10/10/2015

U siebie

Nareszcie można usiąść przy swoim kompie i coś napisać. Zobaczyłam jak wyglądają przesłane obrazki, ale nie mogę ich niestety już edytować. Było – minęło.


Nawet krótki wypad do innego państwa zmienia perspektywę. Dlaczego inni mogą funkcjonować normalnie i bezproblemowo? Czuję się teraz jakbym żyła w karykaturze państwa, miasta. Ciężko się przyzwyczaić do brudu, niekompetencji, szarości.


Remonty dróg  robi się nocami, a nie rozgrzebuje całe miasto. Ulice w miasteczkach UK są wąskie, a krzyżują się przez ronda. Ruch odbywa się płynnie, nie ma korków. Korki są na autostradach w godzinach szczytu, ale nawigacja szybko kieruje innymi drogami. Nie ma problemów. Drogi są rewelacyjnie gładkie, ale nie dają zasnąć, bo nawierzchnia jest chropawa. Pieszy może przechodzić przez jezdnię gdzie chce, nawet na czerwonym. Samochody się zatrzymują. Gdy naciśniesz przycisk to światło natychmiast zmienia się na zielone. W moim mieście są takie skrzyżowania, na których sygnalizacja dziwnie działa, bo wszyscy mają czerwone nawet do 12 sekund. A to bardzo dużo. Wszyscy stoją i się patrzą na siebie i k...ują, ale nic się nie zmienia. Ja wiem, że mierni urzędnicy są pod ochroną wahadeł, ale ich rodziny nie i w końcu coś ich trafi. Agresja ludzi rośnie. Do miernoty nie można się przyzwyczaić.


Nie doświadczyłam angielskiej pogody. Rano były mgły, ale potem wychodziło słoneczko – na moje życzenie. W końcu w strugach deszczu zwiedzanie byłoby uciążliwe. Gdy wyjechaliśmy, zaczęło padać ;)


Gdy siedzieliśmy w parku to niedaleko na ławce 2 biednie ubranych mężczyzn piło coś z butelek. Po 10 minutach podjechał patrol. Zapytał ich co robią, z czym mają problem i panowie odeszli. Nie ma żuli na ulicach, bo opieka się nimi zaraz zajmie. Tak to działa, przecież kamery są wszędzie. Miło się do nich uśmiechałam ;) Na głównej ulicy w moim mieście żule są wszędzie, nikt ich nie przepędza. I czuć ich w każdej bramie, jak za blisko podejdziesz. Radze chodzić środkiem ulicy.


Ciekawe, że w urzędach pocztowych można załatwić też wiele spraw urzędowych: dostać prawo jazdy, zrobić zdjęcie do paszportu i go wyrobić, ubezpieczyć wszystko i wiele innych. A u nas poczta upada. Brak kreatywności, a przecież można wykorzystać bazę.  Tylko po co, skoro można mnożyć urzędy i urzędników.


Ciekawe, że tam dotarła do mnie wiadomość o śmierci dawnego kolegi, który zniszczył moje życie osobiste. Kontakt dawno zerwałam, ale to była kiedyś bliska mi osoba.


W jednym z kościołów była półeczka, na której ustawiało się podgrzewacze i zapalało w jakiejś intencji. Oczywiście zapaliłam świeczkę za spokój jego duszy.




Ciekawy to był kościół. W środku na balkonach były kamienne postacie bez głów. Przykry widok, nie zrobiłam fotek. Tylko tego smoka. W UK jest dużo kościołów, niektóre puste, niektóre zamienione na meczety. Wrażenie zrobił na mnie York Minster fascynującą architekturą.


Nawet darmowa prasa jest ciekawa. Wzięłam z ciekawości i nie żałuję, bo to świetnie zrobiona prasa. Oprócz reklam tego co musisz kupić, są ciekawe artykuły. Nie to co Skarb.




Wypróbowałam aplikację tłumacza. Ale teksty dziwnie tłumaczył. Lepiej czytać samemu i tylko niektóre wyrazy tłumaczyć.


Gdy wychodziliśmy z parkingu zauważyłam mural.




Metal gear rising


Przyciąga uwagę. Ten kolorowy obrazek był w korytarzu do toalety ;))) Ale ładny. Nie szukałam murali. Same do mnie przyszły :)


Gdy wróciłam do kraju to od razu odczułam w samochodzie stan naszych dróg. Miałam mdłości od tych podskoków. I wszechobecny brud. Mierni urzędnicy ustawiają przetargi, które wygrywają mierne firmy, które używają miernej jakości materiały. I ciągle jest brudno. Gdy jechałam potem do pracy to na przystanku pojawiły się 4 autobusy. A potem długo nic nie jechało. W UK autobusy jeździły co kilka minut, w żadnym nie było tłoczno. Jakoś wszystko jest lepiej zorganizowane. Nie dziwię się, że młodzi ludzie wyjechali i nie zamierzają wracać. Do czego?


Przed odlotem, na mojej trasie do pracy, zaczął powstawać nowy mural. Po przylocie już prawie gotowy.



Ciekawa historia z muralami. Wiadomo, że zajmuje się tym Fundacja Urban Forms. Ale mierni urzędnicy, z braku własnej kreatywności, najpierw obcięli fundusze, a potem ukradli pomysł. Oczywiście utworzyli nowy urząd, przyznali sobie pieniądze i mają zamiar finansować Lodzkie_murale.


Czy można upaść jeszcze poniżej dna. Miliony płyną do prywatnych kieszeni. Wszyscy to wiedzą, ale nikt nie potrafi tego udowodnić. Dlatego dużo piją, żeby zagłuszyć resztki sumienia.


Najgorszy jest brud. Czy może być inaczej, skoro logo miasta to brudne kolory – znak rozpoznawczy. Nie pomoże organizowanie nocnych imprez. Poniedziałki są straszne.


Nie jestem patriotą centralnej Polski, bo jestem Ślązaczką. Ja sobie radę dam. A jak nie to wyjadę ;)


 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz