nie, było miło, ale się skończyło i nie chcę powtórki z rozrywki. Wyciągam wnioski z tego co mnie spotyka. Nie znaczy to, że się zgadzam, ale akceptuję rzeczy takimi jakie są. Nie obwiniam siebie, ani nikogo innego i w pełni akceptuję każdą decyzję. Bo w momencie podejmowania decyzji myślę, że jest optymalna. Czasem po czasie okazuje się, że niekoniecznie miałam rację. Więc akceptuję skutki swoich decyzji i idę dalej.

A więc Lise ma rację, sama sprawdziłam.

Kayah śpiewała kiedyś, że córeczka miała być chłopcem, czy podobnie. Faktem jest, że niektórzy ojcowie czekają na syna. A tu rodzą się 3 córki. Gdy ojciec odrzuca córkę to w niej może się pojawić uraza. Wtedy powinna zaakceptować to, że ma urazę do ojca, a nie wybaczać mu, że on taki jest, nie oceniać.

Długo nie mogłam zaakceptować ojcu, że mnie bił. Starałam się mu wybaczyć, bo przecież był dzieckiem wojny, babcia żywiła platoniczne uczucia do innego (pisałam o tym na blogu) więc synowie (3) wychowywali się sami. Walczyłam z nim przez większą część mojego życia. Aż zrozumiałam i zaakceptowałam, że on taki był i już. Mnie tyłek już nie boli i nie będę pielęgnować urazy do niego, bo chcę być zdrowa. On chciał, żebym była inna, a ja stawiałam opór. Potem zauważyłam, że ja robię podobnie z innymi ludźmi, choć ich nie biję ;) Manipulowałam i robiłam wszystko, żeby ludzie robili to co chciałam.

Nauczyłam się siebie rozumieć i akceptować.

Każde dziecko od urodzenia zachowuje się w sposób naturalny dla siebie. Potem okazuje się, że rodzicom nie zawsze się to podoba i wymuszają na dziecku inne zachowanie, biciem, szykanowaniem, molestowaniem, upokarzaniem ... Dziecko się buntuje. A potem dostosowuje się, zakłada maskę i tworzy inną osobowość – taką jaką chcą dorośli. A potem dorośli dziwią się, że dzieci myślą o samobójstwie, czy sięgają po używki, żeby zagłuszyć wołanie duszy.

Wszystkie problemy w naszym życiu biorą się z 5 ran, a maski zakładamy, żeby ich nie widzieć, nie cierpieć.

Tworzone maski są widoczne w fizjonomii osoby. Ciało nie kłamie, jest inteligentne i sygnalizuje, że coś jest nie tak. Wygląd się nam zmienia, bo inne rany wychodzą na wierzch.

Autorka uważa, że najwięcej do przerobienia mamy z rodzicem, z którym dobrze się dogadywaliśmy dorastając.


Pierwsza ranaodrzucenie – pojawia się najwcześniej, nawet w w czasie ciąży (wpadka).

To głęboka rana, która mówi "nie chcę cię". Dziecko czasem odczuwa tę ranę nie dlatego, że rodzice go nie chą, ale z powodu uwag czy złości rodzica. Dziecko tak to odbiera. Osoba z taką raną nie jest obiektywna i wszystko bierze do siebie.

Gdy dziecko czuje się odrzucone przyjmuje maskę uciekającego, żeby uniknąć cierpienia. Zwykle ciało jest spięte i nieharmonijne, czegoś nie ma albo jest mniejsze niż powinno (np. pośladki, łydki, piersi), twarz i oczy są małe. Oczy sa puste, bo osoba ucieka w swój świat. Dziecko jest grzeczne, ciche i spokojne, a jednocześnie bardzo chce być zauważonym. Uciekający ma o sobie złe zdanie (marny, kiepski, do niczego) i wątpi w swoją wartość. Jest samotnikiem, nie ma przyjaciół. Nie przywiązuje się do rzeczy materialnych, bo bez bagażu łatwiej uciec, czy się schować. Ma skłonność do anoreksji, alkohol i narkotyki.

Rana ta pojawia się w relacji z rodzicem tej samej płci.

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz