10/03/2013

Running the Sahara

Sprzątałam i gotowałam od rana, bo mieli przyjść znajomi. Włączyłam tv i szukałam czegoś co umili mi ten czas. Kanały muzyczne odpadły, bo za dużo tam pornografii. Trafiłam na film Pokonać Saharę na Filmboxie i przestałam gotować, tak mnie zainteresował.


Ten film to historia 3 biegaczy, którzy przebiegli Saharę przez 6 krajów w ciągu 111 dni. Biegli codziennie bez dnia przerwy od 2 listopada 2006 r. Film jest z 2007 r. i chyba to powtórka, ale wcześniej o tym biegu nie słyszałam. Tytuł polski jest nieadekwatny do treści filmu, bo oni nie pokonywali pustyni, tylko swoje słabości. Narratorem i producentem jest Matt Damon.



Przesłanie filmu to moim zdaniem: nie ma rzeczy niemożliwych dla człowieka. Cokolwiek człowiek sobie założy, że zrobi to to zrobi, ograniczamy sami siebie. Ograniczeniem jest też wyobraźnia. Ci trzej ludzie osiągnęli sukces, bo współpracowali ze sobą. Przez 4 miesiące codziennie biegli razem, mieli wspólny cel. Wiele rzeczy się wydarzyło, zostawił ich lekarz, fizjoterapeuta, kierownik wyprawy. Gdy poszło coś niezgodnie z planem (wyprawa miała trwać 80 dni, a o miesiąc się przedłużyła) to słabi ludzie nawalili. I tak jest wszędzie. Taki bieg to szkoła charakteru, człowiek sprawdza ile może zrobić i przeżyć, czy w trudnych chwilach nie odwróci się i odejdzie. Gdy już dotarli do Morza Czerwonego 20 lutego, to złe wspomnienia zniknęły. Przeżycia i cudowne obrazy minęły. Gdy film się skończył to oczywiście zajrzałam do netu na stronę H2OAfrica i runningthesahara.com. Biegacze wspierają teraz program czystej i bezpiecznej wody dla Afryki, bo przyjaźnią się z afrykańskim kierownikiem tej wyprawy z Nigru. Interesująca jest lista sponsorów (po niektórych firmach nie spodziewałam się, że mogą dać kasę na takie przedsięwzięcie), bo 4 miesiące takiej podróży jest kosztowne. Minęło 6 lat a Afryka nadal nie ma wystarczającej ilości czystej wody. Na czarnej ludności testuje się szczepionki, wysyła się im starą żywność i zaopatruje w broń. Naprawdę tylko to ludność zachodu może im dać? Zabiera znacznie więcej.


Nie ma przypadków. Ten film skojarzył mi się z tragedią odważnych Polaków w Himalajach. Jak słyszę pytania pustych dziennikarzy i odpowiedzi bezmózgich ekspertów, to nóż w kieszeni się otwiera. Ludzie nie rozumieją po co się idzie na takie wyprawy. Pamiętam kiedyś wywiad, w którym na pytanie: po co pan chodzi w góry i zdobywa szczyty, odpowiedź brzmiała: BO SĄ. Bo co można powiedzieć. Nie można krótko opowiedzieć co się przeżyło i co zobaczyło. To są takie pytania jakby zapytać matki zmarłego dziecka jak się czuje, albo mówienie choremu na depresję: weź się w garść.


Tego się nie da opisać. trzeba coś podobnego przeżyć, żeby zrozumieć. Można też poczytać blog z 2010 r.



 http://k2broadpeak2010.wspinanie.pl/blog/category/marcin-miotk/


 SZACUNEK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz