10/09/2012

Choroba Taty c.d.

Po operacji mój Tata co miesiąc dwa chodzi na kontrolę do lekarza. Ostatnio rodzice przyjechali do mnie i nie mogłam poznać mojego ojca. Cokolwiek moja mama zaczynała mówić, on jej przerywał, wydziwiał, czepiał się każdego zdania. Wszystko było na nie. Mama opowiadała mi, że nawet na ulicy krzyczał na nią, np. Za blisko stanęła krawężnika, gdy się odsunęła, nadepnęła osobę stojącą za nią i wszystko to jej wina. W markecie było jeszcze gorzej. Ciągle wykrzykiwał, ze nie będzie kupował co mama chce itd. Okazało się, że wyniki prześwietlenia były niejednoznaczne. Lekarz postawił znak zapytania, bo pojawiło się jakieś zgrubienie. Człowiek niepewny ze strachu atakuje innych, słabszych.


Nie wytrzymałam i powiedziałam, że dlatego ma te wszystkie raki, bo źle traktuje mamę, a kiedyś nas wszystkich. Może po kolei sobie je  wycinać, a choroba i tak wróci, bo się nie zmienia. Nie owijałam w bawełnę, bo naprawdę mam już tego dość. A ojciec na to, że my też zachorujemy na raka. Roześmiałyśmy się, bo to naprawdę było śmieszne. My nie zachorujemy na raka, bo nie pielęgnujemy w sobie urazy do nikogo. Prędzej na inną chorobę, ale na raka na pewno nie.


Na drugi dzień poszli do innego lekarza. Ale on kazał czekać, bo jedzie na wakacje i teraz nie ma czasu tym się zająć, czyli znowu wycinać. Lekarze osłabiają moją wiarę w drugiego człowieka.


Potem zadzwoniła moja mama i podziękowała mi, że naskoczyłam na ojca. Mówi, że on jest dobrym człowiekiem, ale czasami zachowuje się jakby w niego szatan wstąpił. Dokładnie tak to opisała. I ostatnio już jej brakuje sił.


Potem ja zadzwoniłam do ojca. Trochę mu przeszło, więc normalnie rozmawiał. Trochę przemyślał swoje zachowanie.


Weszłam na jego ambicję i powiedziałam, ze jest przecież inteligentny i powinien domyślać się, dlaczego zachorował na raka nerki a potem na raka prostaty. To nie od cieków wodnych, bo razem z mamą śpią w jednym łóżku, więc mama też by na coś zachorowała. Jedzą to samo, więc to nie od jedzenia pojawił się rak. Przyczyną jest jego zachowanie. Przecież przeczytał wiele książek, a nic do niego nie trafia. A on na to, że ma taki charakter. Przecież ja o tym wiem, ale nad swoim zachowaniem można panować. Nie każdy choleryk choruje. Czasami można wstrzymać się od powiedzenia czegoś, albo się roześmiać. Inaczej zachoruje na kolejnego raka i nikt mu już nie pomoże. Wybór należy do niego.


Nie będę się już wtrącała, jak chce umrzeć to nikt na to nie poradzi. Nie moja sprawa, przecież każdy kiedyś umrze. Tylko on nie musi jeszcze teraz odchodzić.


Myślę, że coś do niego naprawdę dotarło. Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz