21/09/2011

Jest nas 7 mld

Tydzień temu wiele agencji podało, że na świecie żyje 7 mld ludzi, w każdym razie na pewno będzie nas tyle do końca 2011 roku.


Od 1999 roku przybyło 1 miliard ludzi, to tylko 12 lat. 49% ludzi żyje w Afryce, a rasy białej jest tylko 12%.


Jak się ma to do teorii depopulacji? Nijak. Świat wygląda tak, jakby wszystkie dusze chciały żyć właśnie w tych czasach, jakby chciały być świadkami tego co nadchodzi. Dlatego jest taki tłok na świecie.


Bo nie chodzi o to, żeby nas było coraz mniej tylko coraz więcej. Czuję się tak, jakby ludzie byli hodowani po coś. A właściwie wiem po co. Po naszą manę. Dla niewtajemniczonych powiem, że mana to specyficzna energia życia wytwarzana przez człowieka m.in. z powietrza i pożywienia. Jesteśmy stadem baranów lub owiec, jak kto chce. I nie mamy bladego pojęcia do czego służy nasza mana, którą tracimy. A tracimy ją każdego dnia, zmuszani niejako do tego przez złe myśli, zazdrość, mściwość, obwinianie, pielęgnowanie urazy, nienawiść, pogardę i podsycany nieustannie przez wszystkie media - strach.




Unikam większych zgromadzeń, bo wiem, że wytwarzana wtedy energia nie idzie ku dobremu. Ktoś się o to stara i nad tym czuwa. Natomiast moja przyjaciółka uwielbia chodzić do kościoła albo na wielkie spędy ludzi. Wtedy może ciągnąć tyle energii ile się da. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, nawet żartuje, że jest wampirem energetycznym. Lubimy się też często spotykać i pozwalam jej „ciągnąć” moją manę. Dla mnie to nie problem wyrównać potencjał energetyczny, a ona jest przecież moją przyjaciółką. Kiedyś sprawdzałam wahadełkiem moją energetykę. W skali 1-100% normalnie wahadło pokazało 30% naładowania maną. Po wykonaniu 8 pełnych oddechów, moja mana wzrosła do 80%. Ładuję się codziennie więc many mam pod dostatkiem. Jest to też praktyczne, bo wtedy moje modlitwy, nawet tylko pomyślane, spełniane są natychmiast.


Gdy przestałam medytować zrobiłam się bardziej czujna i chronię jak się da swoją energetykę. Nie będzie się ktoś mną żywił bez mojej zgody. Nikt nie namówi mnie na wysyłanie swojej energii matce ziemi, albo do niezidentyfikowanych istot w kosmosie, albo do budowniczych piramid, albo do fioletowego płomienia, albo do mistrzów wniebowziętych, albo do jeszcze czegoś.


Sorry Gregory, nie ze mną te numery :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz