Niewątpliwie Michael Jacskon był niekoronowanym królem muzyki. Chyba nie było osoby, która by nie oglądała jego pożegnania w TV. Najpierw oglądałam na TVN, ale po obejrzeniu paru minut przerzuciłam się na TVP3. Ciekawsi goście i lepszy dźwięk, pokazywali też fanów w paru miastach w Polsce. Ostatnio TVN bardzo sie skiepścił, jeśli można tak powiedzieć.
Nie podobało mi się wykorzystanie córki Paris do powiedzenia coś o ojcu. Dzieci bardzo cierpią, bo przecież zawalił się ich świat. Stracili najlepszego ojca na swiecie, i jest to opinia wielu osób z otoczenia MJ.
Nie byłam jego fanką, ale znam wiele jego piosenek. Dlatego można mówić o Michaelu, że był Królem, bo tworzył wielką muzykę.
Zostanie pochowany w złotej trumnie, w takiej samej jak trzy lata temu James Brown, z którym spotkał się kiedyś na scenie.
Jak to jest, że dopiero po śmierci wielkiego człowieka dowiadujemy sie o nim samych dobrych rzeczy?
Jak to jest, że człowiek, którego było stać na wszystko miał w swoim otoczeniu kiepskich ludzi, złych lekarzy, a przyjaźnił się tylko z dziećmi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz