23/05/2017

Wyroby medyczne

Byłam w aptece wykupić leki dla rodziców. Wyjechali, więc poszłam po recepty. Właściwie to nie kupiłam, bo wszystko było za darmo. To tylko Amlozek, Enarenal, i Tulip z datą ważności 2019 i 2020. Niech leży. Nie mam pojęcia na co to i mało mnie to obchodzi. Zwykła przysługa. Ale przy okazji postanowiłam kupić sobie maść na opalanie. Nie było. Był krem pod tą samą nazwą, więc wzięłam.


Od lat smarowałam się tą maścią, czyli tłustym kremem, bo zawierał tylko glicerynę i witaminę A+E. Kupiłam skuszona nazwą. W domu sprawdziłam skład tego nowego-starego kremu. I aż usiadłam. Produkt zawierał 35 chemicznych składników opisanych na 11 linijkach.



Dlaczego w aptece nie przeczytałam?!


Same metale ciężkie, aluminium i nano, czyli wdzierające się do naszego organizmu każdą szczelinką. To są maleńkie ilości, ale stosowanie dzień w dzień powoduje w ciele zmiany. A ten krem polecano na twarz. Może zaczęłabym się świecić jak folia? Niedoczekanie. Wyrzucam, najpierw wycisnę wszystko do zlewu, żeby nikt nie zachorował. Pora przestać kupować kosmetyki i samemu je robić. To zaszło za daleko. Ta chemia powoduje stany zapalne skóry, choroby znikąd i złe samopoczucie.


W aptece sprzedają teraz wyroby medyczne, cokolwiek to znaczy. A tak naprawdę sprzedają nam potencjalne choroby. W medycznych rękawiczkach. A po pierwsze mają nie szkodzić.


Sprzedawczyni, bo raczej nie farmaceutka, zaoferowała mi jakieś wyroby – leki w promocji. To naprawdę dziwne. Nie jestem chora i nie potrzebuję leków nawet w promocyjnych cenach. Pani namawiała mnie, bo przecież „się opłaca” kupić 100 tabletek, a płacić jak za 50. Uprzejmie podziękowałam i powiedziałam, że wybieram wariant zero tabletek i oszczędzam 100% nic nie płacąc.


Reklamy już na mnie nie działają. Zresztą są coraz głupsze i nie zachęcające do wizyty w aptece. Poznikały dobre produkty, które leczyły niewielkie schorzenia, a została chemia.


Czy komuś zależy na naszym zdrowiu?


Sami dbajmy o siebie.


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz