24/03/2013

Okularnicy

Każdego dnia trzeba uważać co się robi i mówi.


Prowadziłam lekką rozmowę ze znajomymi o innym znajomym, który jest po operacji prostaty. Akurat on oprócz operacji leczy się olejem lnianym, inaczej jak mój tata. Jest młodszy o 20 lat od mojego taty i jemu akurat pasuje dr Budwig. Wymienialiśmy się doświadczeniami i informacjami, że niektórzy umierają, bo nie znają innych metod wychodzenia z choroby. I wtedy powiedziałam znajomemu, który nosił okulary, że jemu też brakuje wiedzy, bo mógłby zacząć ćwiczyć i naprawiłby swój wzrok. Zaczęłam mu opowiadać o dr Batesie i jego obserwacjach, o ćwiczeniach, które pomagają przywrócić dobry wzrok itd. Bates był lekarzem, a nie oszołomem czy oszustem. Opublikował wyniki swoich badań i to on ma rację. Po co ja to mówię ludziom, którym jest dobrze z chorobą. Facet zaczął gorzej widzieć, poszedł do okulisty, kupił okulary i je nosi. Co jakiś czas kupuje mocniejsze i tak do końca życia. Znajomy stał się agresywny i powiedział, że okulista by o tym wiedział, a on po prostu nie widzi bez okularów. Lekarze dobrze o tym wiedzą, ale przecież nie o zdrowie im chodzi. Znajomy zaczął krzyczeć, że ja też jak będę stara to będę gorzej widzieć i będę nosiła okulary. Tylko, ze już młodsi ode mnie mają starczą krótkowzroczność, moja mama też ćwiczy i nie nosi okularów, a kiedyś nosiła do czytania. Jestem księgową i gapię się w ekran monitora kilkanaście godzin dziennie. Więc już bym zaczęła ślepnąć. A tu niespodzianka, ja ciągle dobrze widzę, bo ćwiczę. Wkurzył się strasznie, bo nie miał argumentów. Chyba jednak woli nosić te szkła. Nie mój cyrk.




Okulary są dla ludzi wygodne, mogą się za nimi schować w swoim świecie i udawać, że czegoś nie dostrzegli, bo przecież gorzej widzą.


Przez wiele lat nosiłam okulary przeciwsłoneczne i żeby coś lepiej zobaczyć musiałam je zdjąć. Okulary zmieniają wygląd rzeczy i to wie każdy. Po co żyć w zmienionym świecie.


Gdy większość jakiejś grupy choruje to dziwią się, że inna część grupy nie zachorowała. Ich nie interesuje dlaczego są zdrowi i co można zrobić, żeby być zdrowym, tylko równają w dół. I czekają aż się wydarzy coś złego. To samo jest z okularnikami. Bo słaby wzrok to nie norma, tylko choroba. Jak nie wiedzą jak się zachować, czy co powiedzieć, to zdejmują okulary i czyszczą, to doskonała wymówka. A na propozycję zmiany tej sytuacji reagują agresją, ze strachu, że musieliby coś zrobić samemu, żeby to zmienić. Dla mnie to obłęd.


Muszę się pilnować, żeby nie "naprawiać" ludzi na siłę. Po co mam im mówić, żeby zaczęli pracować nad sobą. Ja jestem leniwa, ale jak coś jest skuteczne to zawsze znajdę na to czas. Gdy mam wybór: ćwiczyć i widzieć dobrze, czy nic nie robić i kupować coraz mocniejsze okulary i widzieć coraz gorzej, to wiadomo co wybiorę. Przestałam nawet odczuwać współczucie dla chorych, bo widzę, że dobrze im w stanie choroby. To nie moja sprawa, nie moje życie. Ktoś kto naprawdę chce być zdrowy i sprawny do końca życia, to znajdzie na to receptę, dotrze do wiadomości i badań, dotrze do innych ludzi, którzy nie uważają, że trzeba chorować.


I reklamy robią swoje. Jak tak pooglądam sobie kilka takich bloków to naprawdę gorzej się czuję, mam biegunkę, zaparcia, suche oczy, astmę, bóle w krzyżu, a nawet prostatę. Reklamy wmawiają nam choroby, których nie mamy, ale możemy mieć ;} Jestem bardzo podatna, więc muszę ograniczać tv. Nic dziwnego, że ludzie wolą święty spokój, a jak coś boli to wezmą tabletkę i jest dobrze, przynajmniej do czasu. To nie jest męczące, przecież wszyscy tak robią. I szybko idą do piachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz