28/12/2011

Lek czy trucizna

W tygodniu przedświątecznym gdy wracałam wieczorem do domu to bardzo zmarzłam. Lekko się ubrałam, bo nie przewidziałam, że może zrobić się zimno i to czekanie na autobus mnie wyziębiło. Na drugi dzień poczułam się chora, przeziębiona. Miałam 38 stopni gorączki i katar. W sklepie gdy kupowałam herbaty na święta to przy okazji kupiłam gripex control. Za 12 tabletek zapłaciłam 7 zł. Chciałam szybko wyzdrowieć. Po 3 tabletkach gorączka spadła, ale zaczęłam kaszleć. I wtedy postanowiłam „prześledzić” moją tabletkę. Zamknęłam oczy i połknęłam jedną. „Widziałam” jak przechodzi przez przełyk do żołądka, jak się w nim rozpuszcza i razem z krwią przez naczynia krwionośne rozchodzi się po całym ciele. Wchodzi do każdej komórki za pomocą płynów tkankowych. Cżęść poszła do płuc i coś białego oblepiło mi oskrzeliki. I tak odkryłam dlaczego zaczęłam kaszleć, prawie się dusiłam od tego szlamu. I wtedy przeczytałam ulotkę. Trochę późno, ale przecież ten lek jest dość znany i wydawało mi się, że bezpieczny. Pierwszy składnik to paracetamol, a więc substancja lecznicza, która miała mi pomóc. Dalej na liście była kofeina. Dziwne, bo przecież lekarstwa powinno się popijać wodą a nie kawą. Dalej było kilka dziwnych nazw, wśród których znalazłam TALK!? Niebywałe co dodaje się jako wypełniacz do tabletek. Ten talk zapchał mi oskrzela i prawie się udusiłam.


Sprawdziłam na sobie powiedzenie, JEDNO LECZY, RESZTĘ KALECZY. Moja tabletka wyleczyła mnie z gorączki i kataru, ale prawie zmusiła mnie do leczenia płuc i łykania dalszych tabletek. Układ zamknięty. Wszyscy są zadowoleni, za wyjątkiem pacjentów.


A poprawa nastąpiła po zjedzeniu zwykłego czosnku. Zrobiłam sobie kanapkę, pokroiłam drobno 3 ząbki czosnku, na to masło, a na to posiekana natka pietruszki. Po 2 godzinach mogłam normalnie oddychać. Gdy śledziłam jak działa czosnek w moim organiźmie, to zobaczyłam jak te olejki eteryczne przeczyszczają moje żyły i rozpuszczają wszystko co przeszkadza w transporcie w układzie krwionośnym. Na rozpuszczenie talku jeszcze potrzeba trochę czasu.




Omijam apteki, ale nie przewidziałam, że leki są dostępne teraz wszędzie i kuszą. Wizyta u lekarza domowego też nic nie pomaga, bo on każe kupić leki podobne do gripexu, ferwexu itp. A ulotki drukowane są coraz mniejszymi literkami, bo przecież trzeba upchnąć kilkanaście składników w jednej tabletce. Czasami piszą o substancjach dodatkowych, ale nie ma ich wyszczególnienia. Na pudełku też mało co jest napisane. Dopiero jak kupisz to w środku znajdziesz metrową ulotkę i szczegóły. To chyba kofeina w moich tabletkach pobudziła mnie do działania.:)


Ostatnie tabletki rozpuściłam w zlewie. Nie wyleczy, nie otruje, a zaszkodzi.


 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz