18/11/2021

Sen z ciastkami

Wczoraj w kuchennej szufladzie znalazłam foremki do ciastek. One zawsze tam były, ale właśnie mi wpadły w ręce. Musiałam upiec jakieś ciasteczka.

Znalazłam jakiś przepis i zrobiłam ciastka cynamonowe. Akurat w okresie przedświątecznym pasują. Zwykle piekę coś gdy są zdjęcia z etapów pracy. Tym razem zrobiłam wyjątek. Były zdjęcia wyłącznie wyrobu gotowego. Pierwsza blacha choinek się spaliła, bo wyszłam z kuchni tylko na chwilę. Druga blaszka gwiazdek wyszła dobrze, ale zmniejszyłam temperaturę i skróciłam czas. Może kiedyś je jeszcze zrobię. Na razie poprawiłam przepis, żeby nie zmarnować kolejnych ciasteczek. Nie polecam, bo trzeba być czujnym.

I w nocy zamiast słodko spać to śniłam, że piekę ciastka. Nie miałam żadnych przepisów, ale wyrabiam ciasto i piekę, blacha za blachą. Gdy jedne skończę to zaczynam drugie. Piec ciągle był włączony, a ja piekłam i piekłam. Lubię ciastka, bo są podzielne. Można zjeść jedno i nic więcej. Było już ciemno, a ja ciągle piekłam. Przecież nie da się zastąpić tamtych spalonych z realu ;) Nawet upiekłam mazurek z dekoracjami z lukru. I wtedy się obudziłam, bo ja nie piekę mazurków, niezbyt mi smakują. I jeszcze nie pora na takie wypieki. Czy ktoś piecze mazurki zimą?

Dziwna jest logika w snach. Śnię o czymś abstrakcyjnym, ale mam wiedzę z realu. I zwykle to ona mnie budzi.

To zwykły sen odreagowujący sprawy dnia codziennego.

Ciastka oczywiście rozdałam, bo byłam na pogrzebie ze stypą. Ksiądz wyraził zdziwienie, że było tak dużo ludzi. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte i dużo osób stało. To była tylko rodzina i bliscy znajomi, jak ja. Wszyscy przyszli na ostatnie pożegnanie, a nie oddawać hołd, jak to zwykle bywa w tv. Właściwie ta impreza była wyłącznie dla żyjących, bo nie wyczułam obecności istoty duchowej. Właściwie tu zmarł 3 tygodnie temu, ale ciało było podtrzymywane przez aparaturę.

Przy okazji dowiedziałam się jak inni znajomi chcieliby odejść z tego świata. Moje preferencje są znane od czasu mojego zapalenia płuc.

Nie można mówić, że ktoś odszedł, bo nie wróci. To oszustwo.

Bardzo mi się podoba określenie, że ktoś „kopnął w kalendarz”. Kalendarz jest symbolem upływającego czasu, a zmarłego czas już nie obchodzi, bo idzie w wieczność.

Nikt nie płakał. Był smutek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz