02/09/2011

Zagięcia czasu


Miękkie zegary (Cieknące zegary) Salvadore Dali


Dziwne rzeczy się dzieją. Od 3 tygodni gubią mi się dni. Po raz pierwszy w środę byłam pewna, że jest sobota. To było tak realne, że upewniałam się na wszystkich dostępnych mi zegarach. Pomyślałam, że komputer się popsuł, albo wyczerpała się bateria. To nie było tylko przekonanie. Ja wykonałam wiele rzeczy zaplanowanych na środę czwartek, piątek. Następnego tygodnia już się nie upierałam przy sobocie w środę, ale to uczucie nie minęło. W tą środę nie sprawdzałam już daty w komputerze. Udaję, że wszystko gra.


Jestem leniwa, więc muszę mieć perfekcyjnie zaplanowane dni, żeby ze wszystkim zdążyć. Daty w księgowości są bardzo ważne i danego dnia muszą wyjść wszystkie deklaracje klientów. Mam taką pracę, że jak mam dużo do wykonania to pracuję całe dnie i czasami do 2-3 w nocy, a jak nie mam nic pilnego to śpię do 10, czytam książki, siedzę w necie.


Niedawno obliczyłam, że 100 faktur księguję w godzinę. Ostatnio miałam klienta, który mi dał 800 faktur do zaksięgowania. Jakim cudem skończyłam po 5 godzinach? Czas mi się rozciąga?


Wszyscy wiedzą, że czas jest funkcją liniową. Przynajmniej na tym świecie. Jest teraźniejszość i mam wybór czy umyję zęby czy pójdę do sklepu. Jest też przeszłość, którą nie mogę zmienić, bo nie mogę zmienić tego co zjadłam wczoraj na obiad. Jednak z przeszłością można pracować. Gdy nie marnuję już czasu na medytacje to wykorzystuję go na pracę nad swoimi wspomnieniami i uczuciami. Biorę album ze zdjęciami i oglądam i przypominam sobie sytuacje i osoby z mojego życia. I w jakiś sposób uzdrawiam, bo lepiej się czuję. Ta praca daje zadziwiające rezultaty. Zmieniają mi się wartości życiowe i światopogląd. Np. oglądam zdjęcie mojego syna na działce u moich rodziców. Przypomniałam sobie, że czasami nie odwiedzałam go w weekendy, bo miałam dużo pracy. Robiłam wtedy różne analizy ekonomiczne, biznes plany, wyjeżdżałam w delegacje itp. Ale nie mogę sobie przypomnieć co dokładnie robiłam takiego super ważnego. Wniosek: jeśli musisz zostać w pracy kosztem rodziny, to nie rób tego. Czas spędzony z rodziną nigdy nie wróci, nie pomogą prezenty (wtedy miałam czyste sumienie). I oczywiście proszę teraz mojego syna, żeby mi wybaczył, że go zostawiałam. Takie uzdrawianie przeszłości wpływa na przyszłość. Jeżeli nie czuję do nikogo żalu, złości, to nasze kontakty się poprawiają. Życie przyszłością, czyli ciągłe planowanie, życie marzeniami jest niedobre, bo nie ma nas ani tutaj w teraźniejszości, ani w przyszłości, bo jeszcze nie nadeszła.


Moje problemy z czasem polegają raczej na jego rozciąganiu niż gubieniu. To raczej nie jest normą.


Ostatnio trafiłam na ciekawy art. w newsweeku (synchronizacja - już przestało mnie to dziwić). Link: Iluzje czasu


Wg autorki: „Im jesteśmy starsi, czas wydaje się płynąć szybciej.” Robiono nawet badania, z których wysnuto wniosek, że musimy mieć w ciele jakiś centralny czasomierz, którym można manipulować. Nawet Einstein wiedział, że czas jest względny. Polecam przeczytać cały art., choć przedstawia stereotypy.


I ciągle nie wiem, dlaczego mój czas czasami rozciąga się i zamiast 8 godzin mija 5. Dali chyba coś o tym wiedział.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz