13/12/2021

Szlachetna ja ;)

To miał być trudny dzień, bo miałam zaplanowaną wizytę u stomatologa. Boję się od dziecka i nic nie można z tym zrobić.

Poszłam na ryneczek po warzywa, ale za zimno i nikogo nie było. Potem pomogłam komuś, ale bezinteresownie. Codziennie staram się zrobić jakiś dobry uczynek. Nie zatrzymuj e się, robię swoje. Tym razem starsza pani powiedziała do mnie: „jest Pani szlachetnym człowiekiem”. Zatrzymałam się, nie wiedziałam jak na to zareagować. Nic takiego nie zrobiłam, a przysługi weszły mi w krew i nie czuje się jakoś inaczej.

Gdy wracałam do domu, zaczęłam się zastanawiać nad tym „człowiekiem”. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Ona nie powiedziała, że jestem szlachetną osobą, czy szlachetną kobietą, tylko człowiekiem.

Co to za słowo, obecnie już całkiem nieużywane i zapomniane.

Staram się być człowiekiem przyzwoitym, porządnym, wspaniałomyślnym, przyjaznym, bezinteresownym, dobrym, moralnym, życzliwym, bo wtedy świat jest lepszy.

Co ciekawe mój urodzeniowy nawal wg Majów to Kej. To część opisu, który akurat tu pasuje.

Wg Majów nawale mają płeć, podobnie jak liczby w numerologii.

Kej kobiety są szczególnie zdeterminowane, zaradne i odważne, czasami do tego stopnia, że są raczej dominujące. Wszystkie promieniują aurą szlachetności, mają skłonność do tego, by przewodzić.

Charakter trafiony w punkt, tylko nie umiałam znaleźć w sobie tę „szlachetność”, którą mam „promieniować”. Ktoś to dostrzegł w zwykłej ludzkiej czynności.

Czy ja odważyłabym się oceniać w ten sposób ludzi? Chyba nie, choć często mówię spotykanym ludziom coś miłego.

Przed wyjściem do lekarza musiałam coś znaleźć. Wszystkie drobne rzeczy mam popakowane w stare kosmetyczki. Oczywiście znalazłam. Przy okazji wpadł mi w ręce pojemniczek. Myślałam, że to jakieś śrubki do mocowania światłowodów. Gdy go otworzyłam to okazało się, że są to zapisane myśli do ciastek z wróżbą. Zostały mi i je schowałam. Żeby złagodzić stres medyczny wybrałam jedną karteczkę. Sama je pisałam, więc nie było strachu, każda była motywująca.

Jung by się ucieszył z tej synchronizacji. 😎 Jaka była szansa, że trafię na taką myśl?

Aż policzyłam karteczki. Było ich 44. Może upiekę znowu ciasteczka z wróżbami i dorzucę jakieś myśli prozdrowotne.

Zauważyłam, że gdy pomagam chorym w przezwyciężeniu choroby, motywuję ich na miarę ich możliwości, wtedy wokół mnie zostają ludzie zdrowi i szczęśliwi, a wtedy i ja jestem szczęśliwa. Podobne przyciąga podobne.

Od stomatologa wróciłam po 19 z numerem telefonu do najlepszego chirurga w mieście, bo czeka mnie ekstrakcja zęba. Planowałam położyć się i popłakać. A zadzwoniła mama, przekazać mi ważne codzienne wiadomości. Gdy usłyszała co zamierzam, to powiedziała: nie płacz nad rozlanym mlekiem, taka kolej rzeczy, zaniedbałaś to masz, pożegnaj się i idź naprzód. Czyli dokładnie to, co ja powiedziałabym komuś w takiej sytuacji. Rozbawiło mnie to. Takie jest życie, wszystko mija. Nie wyrosną mi trzecie zęby.


Ostatnio myślałam nad tym: dlaczego moje życie zostało uratowane. Minęło już 50 lat od zawrócenia mnie z drogi ku przedwczesnej śmierci. Dlaczego? Po co?


Może właśnie dlatego, żeby usłyszeć od obcej miłej osoby te słowa.😎


Dzień był udany, choć na taki się nie zapowiadał. 💋



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz