Gdy byłam z mamą na cmentarzu 2 tygodnie temu zimna-zoska , to nieopatrznie powiedziałam, że trzeba poprawić napisy na pomniku. Wymyśliłam, że może napisać je mazakiem permanentnym. Mam taki i go nie używam już. Pisałam nim nazwy przypraw na słoiczkach, ale był za gruby. Mam teraz nowe, cieniutkie, też permanentne. Po kilku dniach mama zadzwoniła, żebyśmy pojechały znowu i poprawić wyblakłe litery. 30 lat nikt nic z tym nie zrobił. A teraz takie to pilne.😎 Napis Kochanemu mężowi żona i synowie nie był odnawiany 68 lat!
Pomysł był dobry. Trochę to trwało, ale wszystkie litery zostały poprawione. Wyszło świetnie. Do kolejnego deszczu ;)
Gdy
byłam zajęta wypełnianiem rowków, to zauważyłam wiewiórkę
kilka pomników dalej. Godz. 10:45. Dużo słońca. 🌞
Zrobiłam
ok. 20 fotek, ale ledwo ją widać. Jadła dużego orzecha włoskiego.
Nawet nas nie widziała. Poprzednio znalazłam orzechy, a teraz
sprawcę bałaganu. 😎
Nigdy nie widziałam kilku wiewiórek, albo mamy z dziećmi. Takie małe gryzonie, które żyją sobie spokojnie w mieście. Niczemu nie służą, dają ładny widok.
Na cmentarzu minęłyśmy 3 nowe groby, osób zmarłych w tym czasie.
Pogadałyśmy też o tym, że nikt nie zna dnia ani godziny własnej śmierci. Nie ma żadnego wzoru, kto wypada z życia.
A to moja truskawka Rumba. Od 21 maja do dzisiaj.
Chyba jutro zjem tą dużą truskawkę, bo jest ciężka i gruba.😅Pomidorków nie będzie. Krzaczki nie rosną, mają ciągle kwiatki. Owoców nie. Chyba za krótko jest słońce na balkonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz