20/11/2014

Znikanie

Przedwczoraj miałam w ręku akt urodzenia w 1992 r. i świadectwo zgonu w 2014 roku tej samej osoby. Nie zdążyłam zobaczyć imion i nazwiska. Kto umiera w wieku 22 lat? Narkomanka. Nie napiszą o niej na pierwszych stronach gazet, nie będą rodzinie współczuli obcy ludzie. Odeszła udręczona młoda dusza. Czy zabił ją złoty strzał? Zabiło ją życie. Bezsensowne życie. Nie dała rady dłużej żyć.


Rodzice: lekarz, adwokat, radny, naukowiec, artysta, polityk – niepotrzebne skreślić.


Do śmierci prowadzi długa droga. Jest czas, żeby się zatrzymać i zastanowić dokąd się zmierza. Dzieci nie sięgają po narkotyki gdy mają szczęśliwy dom. A pusty dom nie jest szczęśliwy. Jest za to dużo kasy na wszystko, tylko nie na czas i miłość rodziców.


źródło: http://truththeory.com 


Możesz mieć miliony znajomych na FB, a czujesz się samotny. Gdybyś siedział obok takiego znajomego w realnym świecie, to nawet byś nie chciał z nim rozmawiać. Bo o czym.


Gdy w szkole nauczyciel cię zdenerwuje, gdy w pracy szef daje wycisk, gdy koledzy śmieją się z ciebie, gdy cię tolerują, bo masz kasę to gdzie udasz się po pomoc? Kto ci pomoże, jak w domu pusto. W zasięgu ręki masz narkotyki, stać cię. Weźmiesz i odlecisz, nic się nie liczy, dusza śpiewa, nic cię nie boli, jesteś w innym świecie, na orbicie Ziemi. Ilu tam ciekawych ludzi, spotykasz zmarłą babcię i ona cię przytuli. W tym innym świecie wszystko jest lepsze, nie boisz się śmierci, śmierć jest wybawieniem. A potem wszystko mija i wracasz do zimnego świata. Czy ktoś się cieszy, że jesteś? Może pies. I wracasz tam gdzie jest ci dobrze. To logiczne. A czasem nie ma już powrotu. Tak było w tym przypadku. Narkotyki to takie opóźnione samobójstwo, a nie lekarstwo na zbolałą duszę.


Pisałam kiedyś o Tatum O'Neal. Ona napisała książkę o swoim dzieciństwie, ale chyba nie ma jej w języku polskim. Gdy dostała Oscara za Papierowy księżyc to ojciec w domu uderzył ją w twarz. Z zazdrości, że on nie dostał. Potem imprezy z kolegami, alkohol i narkotyki, wszyscy odlatują. Co ma zrobić 12 latka, gdy jej najbliżsi ją krzywdzą? Może napisać książkę, a na pewno wszystko zło ujawnić. Tak jak teraz dzieje się z wyczynami Cosbyego. Wszyscy wiedzieli, ale nikt nic nie zrobił. Ofiary mają traumę przez lata.


W kwietniu tego roku zmarła Peaches Geldof. Miała 2 lat, drugiego męża i dwóch synów. Była bardzo wrażliwą młodą kobietą (13-03-1989=17+17=34=7). Jej matka Paula Yates też przedawkowała w 2000 roku. Czy to szczęśliwy dom, w którym ucieka się w używki? Lepiej ratować dzieci w Afryce niż własne. A afrykańskie dzieci ciągle głodują. Omijam toksycznych ludzi z daleka.


Narkotyki to ucieczka. Ludzie znikają i nawet nie ma po nich pustego miejsca.


Teraz tylko skasować konto na FB i osoba znika również ze świata wirtualnego. Czy ktoś to zauważy?


A ja w trudnych chwilach wolałam się zabić szybko. Ale zamiast trafić na drugą stronę to druga strona przyszła do mnie i mnie otrzeźwiła. Z samobójstwa wyszły nici. A myśl, że rodzice będą płakali nad moim grobem była najlepszą rzeczą, którą wtedy czułam. Nie brałam i nie zamierzam. Co złe minęło, wybaczyłam innym i sobie. Tylko nie każdy ma wolę życia mimo wszystko.


Wczoraj byłam u ortopedy. Mam ograniczone zaufanie do lekarzy i wolałam się upewnić, że wszystko jest w porządku z moją ręką. Gdy czekałam w pustej poczekalni, przyszło dwóch panów. Wepchnęli się przede mnie. Właściwie to byli wcześniej, ale poszli kupić leki. Zanim weszli, to najpierw jeden potem drugi porozmawiali sobie przez swoje telefony. Nie znali się, ale byli do siebie podobni, z zachowania. Nie podsłuchiwałam, ale nie dało się nie słuchać, bo rozmawiali głośno i maszerowali mi przed nosem. Zaciekawiło mnie, bo byli rozedrgani (fajne słowo). Wydawali przez telefon instrukcje swoim podwładnym, bo przecież bez nich świat by się zawalił. Nawet u lekarza nie mają spokoju. Ciekawe ile czasu spędzają w pracy. Jeden dostał zastrzyk w kolano, żeby nie bolało i żeby chodzić do pracy, a drugi pan dostał zastrzyk w łokieć, też żeby nie bolało. Szkoda, że ich nigdy nie spotkam, bo powiedziałabym im na co zachorują w przyszłości, jeśli się nie obudzą. Usuwają skutki, a nie przyczynę. A potem ktoś powie, że nagle coś się wydarzyło.


Kiedyś wyjechałam w bardzo ważnej sprawie. Gdy wróciłam to syn siedział mi na kolanach przez dwie godziny. Nie pamiętam tego ważnego powodu wyjazdu, ale to zdarzenie tak.


Dzieci potrzebują bliskości i przytulania przez własnych rodziców, rozmowy i zrozumienia, a przynajmniej wysłuchania. Akcje pt. przytul mnie są bez sensu, bo z obcymi to nie ma takiego znaczenia.


A wracając do lekarza, to za 100 zł dowiedziałam się, że gips miałam „wypracowany”, kości „nawet ładnie się zrosły”, chociaż złamanie było „trudne”. Na 10 zdjęciach rtg wszystko OK, będzie dobrze, a nawet tak jak przed złamaniem. Dusza się uspokoiła i mogę iść na rehabilitację.


Jeśli zniknę to na chwilę ;)


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz